Kazimierz Szkop - Instytut Pileckiego
Kazimierz Szkop został zgilotynowany z wyroku niemieckiego sądu w Królewcu 26 września 1944 roku, za pomoc i ukrywanie dwóch Żydów w gospodarstwie swojej matki.
W 1942 roku, Kazimierz Szkop mieszkał razem z matką, Zofią i sześciorkiem młodszego rodzeństwa w drewnianym domu, w Kolonii Nacpolsk. Rodzina Szkopów nie była zamożna. W nocy 11 listopada 1942 roku o schronienie w ich gospodarstwie poprosili Moszek Kuperman i Josek Lewin, Żydzi zbiegli z getta w Czerwińsku.
Genowefa Domańska z domu Szkop, córka Zofii, zeznawała po latach:
Okres okupacji niemieckiej spędziłam w Kolonii Nacpolsk (obecna nazwa Nacpolsk Nowy) razem z rodzicami i rodzeństwem. Ojciec Bolesław zmarł w 1939 roku. Po jego śmierci gospodarstwem rolnym, któreśmy posiadali, kierowała matka. Jesienią 1942 roku, dokładnej daty podać nie potrafię, przybyli do naszego domu dwaj Żydzi. Jak się dowiedziałam, jeden nazywał się Kuperman, a drugi Lewin. Obydwaj pochodzili z Wyszogrodu. Błagali oni mamę i brata Kazimierza, który był najstarszy z dzieci, ażeby ich przechować przed prześladowaniami ze strony hitlerowców. Mama, choć była pełna obaw i lęku o swój i nasz los, zgodziła się ostatecznie Żydów przyjąć. Nalegał również na to nasz brat Kazimierz” (1).
Początkowo Lewin i Kuperman ukrywali się w szopie. Prowizoryczne schronienie było jednak zbyt łatwe do wykrycia, dlatego w nocy z 26 na 27 listopada 1942 roku Kazimierz Szkop zaproponował Żydom, aby wspólnie wykopali i przygotowali bunkier. Powstał on przy oborze, a prowadziło do niego ukryte wejście. Pierwsza konstrukcja okazała się za mała, więc przystąpiono do jej rozbudowy. Moszek Kuperman zeznawał: Wspólnie z Lewinem i Szkopem rozbudowaliśmy go […]. Ściany i sufit podparliśmy deskami i belkami. Po zakończeniu prac starannie zasypaliśmy dziurę od strony podwórka, zrobiliśmy specjalny otwór wejściowy we wnętrzu obory. [...] Aby można się było w bunkrze wygodnie położyć, zrobiliśmy tam jeszcze pryczę oraz stół. Przykrywaliśmy się do spania […] pierzyną. Abyśmy mogli choć trochę oświetlić bunkier, pani Szkop dała nam lampę naftową (2). Rodzina Szkopów dostarczała jedzenie do bunkra. Czasem Kuperman i Lewin przychodzili również do domu, a Kazimierz z rodzeństwem odwiedzali ich w kryjówce. Żydzi często wychodzili nocą, aby zaczerpnąć świeżego powietrza. Przebywali oni w gospodarstwie przez półtora roku. Za swój pobyt i wyżywienie przekazali Zofii około 1800 marek i kilka sztuk odzieży.
Pod koniec stycznia 1944 roku Moszek Kuperman postanowił, że odwiedzi swoich znajomych w Wyszogrodzie. Po drodze w okolicy Małej Wsi został jednak pojmany przez funkcjonariuszy lokalnej żandarmerii. W siedzibie gestapo został poddany brutalnemu śledztwu i wyjawił miejsce swojej kryjówki. 2 marca funkcjonariusze Gestapo aresztowali Zofię Szkop i ukrywającego się w bunkrze Joska Lewina. Przeszukali również gospodarstwo. Nie udało im się natomiast aresztować Kazimierza Szkopa, który w tym czasie przebywał poza domem. Gestapo zatrzymało go dopiero 24 marca 1944 roku, kiedy po raz kolejny przyjechało do Kolonii Nacpolsk, aby wykonać dokumentację fotograficzną bunkra.
W lipcu 1944 roku w Płocku odbyła się rozprawa Zofii Szkop i jej syna Kazimierza. Niemiecka prokuratura oskarżyła ich o ukrywanie i karmienie Żydów, a także nielegalne dokonywanie uboju zwierząt, wnosiła przy tym o wymierzenie obydwojgu kary śmierci. Wobec Kazimierza zastosowano najsurowszy wymiar kary. Dodatkowo wymierzono mu grzywnę w wysokości 5000 marek, zamienioną na 50 dni obozu karnego. 5 sierpnia 1944 roku przewieziono go z więzienia w Płocku do Śledczego Zakładu Karnego w Königsbergu. Po dotarciu na miejsce Kazimierz podjął jeszcze próbę ratowania życia. W tym celu napisał prośbę o ułaskawienie do prezydenta prowincji Prusy Wschodnie. Niestety 12 września dostarczono decyzję podtrzymującą wyrok. 26 września 1944 roku o godzinie 15.05 w zakładzie karnym przy Berneckerstrasse 2/4 dwóch funkcjonariuszy doprowadziło Kazimierza na egzekucję. Został on zamordowany za pomocą gilotyny. Jego zwłoki umieszczono w przygotowanej wcześniej trumnie i wydano urzędnikowi instytutu anatomii. W protokole z egzekucji zapisano: „Od doprowadzenia skazanego do przekazania go katowi upłynęły 3 sekundy, od tego momentu do wykonania kary śmierci 3 sekundy” (3).