Zawołani po imieniu | wystawa wirtualna - Instytut Pileckiego

Zawołani po imieniu | wystawa wirtualna

Kim są „Zawołani po imieniu”? To Polacy, którzy podczas okupacji niemieckiej zostali zamordowani przez Niemców za pomoc niesioną skazanym na Zagładę Żydom. Losy pomagających przez lata były znane tylko ich najbliższym.

Dzięki programowi upamiętnień Instytutu Pileckiego „Zawołani po imieniu” stają się dziś częścią naszej wspólnej pamięci.

Śmierć i zapomnienie

Niektórzy spośród „Zawołanych po imieniu” ukrywali Żydów tylko jedną noc, inni przez wiele miesięcy. Niemcy wobec wszystkich stosowali odpowiedzialność zbiorową i karę śmierci. Zazwyczaj najpierw mordowali ukrywających się Żydów. Następnie ten sam los spotykał ratujących, których oprawcy wyszydzali i bili, często na oczach najbliższych. Później Niemcy rabowali i palili całe gospodarstwa, rodziny ofiar szukały zaś schronienia u krewnych lub sąsiadów albo trafiały na roboty przymusowe.

Zdarzało się, że „Zawołani po imieniu” ginęli z powodu donosu. Polityka terroru i strachu przynosiła efekty. Najczęściej byli mordowani bez sądu – bez oskarżenia, obrońcy i wyroku. Tylko nieliczni spośród nich zostali uhonorowani tytułem „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata” Instytutu Yad Vashem. Te dramatyczne historie i tragiczny los ludzi pozostawały przez lata zapomniane.

Sens ofiary

Pomagając prześladowanym Żydom, „Zawołani po imieniu” rzucili wyzwanie niemieckiemu totalitaryzmowi. Świadomie ryzykowali życie własne i swoich najbliższych, aby ratować przyjaciół, sąsiadów, a czasem nieznajomych, i zapłacili za to najwyższą cenę. Ich postawa niesie uniwersalne przesłanie o odwadze, poświęceniu i solidarności z prześladowanymi. Przywracając „Zawołanym po imieniu” właściwe miejsce w naszej pamięci, odkrywamy sens ich ofiary, która – jak się okazuje – wcale nie była daremna.

Tam, gdzie zwykle urywa się opowieść historyków – w dniu śmierci ratujących i ratowanych, dla ocalałych otwierał się nowy etap życia. Rodziny „Zawołanych po imieniu” przez lata samotnie przechowywały pamięć o swoich bliskich, zmagając się z traumą, niezrozumieniem i obojętnością. To jest także ich historia.

Kamień to tylko początek

Dziś wydobywamy z niepamięci historie Polaków zamordowanych przez Niemców za pomoc niesioną Żydom. Program „Zawołani po imieniu” Instytutu Pileckiego łączy badania naukowe, edukację historyczną i kulturę pamięci.

Zawsze ustalamy dokładny przebieg tragicznych wydarzeń. Przeszukujemy archiwa, zbieramy relacje świadków, odwiedzamy miejsca zbrodni. Spotykamy się z rodzinami zamordowanych i z potomkami ratowanych Żydów, jeśli udało im się przeżyć.

Uroczyste odsłonięcie kamienia z inskrypcją, która upamiętnia zamordowanych Polaków i ratowanych Żydów, jest zaledwie początkiem. Integracja środowiska rodzin „Zawołanych po imieniu” pomaga im zmierzyć się z trudnymi doświadczeniami z przeszłości. Dzięki warsztatom edukacyjnym społeczności lokalne lepiej rozumieją własną historię. Szeroko zakrojona kampania informacyjna wprowadza losy „Zawołanych po imieniu” do pamięci zbiorowej w Polsce i na świecie.

NIEMCY W POLSCE

Okupacja i ludobójstwo

Agresja Niemiec na Polskę 1 września 1939 roku rozpoczęła II wojnę światową. Realizując postanowienia paktu Ribbentrop–Mołotow, 17 września 1939 roku Związek Sowiecki napadł na Polskę od wschodu. Wobec połączonych sił dwóch totalitaryzmów – nazistowskiego i komunistycznego – państwo polskie nie zdołało się obronić i przestało istnieć.

Okupacja niemiecka w Polsce oznaczała masowy terror wymierzony w ludność cywilną. Niemcy zamordowali ponad 100 tys. polskich inteligentów, z terenów włączonych do III Rzeszy wysiedlili około miliona Polaków, a prawie 3 mln osób wywieźli do pracy przymusowej. Żydzi zostali zamknięci w gettach, gdzie umierali z głodu i chorób. Od 1942 roku Niemcy realizowali plan eksterminacji wszystkich europejskich Żydów w obozach zagłady, które wybudowali w okupowanej Polsce. Spośród niemal 6 mln ofiar Holokaustu prawie 3 mln osób miało obywatelstwo polskie.

Polityka niemiecka w okupowanej Polsce miała charakter ludobójczy. Jej celem było wyniszczenie całych grup narodowych, religijnych i kulturowych, którym Niemcy odmówili prawa do życia.

Strefy terroru

Pod wspólnym niebem

Przedwojenna Polska była domem wielu narodów. Wszyscy jej mieszkańcy byli równi wobec prawa oraz cieszyli się swobodami obywatelskimi. Fakt, że Polacy przez wieki pokojowo sąsiadowali z Żydami, obciążał ich dodatkowo w oczach Niemców.

Poniżej granicy przetrwania

Dyskryminujące normy przydziału żywności świadczyły o rasistowskim stosunku Niemców do tzw. ludności niearyjskiej w okupowanej Polsce. W przypadku Polaków zaspokajały one tylko 30% dziennego zapotrzebowania organizmu, w przypadku Żydów – zaledwie 10%.

Polacy i Żydzi – ofiary III Rzeszy

Pod okupacją niemiecką zginęło przeszło 5,5 mln obywateli II Rzeczypospolitej. Blisko 3 mln z prawie 3,5 mln polskich Żydów straciło życie w Zagładzie. Również Polacy byli traktowani jako „podludzie”. Niemal każda polska rodzina straciła kogoś bliskiego.

Stracone pokolenia

II wojna światowa była dla Polski katastrofą demograficzną. Zgodnie z przedwojennymi prognozami liczba ludności Polski w 1946 roku miała przekroczyć 38 mln. Tuż po wojnie w kraju, którego granice uległy istotnej zmianie, mieszkało zaledwie 24 mln osób.

Świat odwróconych wartości

Niemiecka polityka okupacyjna niszczyła wszelkie więzi solidarności między Polakami a Żydami. Specjalne ustawodawstwo wprowadzało karę śmierci dla Polaków, którzy okazali wsparcie prześladowanym Żydom. Utrata życia groziła nie tylko tym, którzy ukrywali Żydów lub pomagali im długofalowo. Najdrobniejszy gest współczucia, każdy ludzki odruch Niemcy karali śmiercią.

Wobec osób podejrzanych o pomoc Żydom przeważnie nie prowadzono postępowań sądowych, odbierając im możliwość obrony. Zdarzało się, że Niemcy mordowali nie tylko ratujących, lecz także ich rodziny, domowników i sąsiadów. Niegodziwe ustawodawstwo, obowiązek denuncjacji i brutalne represje budowały atmosferę terroru i czyniły z Polaków zakładników zbrodniczej polityki III Rzeszy.

W tej sytuacji solidarność była postawą heroiczną. Zarówno instytucje Polskiego Państwa Podziemnego, jak i poszczególni Polacy nieśli pomoc ludności żydowskiej, oferując schronienie, wsparcie materialne lub fałszywe dokumenty. Okupację niemiecką przeżyło około 50 tys. polskich Żydów, co nie byłoby możliwe bez pomocy ze strony polskich sąsiadów.

Na przekór strachowi

Dwie okupacje

W Polsce, na Ukrainie czy na Białorusi Niemcy zachowywali się inaczej niż gdzie indziej. „Pokrewnych rasowo” Skandynawów i przedstawicieli narodów Europy Zachodniej traktowano odmiennie niż „niższych rasowo” mieszkańców Europy Wschodniej. Wyrazem tego było ustawodawstwo wprowadzające kary za pomoc Żydom.

DOBRZY LUDZIE, DOBRE ADRESY

Solidarność była bohaterstwem

„Zawołani po imieniu” byli na pozór zwyczajnymi ludźmi. Rolnik, robotnik, piekarz, nauczycielka. Najczęściej wiedzieli, jaka kara grozi za pomoc Żydom, a mimo to pomagali: dawali schronienie i żywność. Świadkowie wydarzeń – ich najbliżsi, przyjaciele i sąsiedzi – rzadko mówią o bohaterstwie, częściej o ludzkiej przyzwoitości.

Niemcy nie mieli dla nich litości. Zabijali nie tylko tych, którzy pomagali Żydom, lecz także całe ich rodziny. Palili domy, niszczyli dobytek, zabraniali grzebać zabitych. Strach przed niemieckim terrorem miał stłumić wszelkie ludzkie odruchy.

„Zawołani po imieniu” zostawili po sobie najbliższych: rodziców, małżonków, osierocone dzieci. Rodziny ofiar – pozbawione domu, środków do życia, edukacji – z trudem układały sobie życie w powojennej rzeczywistości. Obciążone brzemieniem traumy, niechętnie wracały do bolesnych wspomnień. Nie mogły liczyć na wsparcie komunistycznego państwa, nie zawsze spotykały się ze zrozumieniem ludzi. Nie pozwoliły jednak zginąć pamięci, którą przekazały kolejnym pokoleniom

1941. Polska pod okupacją

 

LUTKÓWKA

Stanisław Siniarski i jego żona Marianna z domu Zgórzak wraz z dziećmi: Marianem, Ireną i Edwardem mieszkali w domu położonym na uboczu wsi Lutkówka. Na początku 1944 roku udzielili schronienia parze młodych Żydów: pochodzącemu z Żyrardowa Wolfowi Lipszycowi oraz Chanie pochodzącej z Grodziska Mazowieckiego. Chana była w zaawansowanej ciąży. Razem z Wolfem szukali bezpiecznego miejsca, gdzie mogłaby urodzić. Mimo trudnych warunków życia pod okupacją oraz ryzyka, jakie wiązało się z przyjęciem Żydów, Siniarscy nie odmówili pomocy bliźnim. Wolf i Chana zaczęli ukrywać się w domu rodziny Siniarskich najprawdopodobniej w lutym 1944 roku. Na początku marca Chana urodziła syna.

Wczesnym rankiem w piątek 10 marca 1944 roku do Lutkówki przyjechali funkcjonariusze niemieckiej żandarmerii oraz Schupo z Żyrardowa. Szukali domu rodziny Siniarskich. Z żandarmami był również Józef O., zabrany z żyrardowskiego aresztu, który miał im służyć za przewodnika. Gdy funkcjonariusze dotarli na miejsce, na podwórku zastali Stanisława Siniarskiego. Jeden z żandarmów zapytał go, czy kogoś ukrywa. Kiedy Siniarski zaprzeczył, został uderzony w twarz. Następnie oprawcy kazali wszystkim wyjść z budynku. Po tym, jak Stanisław i Marianna oraz ich dzieci, a także Wolf Lipszyc wykonali polecenie Niemców i położyli się na ziemi, jeden z żandarmów zabił ich serią strzałów z broni maszynowej. Następnie Niemcy weszli do domu, gdzie w jednej z izb znaleźli leżącą Chanę z noworodkiem. Kobieta i jej kilkudniowy syn zostali zamordowani strzałami z pistoletu. Po dokonaniu zbrodni żandarmi przystąpili do grabieży mienia Siniarskich. Rozkazali również miejscowej ludności, aby przygotowano dla nich furmanki.

 

ŁAŃCUT

Bez strachu

W ostatnich dniach lipca 1942 roku władze okupacyjne ogłosiły, że 1 sierpnia rozpocznie się w powiecie wysiedlanie Żydów. Dwa dni później, 3 sierpnia, Niemcy zaczęli wywożenie żydowskich mieszkańców miasta i okolic do obozu przejściowego w Pełkiniach. Z niego mieli oni trafić do obozu zagłady w Bełżcu. Wszelkie pomaganie wysiedlanym, a nawet nabywanie od nich czegokolwiek, było zabronione pod groźbą kary śmierci.

Wielu Żydów starało się ukryć, by przetrwać akcję. Tak też postąpili członkowie jednej z najstarszych i najbardziej znanych łańcuckich rodzin – Wolkenfeldowie. Prowadzili oni w Łańcucie restaurację i zarządzali Bankiem Kupiecko-Rolniczym.

Wolkenfeldowie przebywali na strychu i w piwnicy domu Niziołów przez kilka dni. Według jednej z relacji, pewnego dnia przypadkowa kobieta z sąsiedniej wsi weszła na podwórko Niziołów, by sprzedać jajka. Miała zauważyć Liebę Sarę i przekazać niemieckiemu konfidentowi Krausowi, że w domu na Kraszewskiego są Żydzi.

Michał Nizioł po latach zeznawał o tym, co się działo po donosie: "żona moja obecnie już nieżyjąca Aniela Nizioł poinformowała mnie, że była żandarmeria niemiecka i że wśród nich był i Kokot Józef oraz konfident niemiecki volksdojcz Krauze Feliks. Syna i kobietę, którzy byli ukryci w moim domu, wyprowadzono na ogród i tam zostali oni zastrzeleni przez Kokota Józefa,.[…] natomiast Żyd Wolkenfeld uciekał obok domu sąsiada i tam go dogonił Krauze Feliks, który doprowadził go do Kokota Józefa i ten go zastrzelił."

Według zeznań Michała po kilku dniach od zamordowania Wolkenfeldów żandarmi wysłali po jego żonę gońca. Kobieta zignorowała wezwanie urzędnika, wobec tego dzień później, 23 sierpnia, została aresztowana przez żandarmerię i doprowadzona na posterunek. Wieczorem została zastrzelona przez Józefa Kokota.

 

GAMRATKA

Zasypany dół

Wśród Polaków, którzy z narażeniem życia udzielali pomocy prześladowanym Żydom, byli Zofia i jej syn Aleksander Kurowie. Mieszkali oni we wsi Gamratka, położonej w okolicy Mińska Mazowieckiego. W czasie okupacji niemieckiej ukryli w swoim gospodarstwie trzech Żydów: Berka Szafira, Lejzora Matuszewskiego oraz N.N., uciekinierów z mińskiego getta. W dniu 27 lipca 1943 roku, wskutek donosu, do gospodarstwa Kurów przyjechała niemiecka żandarmeria. Akcją dowodził Friedrich Gutberlet, znany wśród okolicznych mieszkańców z okrucieństwa.

Niemcy znaleźli Żydów ukrywających się w piwnicy służącej do przechowywania ziemniaków. Żandarmi zamordowali ich, wrzucając do środka granaty. Następnie rozkazali Aleksandrowi Kurowi, aby ten pogłębił zasypany dół. Gdy tylko skończył, został w nim zastrzelony. W tym samym czasie Zofia Kur musiała udać się z Gutberletem do mieszkania. Tam żandarm zamordował ją strzałem z pistoletu. 

Po bestialskim mordzie na rodzinie Kurów i ukrywających się Żydach Niemcy przystąpili do rabowania inwentarza. Gdy zabrali cenniejsze rzeczy, podpalili gospodarstwo.

Zwłoki zabitych Żydów zostały pochowane na miejscu zbrodni. Ciała Zofii i Aleksandra Kurów spoczęły na cmentarzu w Mińsku Mazowieckim.

 

MAJDAN NOWY

Sąsiedzka sieć pomocy

W listopadzie 1942 roku Niemcy zlikwidowali getta w Biłgoraju, Tarnogrodzie i Józefowie. Żydzi, którym udało się uciec, m.in. rodzina Feilów, szukali schronienia w okolicy. Pomagali im niektórzy mieszkańcy wsi Majdan Nowy – ukrywali uciekinierów w swoich gospodarstwach lub przekazywali im żywność.

 

29 grudnia 1942 roku do Majdanu Nowego przybyli niemieccy żandarmi. Była z nimi Ita Becher – młoda Żydówka, która wcześniej ukrywała się we wsi. Niemcy torturami zmusili ją do wskazania, gdzie jej pomagano. Nie zastali w domu Jana Kowala, więc zastrzelili jego żonę Katarzynę i nastoletniego syna Józefa. Zamordowali ponadto Jana Gnidułę i Katarzynę Margol, a także Anastazję i Mariannę Łubiarz oraz Kazimierza Szabata. Niemcy poszukiwali także innych pomagających – Mikołaja Lekana i Jana Łubiarza, ale nie zdołali ich pojmać.  Na koniec ograbili i częściowo spalili domostwa ofiar.

 

 

Wola Brzostecka

Wspólna mogiła

Przed południem 8 grudnia 1942 roku mieszkańcy Woli Brzosteckiej usłyszeli wybuch i strzały. Niemcy odkryli leśną kryjówkę żydowskiej rodziny Fischów. Pół roku wcześniej Fischowie – Sara Hena, jej dzieci Ruchla, Fejga, Rojza i Mojżesz oraz wnuczka Estera uciekli z Brzostka i znaleźli schronienie w domu miejscowych gospodarzy – Jana i Bronisławy Jantoniów. Po trzech miesiącach, kiedy zrobiło się niebezpiecznie, Fischowie przenieśli się do ziemianki w pobliskim lesie. Jan i Bronisława wciąż przynosili im pożywienie.

Niemcy zastrzelili na miejscu zarówno znalezionych Żydów, jak i Jana Jantonia, który właśnie przyniósł jedzenie do kryjówki. Mężczyzna osierocił czworo dzieci.

Niemcy kazali pogrzebać zamordowanych w lesie. Do dziś spoczywają tam oni we wspólnym grobie.

 

POŚWIĘTNE (Helenów)

Już się nie zobaczymy

Józefa i Józef Dmochowie mieszkali w Helenowie, mieli sześcioro dzieci. Przed wojną handlowali na targu w Stanisławowie i znali wielu miejscowych Żydów. Latem 1943 roku przyjęli do siebie grupę około dziesięciorga Żydów, których ukryli w oborze. Wkrótce do Helenowa przybyła niemiecka ekspedycja. Na widok żandarmów dzieci Dmochów ukryły się w lesie. Uciekli również Żydzi, jednak podczas ucieczki dwóch zostało zastrzelonych, a dwóch kolejnych załapano. Żandarmi aresztowali Józefę i Józefa Dmochów, a wracając, pojmali jeszcze podsołtysa wsi Jana Kowalskiego i jego żonę Ludwikę. Powodem aresztowania Kowalskich było podejrzenie, że wiedzieli o pomocy i nie donieśli o tym władzom okupacyjnym.

Na posterunku w Radzyminie Niemcy zamordowali dwóch pojmanych Żydów. Ludwikę Kowalską puścili po przesłuchaniach wolno. Józefę i Józefa Dmochów oraz Jana Kowalskiego rozstrzelali 15 lipca 1943 roku.

 

HUTA MIŃSKA

Na polach za szkołą

Kazimierz Przekora – ułan i weteran wojny obronnej 1939 roku – mieszkał we wsi Huta Mińska. Latem 1943 roku o schronienie poprosiło go trzech Żydów, którzy uciekli z obozu pracy w pobliskim Mińsku Mazowieckim. Przekora przyjął ich do siebie i ukrył w piwnicy pod kuchnią.

 

2 lipca 1943 roku Niemcy zorganizowali obławę w Hucie Mińskiej i sąsiednich wsiach. Wszystkich mężczyzn, w tym Przekorę, zgromadzili w szkole. Pod jego nieobecność żandarmi przeszukali dom i znaleźli Żydów, których od razu rozstrzelali.

Sołtys Huty Mińskiej próbował wstawić się za Przekorą, ale to nie pomogło. Niemcy wyprowadzili Kazimierza Przekorę na pola za szkołą, gdzie zastrzelił go Friedrich Gutberlet, znany z okrucieństwa dowódca obławy. Przekora pozostawił żonę Władysławę i dwoje dzieci – Wandę i Henryka, który zginął, walcząc na froncie w 1945 roku.

 

 

BRZÓZA KRÓLEWSKA

Same w nieszczęściu

Katarzyna i Sebastian Kazakowie mieszkali wraz z dziećmi w Brzózie Królewskiej koło Leżajska. Gdy Niemcy zaczęli realizować plan zagłady Żydów, Kazakowie podali pomocną dłoń swoim żydowskim sąsiadom. Najpierw ukryli u siebie dzieci z rodziny Wachsów. Potem, jesienią 1942 roku, przyjęli Żydówkę, którą zapamiętano jako Chana Stiller. Ukrywała się ona w stodole i opuszczała ją jedynie nocą, by zjeść posiłek w domu Kazaków. W grudniu 1942 roku dołączył do niej Żyd, znany jako Chyla Chym, wraz z nieznanym z imienia i nazwiska mężczyzną. W ciągu dnia ukrywali się oni w pobliskim lesie, nocą zaś na strychu domu Kazaków.

Rankiem 27 marca 1943 roku niemieccy żandarmi w asyście granatowych policjantów otoczyli gospodarstwo Kazaków. Natychmiast rozstrzelali troje ukrywanych Żydów, a następnie, otrzymawszy przez telefon rozkaz, zamordowali także Katarzynę i Sebastiana. Ich córki – Agnieszka, przebywająca wówczas na polu, oraz Józefa, której udało się wydostać z domu – uniknęły śmierci, ale musiały opuścić rodzinne strony i pozostawać w ukryciu. Następnie obie wyjechały na roboty przymusowe do Niemiec. Powróciły do Brzózy Królewskiej dopiero jesienią 1945 roku.

 

BIECZ

Afisz śmierci

Niemcy, którzy patrolowali most kolejowy w Bieczu, przez szesnaście miesięcy nie zorientowali się, że tuż obok ukrywają się Żydzi. Józef i Maria Pruchniewiczowie na strychu stajni przygotowali kryjówkę, w której od sierpnia 1942 roku mieszkała zaprzyjaźniona rodzina Blumów – małżeństwo i dwoje dzieci.

Ryzyko było coraz większe, dlatego w listopadzie 1943 roku Blumowie przenieśli się w inne miejsce. Mimo to w marcu 1944 roku po Józefa Pruchniewicza przyszli Niemcy. Bili go na oczach żony i dziesięcioletniej córki Heleny, wreszcie zabrali na Gestapo do Jasła. O jego śmierci rodzina dowiedziała się z niemieckiego afisza z listą rozstrzelanych. Prawdopodobnie Józef zginął w egzekucji w lesie niedaleko Jasła.

Troje osób z rodziny Blumów przeżyło wojnę. Mieszkając w Izraelu, utrzymywali kontakt z Jadwigą Wędrychowicz, drugą córką Józefa.

 

OSTRÓW MAZOWIECKA

Pensjonat

Zaledwie kilkaset metrów dzieliło pensjonat Jadwigi Długoborskiej w Ostrowi Mazowieckiej od więzienia niemieckiej żandarmerii i Gestapo w kamienicy zwanej Czerwoniakiem. Mimo to przez całą okupację schronienie znajdowali tam Żydzi oraz oficerowie Armii Krajowej.

Krótko przed wycofaniem się Niemców, służąca zwolniona z pracy u Długoborskiej za kradzież, doniosła o wszystkim na Gestapo. Niemcy wkroczyli do pensjonatu w nocy z 23 na 24 czerwca 1944 roku i aresztowali Jadwigę pod zarzutem ukrywania Żydów i współpracy z AK. Zatrzymana została także jej siostra, Cecylia Pachecka.

Dzięki intrydze drugiej siostry, Wandy Wujcik, udało się uwolnić Cecylię. Jadwiga po kilku dniach ciężkich tortur została rozstrzelana 29 czerwca 1944 roku w podmiejskim lesie. Przesłuchania i egzekucje prowadził osobiście funkcjonariusz Gestapo Anton Birkenfeld ps. „Cyk”, zwany katem Ostrowi. Nigdy nie został ukarany za swoje zbrodnie.

 

STERDYŃ

Obława w Paulinowie

Żydzi, którzy zbiegli z getta w Sterdyni, ukrywali się w lesie. Pomagali im mieszkańcy dwóch wsi: Paulinowa i Starego Ratyńca. Dawali jedzenie, ubrania, słomę do ocieplania kryjówek, tymczasowy nocleg.

Niemcy umieścili wśród Żydów swojego agenta, który podawał się za zbiega z Treblinki. To on wskazał im później, od kogo otrzymał pomoc. Najpierw zastrzelili stróża folwarku, Franciszka Kierylaka, który pozwalał uciekinierom nocować w dworskich zabudowaniach. Innego pracownika, Franciszka Augustyniaka, a także Jana Siwińskiego i Aleksandrę Wiktorzak zamordowali obok cegielni. Józef i Ewa Kotowscy zginęli w progu własnego domu. Ich syn, Stanisław, który dostarczał prowiant kolegom sprzed wojny, został rozstrzelany w lesie wraz ze Stanisławem Piwką, Zygmuntem Drgasem, Marianem Nowickim i Zygmuntem Uziębłą.

Podczas obławy w nocy z 23 na 24 lutego 1943 roku Niemcy zamordowali łącznie jedenaścioro Polaków.

 

PORĘBA-KOCĘBY

Krzyżyk na sośnie

O świcie 15 maja 1943 roku niemiecka żandarmeria i Gestapo otoczyły kordonem wieś Poręba-Kocęby, a w pobliskim lesie rozpoczęły obławę na Żydów. Jeden z nich ukrywał się w bunkrze kilkaset metrów od gospodarstw dwóch polskich rodzin: Leszczyńskich i Prusińskich. Polacy nosili mu jedzenie, a zimą dawali schronienie w piwnicy lub stodole.

Antoniego Prusińskiego Niemcy wywabili z ukrycia, bijąc jego żonę i podpalając gospodarstwo. Aresztowali także Piotra Leszczyńskiego i żydowskiego mężczyznę, który chronił się w leśnym bunkrze. Wszystkich trzech wyprowadzili w głąb lasu, ciężko pobili kijami, a następnie zastrzelili. Piotr i Antoni osierocili razem siedmioro dzieci.

Mężczyźni zostali pochowani w miejscu, w którym zginęli. Na pobliskiej sośnie Józefa Prusińska, wdowa po Antonim, wyryła niewielki krzyż. Dopiero po wojnie szczątki zamordowanych trafiły na miejscowy cmentarz.

 

SADOWNE

Piekarnia

Podczas okupacji niemieckiej na wypiek chleba trzeba było mieć specjalne pozwolenie. Jedną z piekarni w Sadownem prowadziła rodzina Lubkiewiczów. Mimo surowego zakazu Niemców wypiekany tam chleb trafiał do Żydów, którzy ukrywali się w okolicznych lasach.

13 stycznia 1943 roku Niemcy zatrzymali w miasteczku dwie Żydówki, które niosły chleb. Zmusili je do ujawnienia, że otrzymały go od Marianny Lubkiewicz. Żandarmi zabili kobiety na miejscu i udali się do domu Lubkiewiczów, których oskarżyli o pomoc Żydom. Po brutalnym, wielogodzinnym przesłuchaniu zastrzelili Mariannę i Leona Lubkiewiczów oraz ich syna Stefana. Przeżyło troje pozostałych dzieci: Kazimierz, Stanisław i Irena. Ciała ofiar Niemcy ograbili z biżuterii i butów oraz wystawili na widok publiczny, aby zastraszyć innych.

 

TOMASZÓW MAZOWIECKI

19 sekund

Karolina Juszczykowska mieszkała samotnie w Tomaszowie Mazowieckim i pracowała jako kucharka. Podczas okupacji niemieckiej jej skromna pensja z trudem starczała na przeżycie. Na początku czerwca 1944 roku dwaj Żydzi poprosili ją o schronienie za niewielką opłatą. Zgodziła się, choć wiedziała, że grożą za to surowe represje. Przez sześć tygodni mężczyźni mieszkali razem z nią w jednym pokoju.

23 lipca 1944 roku niemiecka Schutzpolizei otoczyła budynek i przeprowadziła rewizję. Ukrywających się w piwnicy Żydów Niemcy zastrzelili na miejscu. Niemiecki Sąd Specjalny w Piotrkowie skazał Karolinę na karę śmierci, a generalny gubernator Hans Frank nie skorzystał z prawa łaski. Wyrok wykonano 9 stycznia 1945 roku we Frankfurcie nad Menem. Według protokołu egzekucja przebiegła bez incydentów i trwała dziewiętnaście sekund.

 

WANIEWO

Rozproszenie

Stanisław i Władysława Krysiewiczowie z Waniewa mieli pięcioro dzieci w wieku od trzech do dziewięciu lat. Jesienią 1942 roku przyjęli do siebie ośmioro Żydów z getta w pobliskich Sokołach. Przygotowali dla nich kryjówki pod stodołą i zapewniali im pożywienie.

W nocy z 7 na 8 września 1943 roku gospodarstwo otoczyli niemieccy żandarmi. Wywlekli Stanisława z domu, pobili go do nieprzytomności, wreszcie zastrzelili. Następnie podpalili zabudowania i zamordowali uciekających Żydów. Władysława zginęła trzy dni później, po serii brutalnych przesłuchań w areszcie w Tykocinie.

Sąsiadom Krysiewiczów Niemcy postawili ultimatum: albo zaopiekują się dziećmi, albo zginą one wraz ze swoimi rodzicami. Dzieci trafiły później w różne miejsca – do krewnych lub sierocińców. O rodzeństwie i historii rodziców dowiadywały się dopiero po wielu latach.

 

TWORKI

Matka i syn

Zdradziły ich buty. Gdyby nie zostały przy drzwiach do piwnicy na ziemniaki, Niemcy nie znaleźliby siedmiu Żydów, którzy ukrywali się w gospodarstwie Leona i Zofii Krasuskich w Tworkach pod Siedlcami. Podczas rewizji 13 lutego 1943 roku Leon wykorzystał chwilę nieuwagi żandarmów i pod ostrzałem uciekł do pobliskiego lasu. Jego żonę i pięcioletniego syna, Bogusia, Niemcy wyprowadzili przed dom razem z ukrywanymi Żydami, a następnie wszystkich rozstrzelali. Zofia próbowała jeszcze własnym ciałem osłonić syna – bezskutecznie.

Leon przez wiele tygodni ukrywał się przed Niemcami w lesie. Po wojnie sprzedał gospodarstwo, ponownie się ożenił i założył nową rodzinę. Nigdy nie wspominał swoim dzieciom o tragedii, która go spotkała.

 

CZYŻEW-SUTKI

Piwnica i ziemianka

Żydzi z Czyżewa znali Franciszka i Stanisławę Andrzejczyków jeszcze sprzed wojny. Kiedy jesienią 1942 roku Niemcy likwidowali getto, kilka żydowskich rodzin – razem osiemnaścioro osób – uciekło i szukało pomocy w domu Andrzejczyków w Czyżewie-Sutkach. Gospodarze, choć sami mieli szóstkę dzieci, bez wahania przyjęli uciekinierów, przez kilka miesięcy dawali im dach nad głową i pożywienie.

Szczęście opuściło Andrzejczyków 20 marca 1943 roku. Tego dnia niemieccy żandarmi z Czyżewa otoczyli dom i przeprowadzili rewizję. Odkryli dwie kryjówki – ziemiankę na podwórzu oraz piwnicę pod podłogą domu. Na miejscu zastrzelili troje ukrywanych Żydów oraz Franciszka, a pozostałych Żydów wywieźli do Szulborza. Po wszystkim Niemcy obrabowali dom i zabrali cały żywy inwentarz. Stanisława i dzieci cudem uniknęli śmierci.

 

ŻEBRY-LASKOWIEC (Nur)

Życie za życie

Zagroda Henryka i Stanisławy Budziszewskich nie rzucała się w oczy, była położona pod lasem, na uboczu wsi. To tam pod koniec 1942 roku schronienie znalazła rodzina żydowskich sklepikarzy z Nura nad Bugiem – małżeństwo Lustik z trojgiem córek. Budziszewscy ukryli ich we własnej stodole.

W drugiej połowie lutego 1943 roku do gospodarstwa wtargnęli Niemcy i odkryli kryjówkę. Znalezionych Żydów zabili na miejscu. Całej rodzinie Budziszewskich groziła śmierć. Wtedy Wacław, najstarszy z synów, oznajmił, że to on bez wiedzy rodziców ukrył Żydów. Został aresztowany i deportowany do obozu koncentracyjnego KL Stutthof, gdzie zginął miesiąc później. Resztę rodziny, w tym kilkumiesięcznego Konstantego, wysłano na roboty przymusowe do Prus Wschodnich. Przeżyli tylko dzięki poświęceniu syna i brata.

 

PUSTELNIK (Marki)

Bez śladu

Marianna Banaszek, wdowa z trójką dzieci, mieszkała w Pustelniku (dziś Marki). Podczas II wojny światowej w jej domu schronienie znalazło wielu Żydów. Wśród nich byli m.in. Rubin i Perla Feldszuhowie wraz z córką Josimą – uciekinierzy z warszawskiego getta. Jesienią 1943 roku ktoś ostrzegł Mariannę, że Niemcy planują przeszukać jej dom, więc tej samej nocy ukrywani Żydzi musieli go opuścić.

Gdy niemieccy żandarmi wkroczyli do mieszkania, znaleźli tylko pustą kryjówkę pod szafą. Marianny nie było w domu, więc zabrali dwójkę jej dzieci – Stanisławę i Władysława. Wywieźli je do Marek i rozstrzelali koło cegielni. Następnie poczekali, aż Marianna wróci z kościoła i ją także zamordowali. Jej córka, Wiktoria, ostatnia z rodziny Banaszków, uciekła, gdy po powrocie z pracy znalazła w domu ciało matki. Jej dalsze losy nie są znane. Nie zachowało się żadne zdjęcie członków tej rodziny: ani Marianny, ani jej dzieci.

 

TRAUMA POKOLEŃ

Życie po katastrofie

Nagła, tragiczna śmierć „Zawołanych po imieniu” położyła się cieniem na historii ich rodzin. Na lata naznaczyła traumą życie ich bliskich – nie tylko samych świadków wydarzeń, lecz także drugie, trzecie i kolejne pokolenia.

Osierocone dzieci trafiały do bliższych lub dalszych krewnych, a nawet do domów dziecka. Rzadko mogły liczyć na dobrą edukację, częściej zmagały się z biedą. Zdarzało się, że historię rodziny poznawały dopiero po latach. Rodzice i rodzeństwo mierzyli się czasem z poczuciem winy za śmierć najbliższych. W komunistycznej Polsce o poświęceniu „Zawołanych po imieniu” nie mówiono i nie pamiętano.

Rodziny jednak nie poddawały się rozpaczy i układały sobie życie w zniszczonym wojną kraju. Zabiegały o godny pochówek ofiar, zwracały się do różnych instytucji w Polsce i Izraelu z prośbami o ich upamiętnienie. Na efekty tych wysiłków czekały przez dekady i żyły z poczuciem wielkiej straty. Postawa ich bliskich pozostała dla nich moralnym drogowskazem aż do dziś.

 

Wystawa „Zawołani po imieniu”

Inicjatorka programu „Zawołani po imieniu”: Prof. Magdalena Gawin, dyrektor Instytutu Pileckiego

Scenariusz: Bartosz Gralicki, Anna Miszczyk, dr Joanna Nikel, Tomasz Słomski, Tomasz Stefanek

Koordynacja: Katarzyna Grabowska

Pozyskiwanie dokumentacji fotograficznej: Paulina Wiśniewska

Korekta: Joanna Adamczyk, Marta Wilińska

Projekt: Łukasz Walendziuk 

Na wystawie wykorzystano fotografie pochodzące z archiwów prywatnych rodzin „Zawołanych po imieniu” oraz ze zbiorów Instytutu Pileckiego.

 


Wystawa wirtualna „Zawołani po imieniu” powstała na podstawie ekspozycji stałej (stacjonarnej), do której zwiedzania gorąco zachęcamy!

Adres: Dom Bez Kantów, ul. Krakowskie Przedmieście 11, 00-065 Warszawa
Godziny otwarcia: wtorek – niedziela, godz. 10:00-18:00
Warsztaty edukacyjne: codziennie godz. 10:00-16:00 (obowiązują zapisy)
Kontakt i rezerwacja: zapisz się na zajęcia poprzez formularz (kliknij tutaj)!
+48 539 093 336, zapisy@instytutpileckiego.pl
Wstęp bezpłatny!

Zobacz także

  • Lemkin. Świadek wieku ludobójstwa | wystawa wirtualna

    Wystawa wirtualna

    Lemkin. Świadek wieku ludobójstwa | wystawa wirtualna

    Czy ludobójstwo to domena historii? Co doprowadziło do powstania jednej z najważniejszych odpowiedzi intelektualnych na tragiczne doświadczenie II wojny światowej? Poznaj historię Rafała Lemkina - człowieka, który stworzył pojęcie ludobójstwa!

  • Podwójnie Wolne. Prawa polityczne kobiet 1918 | wystawa wirtualna

    Wystawa wirtualna

    Podwójnie Wolne. Prawa polityczne kobiet 1918 | wystawa wirtualna

    Przyznanie kobietom czynnych i biernych praw wyborczych na podstawie dekretu Naczelnika Państwa z 28 listopada 1918 roku stawiało Polskę w szeregu najbardziej demokratycznych i postępowych państw Europy.

  • Paszporty życia | portal tematyczny

    Wystawa wirtualna

    Paszporty życia | portal tematyczny

    Zapraszamy do odwiedzenia strony internetowej o działalności grupy polskich dyplomatów, którzy podczas II wojny światowej w szwajcarskim Bernie, we współpracy ze środowiskami żydowskimi ratowali żydów z całej Europy.

  • Lemkin. Witness to the Age of Genocide | online exhibition

    Wystawa wirtualna

    Lemkin. Witness to the Age of Genocide | online exhibition

    Is genocide a domain of history? What led to one of the most significant intellectual responses to the tragic experience of World War II? Explore the story of Raphael Lemkin – the author of the concept of genocide!

  • Liberated Twice. The political rights of women 1918 | online exhibition

    Wystawa wirtualna

    Liberated Twice. The political rights of women 1918 | online exhibition

    The Decree issued by the Chief of State on 28 November 1918, which granted women the right to vote and the right to stand for election, placed Poland amongst the most democratic and progressive European states.