Upamiętnienie Stanisława i Marianny Siniarskich oraz ich dzieci zamordowanych za pomoc Żydom w czasie okupacji niemieckiej - Instytut Pileckiego

10.03.2024 (ND) 12.00

Upamiętnienie Stanisława i Marianny Siniarskich oraz ich dzieci zamordowanych za pomoc Żydom w czasie okupacji niemieckiej

W dniu 10 marca 2024 roku, w 80. rocznicę tragicznych wydarzeń, Instytut Pileckiego wraz z lokalnymi partnerami we wsi Lutkówka (powiat żyrardowski), upamiętni rodziny Siniarskich oraz Lipszyców, zamordowane przez Niemców w czasie II wojny światowej.

Krzysztof Siniarski, prawnuk Stanisława i Marianny Siniarskich, opowiada historię swoich pradziadków oraz Wolfa i Chany Lipszyców.

Program uroczystości, niedziela 10 marca 2024 r.
12.00 Msza Święta
Kościół Świętej Trójcy w Lutkówce
13.30 Odsłonięcie tablicy upamiętniającej i złożenie kwiatów
Teren przed Szkołą Podstawową im. mjr. Józefa Wiśniewskiego w Lutkówce, ul. Szkolna 1

Podczas II wojny światowej Niemcy prowadzili politykę terroru na okupowanych ziemiach polskich. W najtragiczniejszym położeniu znalazła się ludność żydowska. W drugiej połowie 1940 roku władze dystryktu warszawskiego zmusiły Żydów do osiedlenia się w gettach miejskich. W powiecie sochaczewskim powstały one m.in. w Sochaczewie, Żyrardowie, Grodzisku Mazowieckim i Błoniach. Już na początku 1941 roku rozpoczęły się wysiedlenia Żydów do Warszawy, skąd później większość z nich trafiła do niemieckiego obozu zagłady Treblinka. Ci, którym udało się uniknąć egzekucji lub wywózki, rozpoczęli dramatyczną walkę o przetrwanie.

W pomoc prześladowanym Żydom zaangażowała się rodzina Siniarskich: Stanisław (ur. 3 maja 1899) i jego żona Marianna z domu Zgórzak (ur. 22 stycznia 1901) wraz z dziećmi Marianem (ur. 10 października 1928), Ireną (ur. 6 maja 1935) i Edwardem (18 lipca 1936)[1]. Mieszkali we wsi Lutkówka. Siniarscy nie byli zamożni, uprawiali 8 morgów ziemi. Bronisław Zgórzak, krewny rodziny, zapamiętał wygląd ich domu: „Dom Siniarskich był małym, składającym się z dwóch izb, ogacony (ocieplony) słomą. Był to budynek z kamienia. Podwórze Siniarskich, w odległości około 20–25 metrów od domu, było okolone parkanikiem zbudowanym z kamienia, na wysokości około pół metra”[2].

W lutym 1944 roku Siniarscy przyjęli do swojego domu Wolfa i Chanę Lipszyców. Była to młoda żydowska para, która spodziewała się dziecka. Wydzielono dla nich jedną z izb. Na początku marca Chana urodziła syna. Wiadomo, że poród odbył się z komplikacjami, ponieważ Wolf szukał pomocy u miejscowych kobiet, które zajmowały się akuszerką.

Niemiecka zbrodnia z 10 marca 1944 roku

Wczesnym rankiem w piątek 10 marca 1944 roku do Lutkówki, wskutek donosu, przyjechali funkcjonariusze niemieckiej żandarmerii oraz Schupo z Żyrardowa. Oddział liczył kilkanaście osób. Szukali oni domu rodziny Siniarskich, podejrzewanych o ukrywanie Żydów. Z żandarmami był również Józef O., zabrany z żyrardowskiego aresztu, który miał służyć za przewodnika. Nie był on jednak w stanie wskazać, gdzie dokładnie mieszkają Siniarscy. W związku z tym Niemcy zmusili jednego z mieszkańców, aby zaprowadził ich do poszukiwanego gospodarstwa. Gdy funkcjonariusze wreszcie dotarli na miejsce, na podwórku zastali Stanisława Siniarskiego. Jeden z żandarmów zapytał go, czy kogoś ukrywa. Kiedy Siniarski zaprzeczył, został uderzony w twarz.

Józef O. zeznawał w tej sprawie: „Wtedy żandarmi kazali Siniarskiemu podnieść ręce do góry i stanąć twarzą do drzwi stodoły, a mnie kazano stanąć za ścianą stodoły i jeden z żandarmów stanął przy mnie, wtedy zaczęli krzyczeć, by wszyscy wychodzili z domu. Widziałem, jak wyszła żona Siniarskiego, a potem troje dzieci. Wszystkim kazali stanąć pod ścianą stodoły i zaczęli strzelać do domu przez drzwi i okna, dopiero po jakimś czasie widziałem, jak wyprowadzono Żyda w bieliźnie i wtedy kazali wszystkim położyć się na ziemi, Siniarski z żoną i dziećmi położyli się jedno przy drugim twarzami do ziemi, a Żyd o dziesięć metrów dalej […]”[3].

Inny ze świadków zapamiętał: „Nadmieniam, że [Marianna] Siniarska i [Stanisław] Siniarski byli już ubrani, natomiast ich troje dzieci było tylko w bieliźnie, a więc zorientowałem się, że musiały one zostać zabrane z łóżka”[4].

Po tym jak Stanisław i Marianna oraz ich dzieci: szesnastoletni Marian, dziewięcioletnia Irena i ośmioletni Edward, a także Wolf Lipszyc wykonali polecenie Niemców i położyli się na ziemi, jeden z żandarmów zabił ich serią strzałów z broni maszynowej. Następnie Niemcy weszli do domu, gdzie znaleźli leżącą Chanę z noworodkiem. Kobieta i jej kilkudniowy syn zostali zamordowani strzałami z pistoletu.

Po dokonaniu zbrodni żandarmi udali się do dwóch gospodarstw we wsi Wygnanka, ponieważ podejrzewali, że tam także ukrywają się Żydzi. Nie znaleźli jednak nikogo. Wobec tego wrócili do gospodarstwa Siniarskich i przystąpili do grabieży, m.in. wyłapali do worków kury, króliki. Następnie żandarmi odjechali w kierunku Mszczonowa. Dopiero wówczas mieszkańcy Lutkówki mogli zająć się pochówkiem zamordowanych osób. Jeden ze świadków wspominał: „Po wykopaniu dołu dno wyrównaliśmy, zwłoki zabitych Siniarskich przenieśliśmy z ogródka i ułożyliśmy w dole, przykryliśmy te zwłoki dywanami i wtedy dopiero dół ze zwłokami zasypaliśmy ziemią. […] Nieopodal tego prowizorycznego grobu rodziny Siniarskich wykopaliśmy drugi dół, do którego przynieśliśmy zwłoki zastrzelonego mężczyzny, kobiety i noworodka. W dole tym zostali wszyscy troje zakopani”[5].

Ekshumacje

Po zakończeniu wojny przeprowadzono ekshumacje zamordowanych rodzin. W czerwcu 1945 roku, kiedy do kraju wrócił z robót przymusowych syn Stanisława, Zdzisław Siniarski, przeniesiono ciała jego rodziców oraz rodzeństwa na cmentarz w Lutkówce. Natomiast pod koniec lat 80. do Polski przyjechał Chaim Lipszyc, jedyny z rodziny Lipszyców, który przeżył wojnę. Z jego inicjatywy ekshumowano szczątki zamordowanych Żydów. W wydarzeniu tym uczestniczył Tadeusz Małecki: „Ekshumowane szczątki zostały umieszczone w małych trumienkach i przeniesione do grobu na Cmentarzu Żydowskim przy ul. Okopowej w Warszawie. Przy ekshumacji byłem obecny ja sam i mój ojciec Henryk. Mój ojciec był obecny w 1944 r. przy zakopywaniu ciał Lipszyców. Podczas ekshumacji odkryto szkielet kobiety i mężczyzny, ale nie odnaleziono już szczątków nowo narodzonego dziecka”[6].
Więcej w folderze uroczystości, który można pobrać na dole strony.

Prace ekshumacyjne w Lutkówce, koniec lat 80. Fotografia ze zbiorów rodziny Lipszyców.
Chaim Lipszyc przy grobie Wolfa i Chany. Fotografia ze zbiorów rodziny Lipszyców.

Protokół przesłuchania świadka Bronisława Zgórzaka z dn. 31 maja 1945 r.
W dniu 10 marca 1944 r. o godzinie 8 rano przyszedł żandarm niemiecki na podwórze nasze i pytał się o gospodarza, i kazał zaprzęgnąć konie do wozu, i zajechać na podwórze do Siniarskiego Stanisława. Zaprzęgnąłem konie i zajechałem na podwórze do Siniarskiego Stanisława. Zajeżdżając na podwórze, zobaczyłem pięć osób zabitych od Siniarskich i jednego Żyda pod płotem. Poza tym widziałem Józefa O., który stał z żandarmami na podwórku w ilości około czternastu osób. Kazali mi żandarmi zostawić wóz z końmi i iść do domu po worek. […] poszedłem do domu po worek, który im przyniosłem […]. O. zawołał mnie z workiem do obory, abym trzymał worek, a on łapał kury i kładł do worka.

Po wyłapaniu kur i króli […], załadowali wszystko na wóz, zabrali mnie ze sobą. Jechaliśmy w kierunku Mszczonowa dwoma furmankami.

Protokół przesłuchania świadka Jana Pyczota z dn. 31 maja 1945 r.

W dniu 10 marca 1944 roku przyleciał do mnie sąsiad, abym zaprzęgał konia do wozu, wziął ze sobą szpadel i zgłosił się na podwórze do Siniarskiego. Wziąłem ze sobą tylko szpadel, bo koń był w drodze i zgłosiłem się do Siniarskiego. Idąc do Siniarskiego, zauważyłem dużo mężczyzn w ubraniach żołnierskich, jeden z nich zauważył mnie i dał ręką znak, abym szybko pobiegł do komendanta, który leży na słomie przed domem. Biegnąc, po lewej stronie domu Siniarskiego [zauważyłem, że] za płotem kamiennym leżą jacyś zabici ludzie. Doszedłem do komendanta żandarmerii, który leżał na słomie, i powiedziałem mu, że koń i wóz mój poszedł po wywar do gorzelni, a zgłaszam się tylko ze szpadlem. Komendant dał mi 15 minut czasu na sprowadzenie dwóch podwód parokonnych. Pobiegłem biegiem na wieś do sąsiada, któremu powiedziałem, że u Siniarskich coś się stało, bo na podwórzu leżą zabici ludzie za domem. Dali mi rozkaz 15 minut na danie podwody. Dostarczyłem te dwie podwody na miejsce żądane przez żandarmów. Wchodząc na podwórze z koniem, zauważyłem, że na podwórzu u Siniarskiego już jest podwoda Zgórzaka, na wozie, gdzie leżały worki z kurami. Jeden z żandarmów zapytał mnie, czy jestem sołtysem tej gromady. Odpowiedziałem, że nie jestem sołtysem. Wtedy dał mi rozkaz, że po ich odjeździe będę za to wszystko odpowiadał, więc muszę pilnować, żeby nic nie zginęło, a poza tym dać znać sołtysowi. Sołtys miał wszystko spisać i zabezpieczyć, a trupy zamordowanych zakopać. Poza tym zawołał mnie do komory, gdzie leżał trup zamordowanej Żydówki, która dopiero co porodziła dziecko i wskazując na mnie, powiedział – «i tą Żydówkę zakopać».

Protokół przesłuchania świadka Bronisława Zgórzaka z dn. 23 listopada 1972 r.

Około godziny 5.30, krzątająca się już w gospodarstwie moja matka, przyszła do domu i powiedziała nam, że od szosy Chudolipie–Osuchów idą Niemcy. Miałem wtedy 14 lat. Wyskoczyłem na dwór i zobaczyłem rzeczywiście idących gęsiego ścieżką nad rowem od strony szosy Chudolipie–Osuchów Niemców w mundurach żandarmów. […] Około 100 metrów od domu Siniarskich żandarmi niemieccy rozeszli się na dwie strony i zaczęli okrążać dom Siniarskich. [...] w momencie, gdy Niemcy otoczyli dom Siniarskich, z mieszkania tychże wyskoczył w koszuli i kalesonach Żyd Lipszyc, który przez podwórze biegł w kierunku zachodnim. Kiedy Lipszyc dobiegł do parkaniku z kamienia, wówczas zauważyłem, jak jeden z żandarmów niemieckich z trzymanego w rękach karabinu wymierzył i usłyszałem odgłos strzału. Po tym strzale Lipszyc pod parkanikiem osunął się na kolana, a następnie cały opadł na ziemię. Zorientowałem się, że strzałem tym Lipszyc został zabity. Po zaistnieniu tego, czterech żandarmów zaczęło iść w kierunku budynku Siniarskich. Po wejściu ich do mieszkania Siniarskich za moment zobaczyłem, jak żandarmi wyprowadzają z domu Stanisława Siniarskiego, jego żonę i ich troje dzieci. Wszystkich wymienionych jeden z żandarmów poprowadził do małego ogródka na posesji Siniarskich i tam wszystkim im polecił położyć się na ziemi, twarzami do ziemi. Zarówno oboje Siniarscy, jak i ich troje dzieci polecenie to wykonali. [...] Kiedy Siniarscy i ich dzieci zdążyli się położyć na ziemi w ogródku, to jakiś żandarm odszedł od leżących na odległość około 5 metrów i z trzymanego w rękach ręcznego karabinu maszynowego oddał do leżących serię strzałów.

Przypisy


[1] Stanisław i Marianna mieli również starsze dzieci ze swoich pierwszych małżeństw, ale w czasie okupacji nie mieszkały one z nimi w tym samym domu w Lutkówce. Dodatkowo Zdzisław (ur. 1925, syn Stanisława) został wywieziony na roboty przymusowe do Niemiec.

[2] AIPN, Bu 392/1382, Protokół przesłuchania świadka Bronisława Zgórzaka z dn. 23.11.1972 r., k. 15.

[3] APW, V 1 Sn 643/48, Protokół przesłuchania podejrzanego Józefa O. z dn. 06.06.1945 r., k. 194.

[4] AIPN, Bu 392/1382, Protokół przesłuchania świadka Bronisława Zgórzaka, k. 16–17.

[5] Tamże, Protokół przesłuchania świadka Zygmunta Zgórzaka z dn. 4.07.1972 r., k.10–11.

[6] Fragment rozmowy z Tadeuszem Małeckim przeprowadzonej 3 maja 2021 r. w Lutkówce, zbiór rodziny Siniarskich.

Zobacz także