List Roni Reiner, córki ocalonego przez rodzinę Józefa Pruchniewicza - Instytut Pileckiego

List Roni Reiner, córki ocalonego przez rodzinę Józefa Pruchniewicza

Roni Reiner to córka Mosze Kuflika, jednego z Żydów, który dzięki pomocy udzielonej przez rodzinę Pruchniewiczów z Biecza przeżył okupację niemiecką. Córka ocalonego napisała list do osób obecnych na uroczystości upamiętniającej zamordowanego Polaka.

Odkąd sięgam pamięcią, Holocaust był częścią mojego życia.

Utrata rodzin i całych społeczności, narodu – to było i wciąż jest niewyobrażalne.

Zło, nienawiść, maltretowanie niewinnych, chaos i olbrzymia skala eksterminacji nie były dla mnie jedynie zasłyszanymi opowieściami, ale częścią mojego życia, córki ocalałych z Holocaustu.

Mój ojciec, świętej pamięci Moshe Kuflik, mówił nam o Holocauście, opowiadając historie, które pozostawiły trwałe ślady na jego psychice, żywe do dnia jego śmierci.

Chciał, abyśmy wiedzieli, abyśmy nie zapomnieli rodziny, która został zniszczona. Prosił nas, abyśmy nie zapomnieli tej małej wioski w Polsce – Dukli – w której urodził się i którą opuścił, nie mając jednak żadnego wyboru, po prostu dlatego, że był Żydem.  Uciekał i ukrywał się, trwając przy życiu z dnia na dzień, osierocony, pozbawiony schronienia, samotny.

Jednakże tym strasznym opowieściom o okrucieństwie, w które aż trudno uwierzyć, towarzyszył promyk nadziei.

Światełkiem tym była jedna rodzina, dzięki której przeżył, przetrwał piekło długich lat wojny.

Jedna rodzina, która zaryzykowała życie, dobytek, cały swój świat, aby pomóc Żydom w tych tragicznych czasach.

Głową tej rodziny był Józef Pruchniewicz, jego żona miała na imię Maria. Ojciec opowiadał nam też, z ożywieniem, o ich córce, Jadwidze. Ojciec nazywał ją „aniołem”.

Rodzina Pruchniewiczów nie tylko wzięła pod opiekę piątkę przerażonych, zmaltretowanych ludzi, ale również otworzyła przed nimi swoją duszę. W nieludzkim świecie Pruchniewiczowie skryli ich w swym domu, pomimo olbrzymiego zagrożenia i niepewności.

Do dnia, w którym zostali wykryci. Potem już nic nie było takie jak dawniej.

Po ich wykryciu, okrutni naziści zabili Józefa.

Rodzina pozostała bez ojca, bez korzeni – dzieci stały się sierotami, a Maria wdową.

Rodzina Pruchniewiczów zapłaciła najwyższą cenę za czyn ludzkiej dobroci i współczucia, wykazując się heroiczną miłością bliźniego.

Do rodziny Pruchniewiczów bardzo pasuje cytat z Hillela Starszego: „Tam, gdzie nie ma ludzi, człowiekiem bądź”.

Świat nie może zapomnieć tych szczególnych ludzi, którzy w czasach ciemności otworzyli swoje dusze i zaryzykowali wszystko, cały swój świat, dla obcych, dla ludzi – z miłości do bliźniego, aby wyłowić go z ciemności i otoczyć światłem.

Nigdy nie zapomnimy rodziny Pruchniewiczów i jej wspaniałego, bohaterskiego czynu, tego, co uczynili w tych strasznych, przerażających czasach. Czasach zniszczenia, głębokiej nienawiści i pogardy dla ludzkiej godności.

Roni Reiner

Zobacz także