Zawołani po imieniu | wystawa wirtualna - Instytut Pileckiego

Zawołani po imieniu | wystawa wirtualna

Kim są „Zawołani po imieniu”? To Polacy, którzy podczas okupacji niemieckiej zostali zamordowani przez Niemców za pomoc niesioną skazanym na Zagładę Żydom. Losy pomagających przez lata były znane tylko ich najbliższym.

Dzięki programowi upamiętnień Instytutu Pileckiego „Zawołani po imieniu” stają się dziś częścią naszej wspólnej pamięci.

Mapa upamiętnień
Mapa upamiętnień

Śmierć i zapomnienie

Niektórzy spośród „Zawołanych po imieniu” ukrywali Żydów tylko jedną noc, inni przez wiele miesięcy. Niemcy wobec wszystkich stosowali odpowiedzialność zbiorową i karę śmierci. Zazwyczaj najpierw mordowali ukrywających się Żydów. Następnie ten sam los spotykał ratujących, których oprawcy wyszydzali i bili, często na oczach najbliższych. Później Niemcy rabowali i palili całe gospodarstwa, rodziny ofiar szukały zaś schronienia u krewnych lub sąsiadów albo trafiały na roboty przymusowe.

Niemieckie obwieszczenia miały zastraszać mieszkańców okupawanej Polski. Wywieszane w miejscach publicznych, w jaskrawych kolorach, w językach polskim i niemieckim, groziły karami za wszelki opór wobec władz.

Zdarzało się, że „Zawołani po imieniu” ginęli z powodu donosu. Polityka terroru i strachu przynosiła efekty. Najczęściej byli mordowani bez sądu – bez oskarżenia, obrońcy i wyroku. Tylko nieliczni spośród nich zostali uhonorowani tytułem „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata” Instytutu Yad Vashem. Te dramatyczne historie i tragiczny los ludzi pozostawały przez lata zapomniane.

Tylu ludzi się uratowało! Gdyby przeżyli, to byłbym dzisiaj z medalem [Yad Vashem]. Ale ponieważ nie przeżyli, to zostaliśmy takimi sobie ludźmi - zapomnianymi.

~~ Eugeniusz Sowa, syn zamordowanych Franciszki i Józefa Sowów.

Zamordowani JÓZEF i FRANCISZKA SOWOWIE z córką Ireną, 1940 r.
Zamordowany PIOTR LESZCZYŃSKI z żoną Aleksandrą, 1938 r.
Zamordowany LEON LUBKIEWICZ.

Sens ofiary

Pomagając prześladowanym Żydom, „Zawołani po imieniu” rzucili wyzwanie niemieckiemu totalitaryzmowi. Świadomie ryzykowali życie własne i swoich najbliższych, aby ratować przyjaciół, sąsiadów, a czasem nieznajomych, i zapłacili za to najwyższą cenę. Ich postawa niesie uniwersalne przesłanie o odwadze, poświęceniu i solidarności z prześladowanymi. Przywracając „Zawołanym po imieniu” właściwe miejsce w naszej pamięci, odkrywamy sens ich ofiary, która – jak się okazuje – wcale nie była daremna.

Tam, gdzie zwykle urywa się opowieść historyków – w dniu śmierci ratujących i ratowanych, dla ocalałych otwierał się nowy etap życia. Rodziny „Zawołanych po imieniu” przez lata samotnie przechowywały pamięć o swoich bliskich, zmagając się z traumą, niezrozumieniem i obojętnością. To jest także ich historia.

Nagranie notacji ze Zdzisławem Prusińskim, synem zamordowanego ANTONIEGO PRUSIŃSKIEGO, Brok, 24 listopada 2019 roku.

 

Utrzymywał nas Piotr Likos i jego żona, którzy byli przyjaciółmi mego ojca. Cały czas Piotr Likos narażał życie swoje i rodziny... pomagał bezinteresownie każdemu z ukrywających się Żydów.

~~ Bella Brener de Grosman, ratowana przez zamordowanych Apolonię i Piotra Likos

 

Zdjęcie ślubne Teresy Grochowskiej, córki zamordowanych WŁADYSŁAWY I STANISŁAWA KRYSIEWICZÓW. W drugim rzędzie w środku jej siostra Alicja Wojna, w trzecim rzędzie drugi z prawej - jej brat Henryk Wołoszynowicz.

 

Kamień to tylko początek

Dziś wydobywamy z niepamięci historie Polaków zamordowanych przez Niemców za pomoc niesioną Żydom. Program „Zawołani po imieniu” Instytutu Pileckiego łączy badania naukowe, edukację historyczną i kulturę pamięci.

Prof. Magdalena Gawin oraz śp. Konstanty Budziszewski, brat zamordowanego WACŁAWA BUDZISZEWSKIEGO, podczas uroczystości upamiętnienia, Nur, 22 września 2019 roku.
Upamiętnienie zamordowanej LUCYNY RADZIEJOWSKIEJ, Ostrów Mazowiecka, 29 czerwca 2019 roku.

Zawsze ustalamy dokładny przebieg tragicznych wydarzeń. Przeszukujemy archiwa, zbieramy relacje świadków, odwiedzamy miejsca zbrodni. Spotykamy się z rodzinami zamordowanych i z potomkami ratowanych Żydów, jeśli udało im się przeżyć.

Uroczyste odsłonięcie kamienia z inskrypcją, która upamiętnia zamordowanych Polaków i ratowanych Żydów, jest zaledwie początkiem. Integracja środowiska rodzin „Zawołanych po imieniu” pomaga im zmierzyć się z trudnymi doświadczeniami z przeszłości. Dzięki warsztatom edukacyjnym społeczności lokalne lepiej rozumieją własną historię. Szeroko zakrojona kampania informacyjna wprowadza losy „Zawołanych po imieniu” do pamięci zbiorowej w Polsce i na świecie.

Czesław Kotowski (gra na skrzypcach), syn zamordowanych JÓZEFA I EWY KOTOWSKICH, oraz jego syn i wnuk zamordowanych Antoni Kotowski (gra na akordeonie). Na krześle siedzi Edmund Kotowski, również wnuk zamordowanych. Zdjęcie powojenne.

 

NIEMCY W POLSCE

Okupacja i ludobójstwo

Agresja Niemiec na Polskę 1 września 1939 roku rozpoczęła II wojnę światową. Realizując postanowienia paktu Ribbentrop–Mołotow, 17 września 1939 roku Związek Sowiecki napadł na Polskę od wschodu. Wobec połączonych sił dwóch totalitaryzmów – nazistowskiego i komunistycznego – państwo polskie nie zdołało się obronić i przestało istnieć.

Strefy terroru

Okupacja niemiecka w Polsce oznaczała masowy terror wymierzony w ludność cywilną. Niemcy zamordowali ponad 100 tys. polskich inteligentów, z terenów włączonych do III Rzeszy wysiedlili około miliona Polaków, a prawie 3 mln osób wywieźli do pracy przymusowej. Żydzi zostali zamknięci w gettach, gdzie umierali z głodu i chorób. Od 1942 roku Niemcy realizowali plan eksterminacji wszystkich europejskich Żydów w obozach zagłady, które wybudowali w okupowanej Polsce. Spośród niemal 6 mln ofiar Holokaustu prawie 3 mln osób miało obywatelstwo polskie.

Polityka niemiecka w okupowanej Polsce miała charakter ludobójczy. Jej celem było wyniszczenie całych grup narodowych, religijnych i kulturowych, którym Niemcy odmówili prawa do życia.

 

Żydzi, którzy bez upoważnienia opuszczają wyznaczoną im dzielnicę, podlegają karze śmierci. Tej samej karze podlegają osoby, którzy takim Żydom świadomie dają kryjówkę.

~~ Hans Frank, generalny gubernator okupowanych ziem polskich, 1941 rok.

 

Pod wspólnym niebem

Przedwojenna Polska była domem wielu narodów. Wszyscy jej mieszkańcy byli równi wobec prawa oraz cieszyli się swobodami obywatelskimi. Fakt, że Polacy przez wieki pokojowo sąsiadowali z Żydami, obciążał ich dodatkowo w oczach Niemców.

Poniżej granicy przetrwania

Dyskryminujące normy przydziału żywności świadczyły o rasistowskim stosunku Niemców do tzw. ludności niearyjskiej w okupowanej Polsce. W przypadku Polaków zaspokajały one tylko 30% dziennego zapotrzebowania organizmu, w przypadku Żydów – zaledwie 10%.

 

Jest dla mnie rzeczą obojętną, gdy mówicie, że wasi ludzie padają z głodu. Niech sobie giną, byle tylko ani jeden Niemiec nie umarł z głodu.

~~ Hermann Göring, 1942 r.

 

Polacy i Żydzi – ofiary III Rzeszy

Pod okupacją niemiecką zginęło przeszło 5,5 mln obywateli II Rzeczypospolitej. Blisko 3 mln z prawie 3,5 mln polskich Żydów straciło życie w Zagładzie. Również Polacy byli traktowani jako „podludzie”. Niemal każda polska rodzina straciła kogoś bliskiego.

 

Słowianie powinni na nas pracować. Tam, gdzie ich nie potrzebujemy, mogą zdechnąć. [...]. My jesteśmy panami, my mamy pierwszeństwo.

~~ Martin Bormann, 1942

 

Stracone pokolenia

II wojna światowa była dla Polski katastrofą demograficzną. Zgodnie z przedwojennymi prognozami liczba ludności Polski w 1946 roku miała przekroczyć 38 mln. Tuż po wojnie w kraju, którego granice uległy istotnej zmianie, mieszkało zaledwie 24 mln osób.

Świat odwróconych wartości

Niemiecka polityka okupacyjna niszczyła wszelkie więzi solidarności między Polakami a Żydami. Specjalne ustawodawstwo wprowadzało karę śmierci dla Polaków, którzy okazali wsparcie prześladowanym Żydom. Utrata życia groziła nie tylko tym, którzy ukrywali Żydów lub pomagali im długofalowo. Najdrobniejszy gest współczucia, każdy ludzki odruch Niemcy karali śmiercią.

Na zdjęciu: rozporządzenie generalnego gubernatora Hansa Franka z 15 października 1941 roku. © Muzeum Kamienicy Orsettich w Jarosławiu.

Wobec osób podejrzanych o pomoc Żydom przeważnie nie prowadzono postępowań sądowych, odbierając im możliwość obrony. Zdarzało się, że Niemcy mordowali nie tylko ratujących, lecz także ich rodziny, domowników i sąsiadów. Niegodziwe ustawodawstwo, obowiązek denuncjacji i brutalne represje budowały atmosferę terroru i czyniły z Polaków zakładników zbrodniczej polityki III Rzeszy.

Na przekór strachowi

W tej sytuacji solidarność była postawą heroiczną. Zarówno instytucje Polskiego Państwa Podziemnego, jak i poszczególni Polacy nieśli pomoc ludności żydowskiej, oferując schronienie, wsparcie materialne lub fałszywe dokumenty. Okupację niemiecką przeżyło około 50 tys. polskich Żydów, co nie byłoby możliwe bez pomocy ze strony polskich sąsiadów.

Irena Sendler (1910-2008) - pedagożka, członkini Rady Pomocy Żydom (tzw. Żegoty) - oficjalnej instytucji Polskiego Państwa Podziemnego. Wyprowadzała żydowskie dzieci z getta warszawskiego oraz organizowała dla nich fałszywe dokumenty i kryjówki. ©PAP
Żydowskie dzieci były ukrywane w placówkach prowadzonych przez żeńskie zakony. Zdjęcie: żydowska dziewczynka (w płaszczu w kratę) z polskimi dziećmi na spacerze w okupowanej Warszawie ©Archiwum Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi w Warszawie

Dwie okupacje

W Polsce, na Ukrainie czy na Białorusi Niemcy zachowywali się inaczej niż gdzie indziej. „Pokrewnych rasowo” Skandynawów i przedstawicieli narodów Europy Zachodniej traktowano odmiennie niż „niższych rasowo” mieszkańców Europy Wschodniej. Wyrazem tego było ustawodawstwo wprowadzające kary za pomoc Żydom.

 

Cieszymy się, że program "Zawołani po imieniu" trwa i rozwija się, a nasza wspólnota powiększa się o kolejne rodziny z całego kraju, dotychczas zapomniane i osamotnione w swym cierpieniu. To wielka radość, że historie naszych rodziców, dziadków i krewnych - ich męstwo i solidarność z prześladowanymi - stają się stopniowo częścią wspólnej pamięci o II wojnie światowej. [...] "Wołajmy po imieniu", bo bohaterowie zasługują na naszą pamięć!

~~ List otwarty rodzin "Zawołanych po imieniu", II Zjazd Rodzin w Warszawie, 25 września 2021 roku.

 

II Zjazd rodzin „Zawołanych po imieniu" w Sejmie RP, Warszawa, 25 września 2021 roku.

DOBRZY LUDZIE, DOBRE ADRESY

Solidarność była bohaterstwem

„Zawołani po imieniu” byli na pozór zwyczajnymi ludźmi. Rolnik, robotnik, piekarz, nauczycielka. Najczęściej wiedzieli, jaka kara grozi za pomoc Żydom, a mimo to pomagali: dawali schronienie i żywność. Świadkowie wydarzeń – ich najbliżsi, przyjaciele i sąsiedzi – rzadko mówią o bohaterstwie, częściej o ludzkiej przyzwoitości.

Niemcy nie mieli dla nich litości. Zabijali nie tylko tych, którzy pomagali Żydom, lecz także całe ich rodziny. Palili domy, niszczyli dobytek, zabraniali grzebać zabitych. Strach przed niemieckim terrorem miał stłumić wszelkie ludzkie odruchy.

„Zawołani po imieniu” zostawili po sobie najbliższych: rodziców, małżonków, osierocone dzieci. Rodziny ofiar – pozbawione domu, środków do życia, edukacji – z trudem układały sobie życie w powojennej rzeczywistości. Obciążone brzemieniem traumy, niechętnie wracały do bolesnych wspomnień. Nie mogły liczyć na wsparcie komunistycznego państwa, nie zawsze spotykały się ze zrozumieniem ludzi. Nie pozwoliły jednak zginąć pamięci, którą przekazały kolejnym pokoleniom.

 

Jakie ja mam prawo ich potępić? Dlaczego niby mieli oni ryzykować życie własne i swoich rodzin dla żydowskiego chłopca, którego nie znali? Czy ja zachowałbym się inaczej? Znałem odpowiedź również na to pytanie. Nie podniósłbym nawet małego palca, aby im pomóc. Wszyscy bali się jednakowo.

~~ Roman Frister, polsko-izraelski dziennikarz, więzień obozów koncentracyjnych.

 

LUTKÓWKA

Dwie Rodziny

Stanisław i Marianna Siniarscy wraz z dziećmi: Marianem, Ireną i Edwardem mieszkali we wsi Lutkówka koło Mszczonowa. W lutym 1944 roku udzielili schronienia Wolfowi i Chanie Lipszycom, młodej żydowskiej parze, która spodziewała się dziecka. Na początku marca Chana urodziła syna.

Wczesnym rankiem 10 marca 1944 roku, w skutek donosu, do gospodarstwa Siniarskich przyjechali funkcjonariusze niemieckiej żandarmerii oraz Schupo z Żyrardowa. Oddział liczył kilkanaście osób. W wyniku ich akcji obie rodziny – polska i żydowska – zostały zamordowane na miejscu. Niemcy nie oszczędzili nawet dzieci, w tym mającego kilka dni syna Wolfa i Chany.

Po zakończeniu wojny przeprowadzono ekshumacje zamordowanych rodzin. W czerwcu 1945 roku przeniesiono ciała Siniarskich na cmentarz w Lutkówce. Natomiast pod koniec lat 80. do Polski przyjechał Chaim Lipszyc, brat Wolfa, któremu udało się przeżyć niemiecką okupację. Z jego inicjatywy ekshumowano szczątki zamordowanych Żydów.

Chaim Lipszyc przy grobie swojego brata i jego żony na Warszawskim Cmentarzu Żydowskim.

 

ŁAŃCUT

Bez strachu

W ostatnich dniach lipca 1942 roku władze okupacyjne ogłosiły, że 1 sierpnia rozpocznie się w powiecie wysiedlanie Żydów. Dwa dni później, 3 sierpnia, Niemcy zaczęli wywożenie żydowskich mieszkańców miasta i okolic do obozu przejściowego w Pełkiniach. Z niego mieli oni trafić do obozu zagłady w Bełżcu. Wszelkie pomaganie wysiedlanym, a nawet nabywanie od nich czegokolwiek, było zabronione pod groźbą kary śmierci.

Wielu Żydów starało się ukryć, by przetrwać akcję. Tak też postąpili członkowie jednej z najstarszych i najbardziej znanych łańcuckich rodzin – Wolkenfeldowie. Prowadzili oni w Łańcucie restaurację i zarządzali Bankiem Kupiecko-Rolniczym.

Wolkenfeldowie przebywali na strychu i w piwnicy domu Niziołów przez kilka dni. Według jednej z relacji, pewnego dnia przypadkowa kobieta z sąsiedniej wsi weszła na podwórko Niziołów, by sprzedać jajka. Miała zauważyć Liebę Sarę i przekazać niemieckiemu konfidentowi Krausowi, że w domu na Kraszewskiego są Żydzi.

Michał Nizioł po latach zeznawał o tym, co się działo po donosie: "żona moja obecnie już nieżyjąca Aniela Nizioł poinformowała mnie, że była żandarmeria niemiecka i że wśród nich był i Kokot Józef oraz konfident niemiecki volksdojcz Krauze Feliks. Syna i kobietę, którzy byli ukryci w moim domu, wyprowadzono na ogród i tam zostali oni zastrzeleni przez Kokota Józefa,.[…] natomiast Żyd Wolkenfeld uciekał obok domu sąsiada i tam go dogonił Krauze Feliks, który doprowadził go do Kokota Józefa i ten go zastrzelił."

Według zeznań Michała po kilku dniach od zamordowania Wolkenfeldów żandarmi wysłali po jego żonę gońca. Kobieta zignorowała wezwanie urzędnika, wobec tego dzień później, 23 sierpnia, została aresztowana przez żandarmerię i doprowadzona na posterunek. Wieczorem została zastrzelona przez Józefa Kokota.

Eleonora Nikodemska (z domu Kubińska), jej syn – Andrzej (1937-1963) i ANIELA NIZIOŁ (z prawej). Zdjęcie wykonano przed domem Niziołów na ulicy Kraszewskiego około 1940 r. Zbiory Elżbiety Gwizdak.

 

GAMRATKA

Zasypany dół

Wśród Polaków, którzy z narażeniem życia udzielali pomocy prześladowanym Żydom, byli Zofia i jej syn Aleksander Kurowie. Mieszkali oni we wsi Gamratka, położonej w okolicy Mińska Mazowieckiego. W czasie okupacji niemieckiej ukryli w swoim gospodarstwie trzech Żydów: Berka Szafira, Lejzora Matuszewskiego oraz N.N., uciekinierów z mińskiego getta. W dniu 27 lipca 1943 roku, wskutek donosu, do gospodarstwa Kurów przyjechała niemiecka żandarmeria. Akcją dowodził Friedrich Gutberlet, znany wśród okolicznych mieszkańców z okrucieństwa.

Niemcy znaleźli Żydów ukrywających się w piwnicy służącej do przechowywania ziemniaków. Żandarmi zamordowali ich, wrzucając do środka granaty. Następnie rozkazali Aleksandrowi Kurowi, aby ten pogłębił zasypany dół. Gdy tylko skończył, został w nim zastrzelony. W tym samym czasie Zofia Kur musiała udać się z Gutberletem do mieszkania. Tam żandarm zamordował ją strzałem z pistoletu. 

Po bestialskim mordzie na rodzinie Kurów i ukrywających się Żydach Niemcy przystąpili do rabowania inwentarza. Gdy zabrali cenniejsze rzeczy, podpalili gospodarstwo.

Zwłoki zabitych Żydów zostały pochowane na miejscu zbrodni. Ciała Zofii i Aleksandra Kurów spoczęły na cmentarzu w Mińsku Mazowieckim.

Zdjęcie ZOFII KUR, zamordowanej przez Niemców 27 lipca 1943 roku za pomoc Żydom.

 

MAJDAN NOWY

Sąsiedzka sieć pomocy

W listopadzie 1942 roku Niemcy zlikwidowali getta w Biłgoraju, Tarnogrodzie i Józefowie. Żydzi, którym udało się uciec, m.in. rodzina Feilów, szukali schronienia w okolicy. Pomagali im niektórzy mieszkańcy wsi Majdan Nowy – ukrywali uciekinierów w swoich gospodarstwach lub przekazywali im żywność.

29 grudnia 1942 roku do Majdanu Nowego przybyli niemieccy żandarmi. Była z nimi Ita Becher – młoda Żydówka, która wcześniej ukrywała się we wsi. Niemcy torturami zmusili ją do wskazania, gdzie jej pomagano. Nie zastali w domu Jana Kowala, więc zastrzelili jego żonę Katarzynę i nastoletniego syna Józefa. Zamordowali ponadto Jana Gnidułę i Katarzynę Margol, a także Anastazję i Mariannę Łubiarz oraz Kazimierza Szabata. Niemcy poszukiwali także innych pomagających – Mikołaja Lekana i Jana Łubiarza, ale nie zdołali ich pojmać.  Na koniec ograbili i częściowo spalili domostwa ofiar.

 

Ponieważ mąż na noc nie wrócił, udałam się […] do Majdanu Nowego. Po drodze spotkałyśmy zapłakanego mojego męża, który powiedział mi, że matkę moją i brata Józefa zastrzelili Niemcy „za Żydów”.

~~ Maria Róg z domu Kowal, córka zamordowanej Katarzyny Kowal, siostra zamordowanego Józefa Kowala.

Zdjęcie ślubne Jana i zamordowanej KATARZYNY KOWALÓW, 1919 rok. Podczas okupacji niemieckiej razem z dziećmi przekazywali żywność ukrywającym się Żydom.

 

Brzostek (Wola Brzostecka)

Wspólna mogiła

Przed południem 8 grudnia 1942 roku mieszkańcy Woli Brzosteckiej usłyszeli wybuch i strzały. Niemcy odkryli leśną kryjówkę żydowskiej rodziny Fischów. Pół roku wcześniej Fischowie – Sara Hena, jej dzieci Ruchla, Fejga, Rojza i Mojżesz oraz wnuczka Estera uciekli z Brzostka i znaleźli schronienie w domu miejscowych gospodarzy – Jana i Bronisławy Jantoniów. Po trzech miesiącach, kiedy zrobiło się niebezpiecznie, Fischowie przenieśli się do ziemianki w pobliskim lesie. Jan i Bronisława wciąż przynosili im pożywienie.

Niemcy zastrzelili na miejscu zarówno znalezionych Żydów, jak i Jana Jantonia, który właśnie przyniósł jedzenie do kryjówki. Mężczyzna osierocił czworo dzieci.

Niemcy kazali pogrzebać zamordowanych w lesie. Do dziś spoczywają tam oni we wspólnym grobie.

 

POŚWIĘTNE (Helenów)

Już się nie zobaczymy

Józefa i Józef Dmochowie mieszkali w Helenowie, mieli sześcioro dzieci. Przed wojną handlowali na targu w Stanisławowie i znali wielu miejscowych Żydów. Latem 1943 roku przyjęli do siebie grupę około dziesięciorga Żydów, których ukryli w oborze. Wkrótce do Helenowa przybyła niemiecka ekspedycja. Na widok żandarmów dzieci Dmochów ukryły się w lesie. Uciekli również Żydzi, jednak podczas ucieczki dwóch zostało zastrzelonych, a dwóch kolejnych załapano. Żandarmi aresztowali Józefę i Józefa Dmochów, a wracając, pojmali jeszcze podsołtysa wsi Jana Kowalskiego i jego żonę Ludwikę. Powodem aresztowania Kowalskich było podejrzenie, że wiedzieli o pomocy i nie donieśli o tym władzom okupacyjnym.

Na posterunku w Radzyminie Niemcy zamordowali dwóch pojmanych Żydów. Ludwikę Kowalską puścili po przesłuchaniach wolno. Józefę i Józefa Dmochów oraz Jana Kowalskiego rozstrzelali 15 lipca 1943 roku.

 

HUTA MIŃSKA

Na polach za szkołą

Kazimierz Przekora – ułan i weteran wojny obronnej 1939 roku – mieszkał we wsi Huta Mińska. Latem 1943 roku o schronienie poprosiło go trzech Żydów, którzy uciekli z obozu pracy w pobliskim Mińsku Mazowieckim. Przekora przyjął ich do siebie i ukrył w piwnicy pod kuchnią.

2 lipca 1943 roku Niemcy zorganizowali obławę w Hucie Mińskiej i sąsiednich wsiach. Wszystkich mężczyzn, w tym Przekorę, zgromadzili w szkole. Pod jego nieobecność żandarmi przeszukali dom i znaleźli Żydów, których od razu rozstrzelali.

Sołtys Huty Mińskiej próbował wstawić się za Przekorą, ale to nie pomogło. Niemcy wyprowadzili Kazimierza Przekorę na pola za szkołą, gdzie zastrzelił go Friedrich Gutberlet, znany z okrucieństwa dowódca obławy. Przekora pozostawił żonę Władysławę i dwoje dzieci – Wandę i Henryka, który zginął, walcząc na froncie w 1945 roku.

 

W pewnej chwili Gutberlet powiedział do Kazimierza Przekory: „Chodź, to zobaczysz tych Żydów, których przechowałeś”. Odprowadził go za dziedziniec szkolny na ścieżkę polną. Następnie widziałem, jak Gutberlet z pistoletu ręcznego strzelił kilkakrotnie do Kazimierza Przekory.

~~ Józef Zychowicz, świadek morderstwa Kazimierza Przekory.

KAZIMIERZ PRZEKORA z żoną Heleną, która zmarła w 1938 roku. Po jej śmierci PRZEKORA ożenił się z Władysławą Książek, z którą wspólnie przyjęli Żydów pod swój dach.

 

BRZÓZA KRÓLEWSKA

Same w nieszczęściu

Katarzyna i Sebastian Kazakowie mieszkali wraz z dziećmi w Brzózie Królewskiej koło Leżajska. Gdy Niemcy zaczęli realizować plan zagłady Żydów, Kazakowie podali pomocną dłoń swoim żydowskim sąsiadom. Najpierw ukryli u siebie dzieci z rodziny Wachsów. Potem, jesienią 1942 roku, przyjęli Żydówkę, którą zapamiętano jako Chana Stiller. Ukrywała się ona w stodole i opuszczała ją jedynie nocą, by zjeść posiłek w domu Kazaków. W grudniu 1942 roku dołączył do niej Żyd, znany jako Chyla Chym, wraz z nieznanym z imienia i nazwiska mężczyzną. W ciągu dnia ukrywali się oni w pobliskim lesie, nocą zaś na strychu domu Kazaków.

Rankiem 27 marca 1943 roku niemieccy żandarmi w asyście granatowych policjantów otoczyli gospodarstwo Kazaków. Natychmiast rozstrzelali troje ukrywanych Żydów, a następnie, otrzymawszy przez telefon rozkaz, zamordowali także Katarzynę i Sebastiana. Ich córki – Agnieszka, przebywająca wówczas na polu, oraz Józefa, której udało się wydostać z domu – uniknęły śmierci, ale musiały opuścić rodzinne strony i pozostawać w ukryciu. Następnie obie wyjechały na roboty przymusowe do Niemiec. Powróciły do Brzózy Królewskiej dopiero jesienią 1945 roku.

 

Taką krzywdę nam Niemcy wyrządzili. Wraz z siostrą zostałyśmy same na świecie w takim nieszczęściu […] Zabrali nam wszystko.

~~ Józefa Siuzdak z domu Kazak, córka zamordowanych Katarzyny i Sebastiana Kazaków.

Świadkiem egzekucji rodziców była Józefa Siuzdak z domu KAZAK. Po wielu latach doczekała uznania ofiary rodziców, uhonorowanych w 2008 roku tytułem „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata", a dwa lata później odznaczonych Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia.

 

BIECZ

Afisz śmierci

Niemcy, którzy patrolowali most kolejowy w Bieczu, przez szesnaście miesięcy nie zorientowali się, że tuż obok ukrywają się Żydzi. Józef i Maria Pruchniewiczowie na strychu stajni przygotowali kryjówkę, w której od sierpnia 1942 roku mieszkała zaprzyjaźniona rodzina Blumów – małżeństwo i dwoje dzieci.

Ryzyko było coraz większe, dlatego w listopadzie 1943 roku Blumowie przenieśli się w inne miejsce. Mimo to w marcu 1944 roku po Józefa Pruchniewicza przyszli Niemcy. Bili go na oczach żony i dziesięcioletniej córki Heleny, wreszcie zabrali na Gestapo do Jasła. O jego śmierci rodzina dowiedziała się z niemieckiego afisza z listą rozstrzelanych. Prawdopodobnie Józef zginął w egzekucji w lesie niedaleko Jasła.

Troje osób z rodziny Blumów przeżyło wojnę. Mieszkając w Izraelu, utrzymywali kontakt z Jadwigą Wędrychowicz, drugą córką Józefa.

Wyszedł i powiedział: „Mam pomysł, jeśli chcecie [...], na górze jest siano dla krów i wy tam siedźcie". Każdej nocy przynosił coś do jedzenia, trochę do picia. Byliśmy żywi...

~~ Szoszana Szeinman (wcześniej Reizel Blum), która podczas okupacji niemieckiej ukrywała się w gospodarstwie zamordowanego Józefa Pruchniewicza.

Niedługo przed przyjściem Niemców znajomy ostrzegł JÓZEFA PRUCHNIEWICZA przed aresztowaniem. Ten jednak nie chciał ucieczką narażać rodziny na represje.

 

OSTRÓW MAZOWIECKA

Pensjonat

Zaledwie kilkaset metrów dzieliło pensjonat Jadwigi Długoborskiej w Ostrowi Mazowieckiej od więzienia niemieckiej żandarmerii i Gestapo w kamienicy zwanej Czerwoniakiem. Mimo to przez całą okupację schronienie znajdowali tam Żydzi oraz oficerowie Armii Krajowej.

Krótko przed wycofaniem się Niemców, służąca zwolniona z pracy u Długoborskiej za kradzież, doniosła o wszystkim na Gestapo. Niemcy wkroczyli do pensjonatu w nocy z 23 na 24 czerwca 1944 roku i aresztowali Jadwigę pod zarzutem ukrywania Żydów i współpracy z AK. Zatrzymana została także jej siostra, Cecylia Pachecka.

Dzięki intrydze drugiej siostry, Wandy Wujcik, udało się uwolnić Cecylię. Jadwiga po kilku dniach ciężkich tortur została rozstrzelana 29 czerwca 1944 roku w podmiejskim lesie. Przesłuchania i egzekucję prowadził osobiście funkcjonariusz Gestapo Anton Birkenfeld ps. „Cyk”, zwany katem Ostrowi. Nigdy nie został ukarany za swoje zbrodnie.

 

Ostatni raz rozmawiałam z siostrą [...] 26 czerwca 1944 roku, gdy podawałam jej paczkę w „Czerwoniaku". 28 czerwca otrzymałam wiadomość, że przewieziono ją na badania do Gestapo.

~~ Wanda Wujcik, siostra zamordowanej Jadwigi Długoborskiej.

JADWIGA DŁUGOBORSKA - nauczycielka i społeczniczka. Podczas okupacji działała w podziemiu i pomagała Żydom. Po wojnie na jej pogrzeb przyszły tłumy mieszkańców Ostrowi Mazowieckiej.

 

STERDYŃ

Obława w Paulinowie

Żydzi, którzy zbiegli z getta w Sterdyni, ukrywali się w lesie. Pomagali im mieszkańcy dwóch wsi: Paulinowa i Starego Ratyńca. Dawali jedzenie, ubrania, słomę do ocieplania kryjówek, tymczasowy nocleg.

Niemcy umieścili wśród Żydów swojego agenta, który podawał się za zbiega z Treblinki. To on wskazał im później, od kogo otrzymał pomoc. Najpierw zastrzelili stróża folwarku, Franciszka Kierylaka, który pozwalał uciekinierom nocować w dworskich zabudowaniach. Innego pracownika, Franciszka Augustyniaka, a także Jana Siwińskiego i Aleksandrę Wiktorzak zamordowali obok cegielni. Józef i Ewa Kotowscy zginęli w progu własnego domu. Ich syn, Stanisław, który dostarczał prowiant kolegom sprzed wojny, został rozstrzelany w lesie wraz ze Stanisławem Piwką, Zygmuntem Drgasem, Marianem Nowickim i Zygmuntem Uziębłą.

 

Niemcy męża nie bili, lecz kazali mu szybko ubierać się. Następnie wszyscy z mężem wyszli na dwór. [...] Po niedługim czasie usłyszałam cztery strzały. [...] Wówczas byłam w trzecim miesiącu ciąży.

~~ Regina Augustyniak, żona zamordowanego Franciszka Augustyniaka.

 

Podczas obławy w nocy z 23 na 24 lutego 1943 roku Niemcy zamordowali łącznie jedenaścioro Polaków.

Regina i FRANCISZEK AUGUSTYNIAKOWIE mieli dziesięcioletniego syna Jana Ludwika. Ich drugi syn, Henryk, urodził się pół roku po tym, jak Niemcy zastrzelili FRANCISZKA za udzielanie pomocy Żydom.

 

PORĘBA-KOCĘBY

Krzyżyk na sośnie

O świcie 15 maja 1943 roku niemiecka żandarmeria i Gestapo otoczyły kordonem wieś Poręba-Kocęby, a w pobliskim lesie rozpoczęły obławę na Żydów. Jeden z nich ukrywał się w bunkrze kilkaset metrów od gospodarstw dwóch polskich rodzin: Leszczyńskich i Prusińskich. Polacy nosili mu jedzenie, a zimą dawali schronienie w piwnicy lub stodole.

Antoniego Prusińskiego Niemcy wywabili z ukrycia, bijąc jego żonę i podpalając gospodarstwo. Aresztowali także Piotra Leszczyńskiego i żydowskiego mężczyznę, który chronił się w leśnym bunkrze. Wszystkich trzech wyprowadzili w głąb lasu, ciężko pobili kijami, a następnie zastrzelili. Piotr i Antoni osierocili razem siedmioro dzieci.

 

Babcia usłyszała nad ranem wystrzał z szosy. To był znak, że Niemcy będą szukać. Od tego się zaczęło.

~~ Hanna Mróz, wnuczka zamordowanego Antoniego Prusińskiego.

 

Mężczyźni zostali pochowani w miejscu, w którym zginęli. Na pobliskiej sośnie Józefa Prusińska, wdowa po Antonim, wyryła niewielki krzyż. Dopiero po wojnie szczątki zamordowanych trafiły na miejscowy cmentarz.

ANTONI PRUSIŃSKI podczas służby w Wojsku Polskim, 1933 rok. Walczył w Kampanii Wrześniowej, a podczas okupacji działał w partyzantce i pomagał ukrywającym się Żydom.

 

SADOWNE

Piekarnia

Podczas okupacji niemieckiej na wypiek chleba trzeba było mieć specjalne pozwolenie. Jedną z piekarni w Sadownem prowadziła rodzina Lubkiewiczów. Mimo surowego zakazu Niemców wypiekany tam chleb trafiał do Żydów, którzy ukrywali się w okolicznych lasach.

 

Często w porze nocnej przychodzili do mnie Żydzi i też sprzedawałem im chleb, a były często przypadki, że dawałem chleb Żydom za darmo.

~~ Stanisław Lubkiewicz, syn zamordowanego Leona Lubkiewicza, brat zamordowanego Stefana Lubkiewicza.

 

13 stycznia 1943 roku Niemcy zatrzymali w miasteczku dwie Żydówki, które niosły chleb. Zmusili je do ujawnienia, że otrzymały go od Marianny Lubkiewicz. Żandarmi zabili kobiety na miejscu i udali się do domu Lubkiewiczów, których oskarżyli o pomoc Żydom. Po brutalnym, wielogodzinnym przesłuchaniu zastrzelili Mariannę i Leona Lubkiewiczów oraz ich syna Stefana. Przeżyło troje pozostałych dzieci: Kazimierz, Stanisław i Irena. Ciała ofiar Niemcy ograbili z biżuterii i butów oraz wystawili na widok publiczny, aby zastraszyć innych.

Podczas okupacji MARIANNA LUBKIEWICZ prowadziła razem z mężem LEONEM piekarnię w Sadownem, 10 kilometrów od niemieckiego obozu zagłady w Treblince. Dawała chleb i schronienie Żydom ukrywającym się w okolicznych lasach.

 

TOMASZÓW MAZOWIECKI

19 sekund

Karolina Juszczykowska mieszkała samotnie w Tomaszowie Mazowieckim i pracowała jako kucharka. Podczas okupacji niemieckiej jej skromna pensja z trudem starczała na przeżycie. Na początku czerwca 1944 roku dwaj Żydzi poprosili ją o schronienie za niewielką opłatą. Zgodziła się, choć wiedziała, że grożą za to surowe represje. Przez sześć tygodni mężczyźni mieszkali razem z nią w jednym pokoju.

23 lipca 1944 roku niemiecka Schutzpolizei otoczyła budynek i przeprowadziła rewizję. Ukrywających się w piwnicy Żydów Niemcy zastrzelili na miejscu. Niemiecki Sąd Specjalny w Piotrkowie skazał Karolinę na karę śmierci, a generalny gubernator Hans Frank nie skorzystał z prawa łaski. Wyrok wykonano 9 stycznia 1945 roku we Frankfurcie nad Menem. Według protokołu egzekucja "przebiegła bez incydentów i trwała dziewiętnaście sekund".

 

W imieniu Narodu Niemieckiego [...] oskarżoną skazuje się na karę śmierci za ukrywanie Żydów. Zostaje ona obciążona kosztami postępowania.

~~ Z sentencji wyroku w sprawie przeciwko Karolinie Juszczykowskiej, wydanego przez Sąd Specjalny przy Sądzie Niemieckim w Piotrkowie, 23 sierpnia 1944 roku.

Po aresztowaniu KAROLINY JUSZCZYKOWSKIEJ Niemcy wywieźli jej dwudziestoletnią córkę Bronisławę na roboty przymusowe w głąb III Rzeszy. Po wojnie Bronisława zamieszkała w Kanadzie.

 

WANIEWO

Rozproszenie

Stanisław i Władysława Krysiewiczowie z Waniewa mieli pięcioro dzieci w wieku od trzech do dziewięciu lat. Jesienią 1942 roku przyjęli do siebie ośmioro Żydów z getta w pobliskich Sokołach. Przygotowali dla nich kryjówki pod stodołą i zapewniali im pożywienie.

W nocy z 7 na 8 września 1943 roku gospodarstwo otoczyli niemieccy żandarmi. Wywlekli Stanisława z domu, pobili go do nieprzytomności, wreszcie zastrzelili. Następnie podpalili zabudowania i zamordowali uciekających Żydów. Władysława zginęła trzy dni później, po serii brutalnych przesłuchań w areszcie w Tykocinie.

Sąsiadom Krysiewiczów Niemcy postawili ultimatum: albo zaopiekują się dziećmi, albo zginą one wraz ze swoimi rodzicami. Dzieci trafiły później w różne miejsca – do krewnych lub sierocińców. O rodzeństwie i historii rodziców dowiadywały się dopiero po wielu latach.

 

Po śmierci rodziców byliśmy wychowywani przez obcych ludzi.

~~ Teresa Grochowska, córka zamordowanych Stanisława i Władysławy Krysiewiczów.

STANISŁAW i WŁADYSŁAWA KRYSIEWICZOWIE nie odmawiali wsparcia potrzebującym. Kiedy przyjęli pod swój dach Żydów, zaangażowali także swoje dzieci do pomocy uciekinierom.

 

TWORKI

Matka i syn

Zdradziły ich buty. Gdyby nie zostały przy drzwiach do piwnicy na ziemniaki, Niemcy nie znaleźliby siedmiu Żydów, którzy ukrywali się w gospodarstwie Leona i Zofii Krasuskich w Tworkach pod Siedlcami. Podczas rewizji 13 lutego 1943 roku Leon wykorzystał chwilę nieuwagi żandarmów i pod ostrzałem uciekł do pobliskiego lasu. Jego żonę i pięcioletniego syna, Bogusia, Niemcy wyprowadzili przed dom razem z ukrywanymi Żydami, a następnie wszystkich rozstrzelali. Zofia próbowała jeszcze własnym ciałem osłonić syna – bezskutecznie.

Leon przez wiele tygodni ukrywał się przed Niemcami w lesie. Po wojnie sprzedał gospodarstwo, ponownie się ożenił i założył nową rodzinę. Nigdy nie wspominał swoim dzieciom o tragedii, która go spotkała.

 

Wiadomo było, że jak Niemcy znajdą u kogoś Żydów, to mordują ich oraz tych, którzy ich ukrywali. Dlatego stryjek nikomu nie powiedział o tym, że ukrywał Żydów.

~~ Wacław Krasuski, bratanek Leona Krasuskiego i kuzyn zamordowanego Bogusia Krasuskiego.

ZOFIA KRASUSKA i jej syn FELIKS BOGUSŁAW, którego najbliżsi nazywali BOGUSIEM. To jedyne zdjęcie zamordowanych zachowało się na ich nagrobku.

 

CZYŻEW-SUTKI

Piwnica i ziemianka

Żydzi z Czyżewa znali Franciszka i Stanisławę Andrzejczyków jeszcze sprzed wojny. Kiedy jesienią 1942 roku Niemcy likwidowali getto, kilka żydowskich rodzin – razem osiemnaścioro osób – uciekło i szukało pomocy w domu Andrzejczyków w Czyżewie-Sutkach. Gospodarze, choć sami mieli szóstkę dzieci, bez wahania przyjęli uciekinierów, przez kilka miesięcy dawali im dach nad głową i pożywienie.

 

Niemcy likwidowali getto żydowskie w Czyżewie i do nas przyszli Żydzi z prośbą, aby ich przechować. [...] Rodzice moi i my nie potrafiliśmy im odmówić.

~~ Eugenia Pakeła z domu Andrzejczyk, córka zamordowanego Franciszka Andrzejczyka.

 

Szczęście opuściło Andrzejczyków 20 marca 1943 roku. Tego dnia niemieccy żandarmi z Czyżewa otoczyli dom i przeprowadzili rewizję. Odkryli dwie kryjówki – ziemiankę na podwórzu oraz piwnicę pod podłogą domu. Na miejscu zastrzelili troje ukrywanych Żydów oraz Franciszka, a pozostałych Żydów wywieźli do Szulborza. Po wszystkim Niemcy obrabowali dom i zabrali cały żywy inwentarz. Stanisława i dzieci cudem uniknęli śmierci.

FRANCISZEK i Stanisława ANDRZEJCZYKOWIE z dziećmi ukrywali Żydów w piwnicy własnego murowanego domu. Budynki z cegły były wówczas w okolicy rzadkością.

 

NUR (ŻEBRY-LASKOWIEC)

Życie za życie

Zagroda Henryka i Stanisławy Budziszewskich nie rzucała się w oczy, była położona pod lasem, na uboczu wsi. To tam pod koniec 1942 roku schronienie znalazła rodzina żydowskich sklepikarzy z Nura nad Bugiem – małżeństwo Lustik z trojgiem córek. Budziszewscy ukryli ich we własnej stodole.

 

Rodzice czuli, że są winni jego śmierci. [...] Im było trudno żyć po tym wszystkim, ich życie było bardzo trudne.

~~ Konstanty Budziszewski, brat zamordowanego Wacława Budziszewskiego.

 

W drugiej połowie lutego 1943 roku do gospodarstwa wtargnęli Niemcy i odkryli kryjówkę. Znalezionych Żydów zabili na miejscu. Całej rodzinie Budziszewskich groziła śmierć. Wtedy Wacław, najstarszy z synów, oznajmił, że to on bez wiedzy rodziców ukrył Żydów. Został aresztowany i deportowany do obozu koncentracyjnego KL Stutthof, gdzie zginął miesiąc później. Resztę rodziny, w tym kilkumiesięcznego Konstantego, wysłano na roboty przymusowe do Prus Wschodnich. Przeżyli tylko dzięki poświęceniu syna i brata.

Stanisława Budziszewska (z lewej), matka zamordowanego WACŁAWA BUDZISZEWSKIEGO, lata 60. XX wieku. Po wojnie Budziszewscy opuścili rodzinne strony i przenieśli się na Dolny Śląsk.

 

MARKI (PUSTELNIK) 

Bez śladu

Marianna Banaszek, wdowa z trójką dzieci, mieszkała w Pustelniku (dziś Marki). Podczas II wojny światowej w jej domu schronienie znalazło wielu Żydów. Wśród nich byli m.in. Rubin i Perla Feldszuhowie wraz z córką Josimą – uciekinierzy z warszawskiego getta. Jesienią 1943 roku ktoś ostrzegł Mariannę, że Niemcy planują przeszukać jej dom, więc tej samej nocy ukrywani Żydzi musieli go opuścić.

 

Wieś malutka, maluteńka, przypomina osadę w Ziemi Izraela. [...] Ostrożnie podeszliśmy do domu, małego, otoczonego płotem. Otwiera nam wychudzona starowina, mizerna i chora, przedsionek, kuchnia.

~~ Rubin Feldszuh, który wraz z rodziną ukrywał się w domu zamordowanej Marianny Banaszek.

 

Gdy niemieccy żandarmi wkroczyli do mieszkania, znaleźli tylko pustą kryjówkę pod szafą. Marianny nie było w domu, więc zabrali dwójkę jej dzieci – Stanisławę i Władysława. Wywieźli je do Marek i rozstrzelali koło cegielni. Następnie poczekali, aż Marianna wróci z kościoła i ją także zamordowali. Jej córka, Wiktoria, ostatnia z rodziny Banaszków, uciekła, gdy po powrocie z pracy znalazła w domu ciało matki. Jej dalsze losy nie są znane. Nie zachowało się żadne zdjęcie członków tej rodziny: ani Marianny, ani jej dzieci.

Josima Feldszuh, córka ocalonego Rubina Feldszuha, 1941 rok. Dziewczynka zmarła na gruźlicę w domu rodziny BANASZKÓW 21 kwietnia 1943 roku.

 

TRAUMA POKOLEŃ

Niemcy często kazali grzebać „Zawołanych po imieniu" na miejscu zbrodni. Po wojnie Czesław Szewczak sam przeniósł zwłoki swojej ciotki MARIANNY BANASZEK i jej dzieci WŁADYSŁAWA I STANISŁAWY na cmentarz w Markach. Zdjęcie: zezwolenie na dokonanie ekshumacji
Irena Kamińska, córka zamordowanych MARIANNY i LEONA LUBKIEWICZÓW, siostra zamordowanego STEFANA LUBKIEWICZA, z synem Sylwinem Kamińskim, koniec lat 40. XX wieku.

Życie po katastrofie

Nagła, tragiczna śmierć „Zawołanych po imieniu” położyła się cieniem na historii ich rodzin. Na lata naznaczyła traumą życie ich bliskich – nie tylko samych świadków wydarzeń, lecz także drugie, trzecie i kolejne pokolenia.

Anna Danuta Radwańska z domu RADZIEJOWSKA (z lewej), córka zamordowanej LUCYNY RADZIEJOWSKIEJ, odbiera gratulacje z okazji ślubu od Marii Pileckiej, wdowy po rotmistrzu WITOLDZIE PILECKIM, Ostrów Mazowiecka, 1954 rok.
Helena Pruchniewicz (w środku) i Jadwiga Wędrychowicz (z lewej), córki zamordowanego JÓZEFA PRUCHNIEWICZA, razem z Janem Wędrychowiczem, mężem Jadwigi i ich dziećmi.
Henryk Augustyniak urodził się zaledwie 6 miesięcy po tym, jak Niemcy zabili jego ojca FRANCISZKA AUGUSTYNIAKA w trakcie obławy w Paulinowie. Skończył szkołę w Sokołowie Podlaskim, ożenił się i miał 2 dzieci. Przez całe życie był kierowcą. Zmarł w 2018.
Cecylia Borkowska z domu Postek (druga z prawej), córka zamordowanych STANISŁAWA I JULIANNY POSTKÓW. Po wojnie dziewczyna została w Stoczku pod Węgrowem. Wyszła za mąż za Karol Borkowski (drugi z lewej).
STANISŁAW i WŁADYSŁAWA KRYSIEWICZOWIE, zamordowani przez Niemców w Waniewie, osierocili 5 dzieci. Po wojnie Alicja, Teresa, Krystyna, Irena i Henryk wychowywali się osobno. Dopiero w wieku dorosłym poznali historię rodziców i odbudowali rodzinne relacje.

Osierocone dzieci trafiały do bliższych lub dalszych krewnych, a nawet do domów dziecka. Rzadko mogły liczyć na dobrą edukację, częściej zmagały się z biedą. Zdarzało się, że historię rodziny poznawały dopiero po latach. Rodzice i rodzeństwo mierzyli się czasem z poczuciem winy za śmierć najbliższych. W komunistycznej Polsce o poświęceniu „Zawołanych po imieniu” nie mówiono i nie pamiętano.

Konstanty Budziszewski długo zabiegał o upamiętnienie brata. Dopiero w 2000 roku udało się odnaleźć jego kartę ewidencyjną z KL Stutthof, wedle której trafił on do obozu za pomoc Żydom.©Muzeum Stutthof w Sztutowie
Mosze Kuflik (Biecz, 1990’) przeżył wojnę i nawiązał kontakt z potomkami JÓZEFA i Marii PRUCHNIEWICZÓW, którzy udzielali mu schronienia w czasie okupacji. Dzięki staraniom obu rodzin JÓZEF i MARIA otrzymali tytuł „Sprawiedliwych wśród Narodów Świata".
JÓZEF (po prawej) i WIKTORIA ULMOWIE zostali wraz z 6 dziećmi zamordowani przez Niemców za ukrywanie 2 żydowskich rodzin. WIKTORIA była w ciąży. JÓZEF fascynował się fotografią, stąd wiele zdjęć całej rodziny.©Zbiory cyfrowe Muzeum Polaków Ratujących Żydów

Rodziny jednak nie poddawały się rozpaczy i układały sobie życie w zniszczonym wojną kraju. Zabiegały o godny pochówek ofiar, zwracały się do różnych instytucji w Polsce i Izraelu z prośbami o ich upamiętnienie. Na efekty tych wysiłków czekały przez dekady i żyły z poczuciem wielkiej straty. Postawa ich bliskich pozostała dla nich moralnym drogowskazem aż do dziś.

Codziennie wracam do tych wydarzeń. Chcę czy nie chcę. Jestem w pracy, siedzę przy biurku i widzę, jak mama kona, jak leżą w dole, w wapnie. Jak wyciągają ręce i proszą: „Zimno mi, przykryjcie nas". / Józef Sowa, syn zabitych FRANCISZKI i JÓZEFA
Zawsze to był temat tabu. Jak chodziliśmy na cmentarz, to pytaliśmy „Dlaczego prababcia jest sama?". Odpowiadano nam tylko, że pradziadek zginął w czasie wojny. / Jadwiga Wędrychowicz, prawnuczka zamordowanego JÓZEFA PRUCHNIEWICZA
Ojciec chciał zapomnieć. Mówił o tym prawie wcale. Nie chciał nas dzieci obciążać swoją tragedią. O wszystkim dowiedziałem się od sąsiadów i krewnych. / Zbigniew Krasuski, syn Leona Krasuskiego, brat zamordowanego FELIKSA BOGUSŁAWA „BOGUSIA"
Z jednej strony się cieszę, że mamy dziadka bohatera, z drugiej smutno, bo jakby żył, to by było inaczej. Mógłby bardziej ze sobą powiązać rodzinę. / Czesław Baliński, wnuk zamordowanego PIOTRA LESZCZYŃSKIEGO

 

 

 

Wystawa „Zawołani po imieniu”

Inicjatorka programu „Zawołani po imieniu”: Prof. Magdalena Gawin, dyrektor Instytutu Pileckiego

Scenariusz: Bartosz Gralicki, Anna Miszczyk, dr Joanna Nikel, Tomasz Słomski, Tomasz Stefanek

Koordynacja: Katarzyna Grabowska

Pozyskiwanie dokumentacji fotograficznej: Paulina Wiśniewska

Korekta: Joanna Adamczyk, Marta Wilińska, Krzysztof Oleksiak

Projekt: Łukasz Walendziuk

Na wystawie wykorzystano fotografie pochodzące z archiwów prywatnych rodzin „Zawołanych po imieniu” oraz ze zbiorów Instytutu Pileckiego.

 


Wystawa wirtualna „Zawołani po imieniu” powstała na podstawie ekspozycji stałej (stacjonarnej), do której zwiedzania gorąco zachęcamy!

Adres: Dom Bez Kantów, ul. Krakowskie Przedmieście 11, 00-065 Warszawa
Godziny otwarcia: codziennie oprócz poniedziałków 10:00-18:00, w czwartki 10:00-20:00 (ostatnie wejście 30 minut przed zamknięciem)
Warsztaty edukacyjne: wtorek-piątek godz. 10:00-18:00 (obowiązują zapisy)
Kontakt i rezerwacja: zapisz się na zajęcia poprzez formularz (kliknij tutaj)!
+48 539 093 336, zapisy@instytutpileckiego.pl
Wstęp bezpłatny!

Zobacz także

  • Lemkin. Świadek wieku ludobójstwa | wystawa wirtualna

    Wystawa wirtualna

    Lemkin. Świadek wieku ludobójstwa | wystawa wirtualna

    Czy ludobójstwo to domena historii? Co doprowadziło do powstania jednej z najważniejszych odpowiedzi intelektualnych na tragiczne doświadczenie II wojny światowej? Poznaj historię Rafała Lemkina - człowieka, który stworzył pojęcie ludobójstwa!

  • Podwójnie Wolne. Prawa polityczne kobiet 1918 | wystawa wirtualna

    Wystawa wirtualna

    Podwójnie Wolne. Prawa polityczne kobiet 1918 | wystawa wirtualna

    Przyznanie kobietom czynnych i biernych praw wyborczych na podstawie dekretu Naczelnika Państwa z 28 listopada 1918 roku stawiało Polskę w szeregu najbardziej demokratycznych i postępowych państw Europy.

  • Paszporty życia | portal tematyczny

    Wystawa wirtualna

    Paszporty życia | portal tematyczny

    Zapraszamy do odwiedzenia strony internetowej o działalności grupy polskich dyplomatów, którzy podczas II wojny światowej w szwajcarskim Bernie, we współpracy ze środowiskami żydowskimi ratowali żydów z całej Europy.

  • Lemkin. Witness to the Age of Genocide | online exhibition

    Wystawa wirtualna

    Lemkin. Witness to the Age of Genocide | online exhibition

    Is genocide a domain of history? What led to one of the most significant intellectual responses to the tragic experience of World War II? Explore the story of Raphael Lemkin – the author of the concept of genocide!

  • Liberated Twice. The political rights of women 1918 | online exhibition

    Wystawa wirtualna

    Liberated Twice. The political rights of women 1918 | online exhibition

    The Decree issued by the Chief of State on 28 November 1918, which granted women the right to vote and the right to stand for election, placed Poland amongst the most democratic and progressive European states.