Władysława i Stanisław Krysiewiczowie upamiętnieni w Waniewie - Instytut Pileckiego

Władysława i Stanisław Krysiewiczowie upamiętnieni w Waniewie

Małżeństwo rozstrzelano za ukrywanie ośmiorga Żydów. W niedzielę 6 października, w Waniewie koło Białegostoku, uhonorowaliśmy państwa Krysiewiczów, odsłaniając tablicę poświęconą ich pamięci.

Dzieci państwa Krysiewiczów czekały na ten gest ponad 75 lat - wydarzenie, które rozegrało się jesienią 1943 roku, zaważyło na całym życiu pięciorga rodzeństwa.

Rodzice Alicji, Ireny, Krystyny, Teresy oraz Henryka, dzieci w wieku od 3 do 9 lat, prowadzili gospodarstwo w Waniewie pod Białymstokiem. Ani trudne warunki, z jakimi przyszło się im zmagać w czasie wojny, ani zagrożenie ze strony hitlerowców nie powstrzymały małżeństwa Władysławy i Stanisława przed udzieleniem pomocy potrzebującym. Ośmioro Żydów trafiło do Krysiewiczów w listopadzie 1942 roku. Uciekinierzy z getta w pobliskich Sokołach ukryli się w schronie, który pod stodołą przygotował Stanisław. Sekret wyszedł na jaw 10 miesięcy później.

W nocy z 7 na 8 września 1943 roku kilkudziesięciu niemieckich żandarmów otoczyło dom Krysiewiczów. Stanisława poddano torturom. Uderzenia zadawane pałką miały skłonić go do wyjawienia prawdy, ale mężczyzna nie przyznał się do ukrywania Żydów. Kiedy Niemcy podpalili zabudowania, ukrywający się Żydzi próbowali uciec. Zostali zastrzeleni. Pobitego do nieprzytomności Stanisława dobito strzałem w głowę. Władysławę wraz z dziećmi załadowano na furmankę. Kobieta zdawała sobie sprawę z tego, co czeka ich wszystkich – odetchnęła z ulgą, kiedy jeden z żandarmów pozwolił jej sąsiadce zaopiekować się dziećmi. Ten gest ocalił im życie. Władysławę przewieziono do tykocińskiego aresztu. Trzy dni później została rozstrzelana. Dzieci Krysiewiczów przeżyły, ale to nie był koniec ich dramatu. Trafiły do sierocińca, w którym je rozdzielono. Dwójka najmłodszych została adoptowana przez rodzinę zastępczą i przybrała inne nazwisko. Rodzeństwo odnalazło się dopiero po wielu latach.

Władysława i Stanisław Krysiewicz zostali uhonorowani tytułem Sprawiedliwych wśród Narodów Świata przez Instytut Yad Vashem w Jerozolimie 25 lipca 1993 roku, ale w Polsce pamiętali o nich jedynie najbliżsi. Dlatego też upamiętnienie w Waniewie miało symboliczny wymiar dla całej rodziny.

W uroczystości wzięło udział dwoje najmłodszych dzieci Krysiewiczów: Teresa Grochowska oraz Henryk Wołoszynowicz, a także wnuki i prawnuki; Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono. Władysława i Stanisław Krysiewiczowie sprawdzili się, zdali egzamin z człowieczeństwa, mając odwagę nieść pomoc drugiemu człowiekowi. Moja babcia i jej rodzeństwo, dzieci Władysławy i Stanisława Krysiewiczów, a także pozostali członkowie naszej rodziny są z pradziadków bardzo dumni. Zapłacili najwyższą cenę za swój czyn, ale jednocześnie przekazali następnym pokoleniom bardzo ważne wartości, ukształtowali nas – powiedziała w imieniu całej swojej rodziny Patrycja Wojna, prawnuczka zamordowanych.

Odsłonięcie tablicy poprzedziła Msza Święta w Kościele Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Waniewie. Wiara państwa Krysiewiczów (...) była tą ogromną siłą, która dała im moc, aby w tych okropnych warunkach zachować człowieczeństwo – mówił w homilii proboszcz parafii ks. Jan Kukowski, przypominając tragiczną historię małżonków. Podkreślał zarówno ciągłe zagrożenie, w którym żyli, ukrywając Żydów, jak i wysiłek materialny, by wyżywić nie tylko wielodzietną rodzinę, ale też osiem innych dorosłych osób.

Krysiewiczowie byli świadomi, że za złamanie okupacyjnego „prawa”, mogą zapłacić najwyższą cenę: Ich losy mogą reprezentować losy tych, których upamiętniamy w ramach projektu „Zawołani po imieniu”. Chcieli ratować ofiary Holokaustu, a wspólnie z nimi zginęli. Jednak ich śmierć miała głęboki sens. Zostawili nam wzór odwagi i solidarności z prześladowanymi. Dziś chcemy go pokazać nie tylko lokalnej społeczności, ale i wszystkim Polakom – podkreślał Wojciech Kozłowski, dyrektor Instytutu Pileckiego.

To jest bardzo ważne, żeby pamiętać o heroizmie mieszkańców tej ziemi, tej wsi i żeby także pamiętać o cenie, jaką musiały zapłacić ich dzieci – zaznaczyła prof. Magdalena Gawin, wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego, która zainicjowała projekt „Zawołani po imieniu”.  Do lokalnych samorządów i księży z miejscowej parafii apelowała, by pamiętali o przypadającym 24 marca Narodowym Dniu Pamięci Polaków ratujących Żydów pod okupacją niemiecką - zwłaszcza, że mają własnych lokalnych bohaterów.

Uroczystość zaszczycili swoją obecnością przedstawiciele władz państwowych: dr Barbara Fedyszak-Radziejowska, doradca Prezydenta RP, Dariusz Piontkowski, minister edukacji narodowej oraz inicjatorka projektu, prof. Magdalena Gawin, wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego. Licznie zgromadziła się społeczność lokalna. Byli też obecni gospodarze miejsca: starosta wysokomazowiecki - Bogdan Zieliński oraz wójt gminy Sokoły – dr inż. Józef Zajkowski.


O projekcie

Projekt Zawołani po imieniu poświęcony jest osobom narodowości polskiej zamordowanym za niesienie pomocy Żydom w czasie okupacji niemieckiej. Pamięć o tych, którzy wykazali się heroizmem w obliczu niemieckiego terroru, jest pielęgnowana we wspomnieniach rodzin, często jednak ich historie nie są znane ogółowi społeczeństwa. Projekt Zawołani po imieniu, zainicjowany przez wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego prof. Magdalenę Gawin, a realizowany przez Instytut Pileckiego, wynika z potrzeby zaznaczenia w przestrzeni publicznej miejsc związanych z pomordowanymi. Instytut Pileckiego chce w ten symboliczny sposób wprowadzić lokalne doświadczenia do powszechnej świadomości historycznej.

Na potrzeby projektu Instytut Pileckiego stworzył spójny i czytelny sposób wizualnej identyfikacji miejsc pamięci. Materialnym symbolem upamiętnienia jest tablica z inskrypcją w języku polskim i angielskim, umieszczona na kamieniu. Zachętą do poznania historii, która wydarzyła się w danym miejscu, jest znajdujący się na tablicy  kod QR odsyłający do artkułu opisującego tamte wydarzenia. Jest to też trwały element w krajobrazie, upamiętniający bohaterów minionych wydarzeń. Dlatego ważną częścią projektu jest współpraca z władzami samorządu terytorialnego i przedstawicielami miejscowej społeczności.

Nazwa projektu Zawołani po imieniu nawiązuje do wiersza Zbigniewa Herberta Pan Cogito o potrzebie ścisłości podkreślającego konieczność precyzyjnego policzenia ofiar „walki z władzą nieludzką”. Instytut Pileckiego rozpoczął projekt Zawołani po imieniu w Sadownem 24 marca 2019 roku. W Narodowy Dzień Pamięci Polaków ratujących Żydów w czasie okupacji niemieckiej kamień z pamiątkową tablicą został odsłonięty przez premiera Mateusza Morawieckiego przed domem Leona, Marianny i Stefana Lubkiewiczów – rodziny piekarzy zastrzelonej przez Niemców 13 stycznia 1943 roku.

Projekt Zawołani po imieniu ukazuje osoby – ich imiona i nazwiska, które zbyt długo pozostawały niewypowiedziane. Oddając im cześć, przypominamy sobie o najwyższych, uniwersalnych wartościach. Osób, które powinny zostać zawołane po imieniu jest znacznie więcej. Instytut Pileckiego będzie kontynuował badania oraz upamiętnienia Polaków zamordowanych za pomoc Żydom.

Do pobrania