Aleksander Kur - Instytut Pileckiego
W czerwcu 1943 roku do gospodarstwa Zofii Kur, matki Aleksandra, przyszli trzej Żydzi. Uciekli oni z jednego z obozów pracy w Mińsku Mazowieckim. Poprosili o schronienie. Byli to Lejzor Matuszewski, Berek Szafir oraz nieznany z imienia i nazwiska mężczyzna
Zofia Kur postanowiła zapewnić im kryjówkę, choć za pomoc Żydom groziła kara śmierci. Kobieta mieszkała z dziećmi: Janem (21 lat), Aleksandrem (18 lat), Stefanem (12 lat) i Krystyną (7 lat) w Gamratce położonej w okolicy Mińska Mazowieckiego. Kurowie utrzymywali się z pracy na roli. Sytuacja materialna rodziny była trudna, ponieważ Stanisław Kur, mąż Zofii, trafił na przymusowe roboty do III Rzeszy. Kryjówka Żydów znajdowała się w przydomowej ziemiance. W trakcie dnia mężczyźni przebywali głównie w lesie, do gospodarstwa przychodzili nocować. Wobec coraz większych trudności z wyżywieniem Berek Szafir postanowił napisać do Jana Kamińskiego, przedwojennego znajomego. Prosił o zwrot części pieniędzy, które Żydzi zostawili u niego na przechowanie. Warto zaznaczyć, że w czasie okupacji Kamiński przejął również szlamiarnię należącą do Mechla Szafira, ojca Berka. List zaniosła Zofia Kur. Kamiński po przeczytaniu go miał zanotować adres, pod którym przebywają Żydzi. Obiecał także, że następnego dnia sam przyniesie pieniądze. Niestety zamiast obiecanej pomocy nad ranem 27 lipca 1943 roku do gospodarstwa Zofii Kur przyjechały niemiecka żandarmeria i granatowa policja. Akcją dowodził Friedrich Gutberlet, pełniący funkcję zastępcy komendanta w Mińsku Mazowieckim, znany wśród okolicznych mieszkańców z okrucieństwa. Odpowiadał on m.in. za śmierć Kazimierza Przekory i trzech nieznanych z imienia i nazwiska Żydów zamordowanych w Hucie Mińskiej. Gutberlet zarządził, żeby kilku miejscowych rolników stawiło się u Kurów. Według świadków Niemcy otoczyli dom i zapukali w okno. W mieszkaniu była Zofia wraz z synem Aleksandrem. Jej pozostałe dzieci przebywały u rodziny we wsi Karolina. Gdy kobieta wyszła, padło pytanie czy kogoś ukrywa. Zofia zaprzeczyła. Wówczas żandarmi przystąpili do rewizji. Ich uwagę zwróciła znajdująca się na podwórku piwnica na ziemniaki. Niemcy zaczęli rzucać w nią granatami. Wśród huku wybuchów rozległy się krzyki mordowanych ludzi. Gutberlet wydał rozkaz, aby zdjęto gałęzie zasłaniające wejście do kryjówki i wyciągnięto ukrywających się. Dwaj z nich byli ciężko ranni, a jeden prawdopodobnie już nie żył. Żydzi zostali zrewidowani, po czym rozpoczęto ich przesłuchiwanie. Mężczyźni nie wydali swoich wspomożycieli. Twierdzili, że spędzili tu dopiero pierwszą noc, bez wiedzy gospodyni. Po przesłuchaniu Gutberlet osobiście ich zastrzelił. Wówczas żandarmi nakazali pogłębić częściowo zasypaną ziemiankę Aleksandrowi Kurowi oraz jednemu ze zgromadzonych Polaków – Stanisławowi Frelakowi. Gdy uznali, że dół jest wystarczająco głęboki, Frelakowi pozwolono wyjść z niego, Aleksandra natomiast zabito strzałem z pistoletu. Do grobu wrzucono również zamordowanych wcześniej Żydów. W tym samym czasie Gutberlet zmusił Zofię Kur, aby poszła z nim do domu. Żandarm kazał Zofii schylić się i zabrać rzeczy spod łóżka. Kiedy ta wykonywała polecenie, Gutberlet zastrzelił ją. Następnie Niemcy przystąpili do rabowania inwentarza. Gdy zabrali cenniejsze przedmioty, podpalili gospodarstwo. Po dokonaniu zbrodni żandarmi zagrozili zgromadzonym gospodarzom, że jeśli dowiedzą się, że w wsi ukrywają się kolejni Żydzi, to mieszkańców rozstrzelają, a domy spalą, tak jak to zrobili w przypadku rodziny Kurów. Zwłoki zabitych Żydów zostały pochowane na miejscu zbrodni. Ciała Zofii i Aleksandra Kurów spoczęły na cmentarzu w Mińsku Mazowieckim.