Dyskusja "Zielony korytarz w Łypiwce. Głos ofiar rosyjskiej pułapki" | 3. rocznica agresji Rosji na Ukrainę - Instytut Pileckiego

Dyskusja "Zielony korytarz w Łypiwce. Głos ofiar rosyjskiej pułapki" | 3. rocznica agresji Rosji na Ukrainę

20 lutego w Galerii Instytutu Pileckiego w Domu Bez Kantów odbyła się dyskusja w związku z trzecią rocznicą rozpoczęcia pełnoskalowej inwazji rosyjskiej na Ukrainę. Rozmowie towarzyszyła prezentacja najnowszego raportu Centrum Lemkina.

Goście spotkania odnieśli się do wydarzeń opisanych w nowym raporcie Centrum Lemkina pt. "Nie atakujemy cywilów..." Zielony korytarz w Łypiwce jako pułapka rosyjskich wojsk okupacyjnych oraz komentowali aktualną sytuację wymiaru sprawiedliwości w kontekście możliwych odszkodowań dla społeczeństwa ukraińskiego i perspektyw ukarania zbrodni rosyjskich w Ukrainie.

W spotkaniu udział wzięły:

  • Tetiana Syczewska і Natalia Gulak - świadkowie wydarzeń w Łypiwce;
  • dr hab. Aleksandra Mężykowska - członkini zarządu Rejestru Szkód dla Ukrainy; 
  • dr hab. Agnieszka Bieńczyk-Missala, prof. UW - zastępczyni dyrektora Instytutu Stosunków Międzynarodowych WNPISM UW;
  • a także twórcy raportu: Pani Iryna Dowhań i pracownicy Centrum Lemkina działającego w Instytucie Pileckiego.

Celowe atakowanie cywilów jest zbrodnią wojenną – mówiła dr hab. Agnieszka Bieńczyk-Missala. Dla mnie wstrząsający w tym raporcie był rosyjski nakaz oznaczania samochodów białą wstążką i napisami „dzieci”. Podobne historie słyszałam kiedy byłam w Buczy i rozmawiałam z mieszkańcami. Tam również rosyjskie wojska okupacyjne powiedziały cywilom, że jeżeli będą nosiły białe wstążki nic im się nie stanie. Po czym strzelano dokładnie do tych osób. Oznaczanie przyszłych ofiar to praktyka charakterystyczna dla ludobójców.

dr hab. Agnieszka Bieńczyk-Missala, prof. UW

Na pytanie czy jest szansa na ukaranie winnych zbrodni, recenzentka naukowa raportu zaznaczyła, że postępowania karne mogą toczyć się zarówno w samej Ukrainie, jak i w państwach, które zgodziły się w ramach uniwersalnej jurysdykcji ścigać rosyjskie zbrodnie. Oceniła, że w praktyce postępowania idą powoli i z trudnościami: jeżeli chodzi o samą Ukrainę, to do 23 grudnia 2024 roku sądy wydały 41 orzeczeń, w tym tylko jedno postępowanie toczyło się przy obecności sprawców.

Zastępczyni dyrektora Instytutu Stosunków Międzynarodowych WNPISM UW zaznaczyła też, że: państwo, które okupuje dane terytorium, jest odpowiedzialne za ochronę ludności. Czyli nie tylko nie może atakować, nie może ograbiać, nie może gwałcić, ale też powinno chronić. Powinno zapewniać na przykład opiekę medyczną, wyżywienie. Tymczasem głosy świadków mówią o tym, że dochodziło do grabieży, do pozbawiania życia, do zabijania zwierząt hodowlanych. Tak jakby mocarstwo okupujące chciało pozbawiać ludność środków niezbędnych do przeżycia. I to był też powód wyjazdów ludności cywilnej.

Dr hab. Aleksandra Mężykowska, członkini zarządu Rejestru Szkód dla Ukrainy została zapytana o możliwości rekompensaty dla społeczeństwa ukraińskiego.

Rejestr funkcjonuje od końca 2023 roku, czyli niespełna rok. Trzeba powiedzieć, że jest to bardzo nowa instytucja międzynarodowa, dlatego wszystko musiało być w tej instytucji zrobione od samego początku (…). Pierwszym wyzwaniem było wypracowanie kategorii szkód, strat i krzywd, które będą mogły być rejestrowane. I tych kategorii wypracowanych zostało 45 (…). Do rejestru roszczenia swoje mogą składać zarówno osoby indywidualne, czyli osoby fizyczne, jak i osoby prawne, czyli różnego rodzaju firmy, przedsiębiorstwa, jak i samo państwo ukraińskie (…). Mimo tego, że rejestr działa krótko, zostało już złożonych do niego ponad 15 tysięcy skarg.

dr hab. Aleksandra Mężykowska

Członkini zarządu nowopowstałej instytucji przyznała, że trudno przewidzieć, jakie będą efekty finalne działania Rejestru. Robimy wszystko, żeby te rekompensaty w przyszłości były – dodała dr hab. Aleksandra Mężykowska.

Relacje Świadków i autorów raportu

Dotąd nie mogę zrozumieć, nie mogę ogarnąć, kto popełnił to przestępstwo, bo przecież to chyba nie ludzie zrobili – przyznała Iryna Dowhań, która zebrała większość świadectw w prezentowanym raporcie. Pani Iryna jest ukraińską koordynatorką SEMA (Global Network of Victims and Survivors to End Wartime Sexual Violence). Przyznała, że w trakcie badań i rozmów ze świadkami stało się dla niej jasne, że była to zaplanowana akcja. Morderstwo kobiet i dzieci, które właściwie jechały na śmierć. Była to śmierć zaplanowana przez rosyjskich oficerów, rosyjskie dowództwo - stwierdziła. 

Iryna Dowhań

Pod rosysjką okupacją

Uczestnicy konwoju, którym udało się przeżyć, opowiadali o przyczynach, dla których chcieli wyjechać z terenów okupowanych przez Rosjan. Przyciskali drzwiami palce, gwałcili kobiety, strzelali do mężczyzn, odcinali ręce. Tak to wyglądało w naszej wsi… – relacjonowała Natalia Hułak, świadek zbrodni. W trakcie ataku ranni zostali jej syn i jego partnerka. Kiedy już przekonaliśmy się, że wszystko zostało zniszczone, że już nie ma żadnych szans na ratunek dobytku, zaczęliśmy myśleć o wyjeździe (…) Jednak Rosjanie nie chcieli nas wypuścić, bo byliśmy dla nich żywą tarczą.

Prosiliśmy ich, aby nas wypuścili, a oni, że nie wolno wyjechać. A później powiedzieli, że jeżeli nie wyjdziemy, to po prostu rozstrzelają wszystkich – wyjaśniała Pani Tetiana Syczewska, świadek wydarzeń. W ataku na konwój straciła męża i synową, która podczas ostrzału zasłoniła swoje dziecko własnym ciałem. Oficer rosyjski, który przyjechał czerwonym autem cywilnym ukraińskim dał zezwolenie, aby kolumna ewakuacyjna jechała.

Oni to wszystko zaplanowali

Pokazali nam, gdzie i jak będziemy jechać (…). Powiedzieli, że musimy jechać nie szybciej niż 20 kilometrów (…). Przy jakimkolwiek wystrzale, musimy się zatrzymać (…). Kazano nam wywiesić białe prześcieradła, przywiązać białe wstążki, także napisać, że w samochodzie są dzieci, czyli wszyscy widzieli, kto jedzie… Oni to wszystko zaplanowali (…). I kiedy wyjechaliśmy niedaleko za wieś, gdzie już skończył się las, czołgi zaczęły do nas strzelać. To było straszne (…). Usłyszeliśmy pierwszy krzyk, to był samochód Natalii, to był krzyk syna Natalii, który już wtedy został ranny i nie wiedzieliśmy, czy wracać. Bohdan pojechał do przodu. Na tę chwilę już mój mąż został zabity, moja synowa i mój wnuk zostali ranni (…) Samochody, które były za nami już nie jechały. Syn powiedział, że się palą, a my staraliśmy się jechać jak najszybciej – relacjonowała tragiczne wydarzenia Pani Tetiana Syczewska.

Ludzie wysiadali z palących się samochodów i wyskakiwali na pobocze, a snajper z bojowego wozu piechoty strzelał do nich – dodała Iryna Dowhań.

Dane raportu Centrum Lemkina zostały opracowane podczas badań terenowych w miejscowościach gminy Makarów rejonu buczackiego, w obwodzie kijowskim. Świadectwa zebrano w miejscach zamieszkania świadków od kwietnia 2022 r. do listopada 2023 r.  

Raport można pobrać pod linkiem - KLIKNIJ. 

Zobacz także