Semen Biliczuk - Instytut Pileckiego
Żydzi, Ukraińcy, Polacy – ludność przedwojennego Kisielina stanowiła barwną mozaikę etniczną i religijną. Na czele takiej społeczności mógł stanąć tylko ktoś, kto potrafi porozumieć się z każdym.
Poza funkcją wójta Semen Biliczuk pełnił jeszcze inną ważną funkcję: ojca. W wieku dwudziestu lat ożenił się z Kateryną, z którą miał córki Ahrypinę, Irynę i Walentynę.
W sąsiedztwie Biliczuków mieszkała rodzina Antoniego Sławińskiego. W niedzielę 11 lipca 1943 roku członkowie OUN-UPA napadli na Polaków zgromadzonych na mszy świętej w Kisielinie. W wyniku ataku na kościół zginęło około 90 osób.
Cztery dni później Semen udzielił schronienia rodzinie Sławińskich, która ukryła się w stodole. Dowiedzieli się o tym banderowcy i przyszli do domu Biliczuków, nalegając na rozmowę z Antonim. Treść tej rozmowy tak wspominała Aniela Dębska, jego córka:
„namawiali, żebyśmy nigdzie nie uciekali, nie mamy się czego bać, wracamy do domu… Później oni, ci wojskowi, odjechali i Biliczuk przyszedł do stodoły. Mówi do ojca: «nie słuchajcie, co oni mówią, tylko zbierajcie, co możecie wziąć, i idźcie w świat, bo tu życia dla was nie będzie»”.
Słowa Semena ostatecznie przekonały Sławińskich do wyjazdu z Kisielina, dzięki czemu nie podzielili losu Polaków zamordowanych przez OUN-UPA. Rok później, gdy do miejscowości zbliżała się Armia Czerwona, Biliczukowie wyjechali do wsi Studynie. Do Kisielina powrócili dopiero wtedy, gdy wydawało się, że niebezpieczeństwo minęło. Kiedy Semen wszedł do domu, doszło do wybuchu – budynek prawdopodobnie zaminowali czerwonoarmiści, którzy opuszczali front. Mężczyzna zginął na miejscu. Rodzina Semena Biliczuka pozostała w Kisielinie.
„My w ten czwartek właśnie, jak męża zabrali furmanką do szpitala, przenocowaliśmy jeszcze w stodole u tego Biliczuka. I przyszedł
Biliczuk do stodoły. I ojca zaprosił do domu. Mówił, że chcą ojca ci uzbrojeni ludzie, partyzanci, chcą z ojcem rozmawiać. Ojciec poszedł, myśmy zostali. Wrócił, to mówił, że namawiali, żebyśmy nigdzie nie uciekali, nie mamy się czego bać, niech wracamy do domu... Później oni, ci wojskowi, odjechali i Biliczuk przyszedł do stodoły. Mówi do ojca: «nie słuchajcie, co oni mówią, tylko zbierajcie, co możecie wziąć, i idźcie w świat, bo tu życia dla was nie będzie »”.
Relacja Anieli Dębskiej z filmu Oczyszczenie (2003 r.) w reżyserii Agnieszki Arnold.
Zobacz także
- Edith Weiss
odznaczeni
Edith Weiss
(1899–1967)Pochodziła z rodziny węgierskich przemysłowców żydowskich. Jej ojciec Manfred Weiss za dostawy dla armii Austro-Węgier otrzymał od cesarza Franciszka Józefa tytuł barona. Wychowywała się w dostatku, ale też w atmosferze szacunku dla ludzi w potrzebie.
- Žofia Lachová (1907–1979)
odznaczeni
Žofia Lachová (1907–1979)
Swoją ofiarnością oraz odwagą Žofia i Jozef Lachowie ocalili wielu Polaków, a obsługiwany przez małżonków szlak przerzutowy do Polski działał niemal do końca wojny.
- Antoni Nagórka (1901—1977)
odznaczeni
Antoni Nagórka (1901—1977)
Żydzi z Otwocka zostali przesiedleni do utworzonego w mieście getta. Podczas akcji likwidacyjnej z 1942 r. tysiące z nich zostało zamordowanych lub trafiło do obozu zagłady w Treblince. Nagórkowie przyjęli do swojego domu i uratowali pięciu Żydów.