Mieczysław Żemojtel - Instytut Pileckiego
Mieczysław Żemojtel został zamordowany za pomoc Żydówce Annie Kowalskiej, którą wraz z bratem przyjął pod swój dach.
W wyniku klęski w wojnie obronnej 1939 r. większość ziem polskich znalazła się pod okupacją niemiecką. Wieś Somianka należała do powiatu Ostrów (Kreis Ostrow) okupacyjnego dystryktu warszawskiego Generalnego Gubernatorstwa. W ramach polityki wyzysku gospodarczego zajętych terenów niemiecka administracja nadzór nad ogromnym majątkiem Władysława Müllera. Właściciel musiał przeprowadzić się do budynku rządcy, a pałac został zajęty na potrzeby niemieckiego zarządu „dóbr Somianka”. Nowym kierownikiem został Niemiec Karol Rubach. W gospodarowaniu miał go wspomagać polski zarządca Mieczysław Żemojtel.
Mieczysław Żemojtel urodził się w 1898 r. na Wileńszczyźnie. W okresie kształtowania się granic II Rzeczypospolitej działał na rzecz państwa – został za to odznaczony w 1933 r. Medalem Niepodległości przez prezydenta Ignacego Mościckiego. Na początku lat 20. przeniósł się na stałe do Warszawy, założył rodzinę i pracował jako urzędnik w Pocztowej Kasie Oszczędności. W rodzinnych przekazach zachowała się informacja, że w początkowej fazie okupacji pomógł znajomej rodzinie żydowskiej dokonać zabronionych przez Niemców operacji finansowych. Za te działania miał zostać wyrzucony z pracy, dlatego też musiał zostawić w stolicy żonę z dwójką dzieci i wyjechać za pracą do nieodległej Somianki.
W stolicy Niemcy utworzyli jesienią 1940 r. getto. Na małej przestrzeni stłoczyli w nim ok. 450 tys. Żydów z Warszawy i okolic. Ze względu na panujące tam głód i choroby wiele osób decydowało się na ucieczkę poza jego granice. Być może takimi uciekinierami było dwoje młodych Żydów, którzy zostali zapamiętani jako rodzeństwo – Anna (Hania) i Marian (Moniek) Kowalscy. Pojawili się w Somiance najprawdopodobniej wiosną 1941 r. Z relacji świadków wynika, że Anna miała około 18–20 lat, Marian był nieco młodszy. Żemojtel przyjął ich do pracy, umożliwiając im w ten sposób legalny pobyt. Wielu pracowników wiedziało, że Anna i Marian to Żydzi. Oboje pomagali w pałacu i mieszkali na jego strychu lub w piwnicy.
Zeznanie Marianny Stępkowskiej:
„Mniej więcej w lecie 1941 roku do majątku przyszła młoda Żydówka, w wieku około 18 lat, wraz z młodszym od niej o około dwa lat bratem. Sprzątała ona podwórze, zamiatała korytarze i za to dostawała wraz z bratem jedzenie. Ja oraz Maria Krawczyk dawałyśmy jej odzież, a niejednokrotnie i jedzenie. Nie wiem, jak się nazywała. Ona mówiła, że nazywa się Nizińska Anna, a niektórzy ludzie mówili, że nazywa się Kowalska. Ja mówiłam do niej po imieniu – Andzia. Jej brata nazywaliśmy Marian”.
Gdy do Somianki zaczęły docierać informacje na temat kolejnych akcji eksterminacyjnych wymierzonych w ludność żydowską, Anna i Marian zaczęli się ukrywać.
Od października 1941 r. na terenie GG za pomoc Żydom obowiązywała kara śmierci. Mimo to Żemojtel nadal pomagał rodzeństwu. W akcję zaangażowane były również inne osoby pracujące w pałacu: dwie młode kobiety, Marianna Krawczyk i Marianna Stępkowska, oraz gospodyni pałacu Maria Kroczewska. Dostarczały one ukrywającym się żywność i ubrania.
W ostatnich dniach października 1942 r. do pałacu w Somiance przyjechało kilku żandarmów z posterunku w Wyszkowie. Prawdopodobnie w wyniku donosu dowiedzieli się, że przebywają tam Żydzi. Niemcy przeszukali budynek i złapali Annę, Marianowi udało się uciec. Torturami usiłowali zmusić dziewczynę do wskazania osób, które udzielały jej pomocy. Mimo okrucieństwa Niemców, ich ofiara pozostała niezłomna i nie wydała nikogo. Żandarmi zorientowali się, że nie dowiedzą się niczego od Anny – wobec tego podjęli decyzję o jej egzekucji. Dwudziestokilkuletni znany z brutalności żandarm Henrich Sichau i jego współpracownik wyprowadzili Annę bocznym wyjściem z dworu. Kilka metrów dalej została zastrzelona.
Zeznanie Władysława Staniszewskiego:
„Gdy wyszedłem przed pałac, zobaczyłem, że na schodach koło wejścia stoi żandarm niemiecki, a drugi żandarm prowadzi przed sobą ścieżką wiodącą w kierunku parku Żydówkę Anię. Gdy odeszła ona kilka kroków od tego żandarma, wyjął on pistolet i strzelił jej z tyłu w głowę, po czym Żydówka upadła na ziemię”.
Zeznanie Marianny Krawczyk:
„[…] poszłam do pałacu. Gdy przechodziliśmy obok studni, w pobliżu bocznego wejścia do pałacu zobaczyłam leżącą twarzą do ziemi Żydówkę. Nie wiedząc, że obok są żandarmi, podeszłam do leżącej i nazwałam ją po imieniu. Wówczas żandarm Heniek uderzył mnie gumą i odegnał od zwłok”.
Postawa Anny w trakcie przesłuchania spowodowała, że Niemcy nie mieli podstaw do przeprowadzenia natychmiastowej egzekucji również na pomagających jej Polakach. Wobec tego polecili Żemojtelowi wezwać osoby pracujące w budynku – zakładali, że musiały wiedzieć o ukrywanych Żydach. Mieczysław przyprowadził do dworu Mariannę Krawczyk i Mariannę Stępkowską, uprzedzając je, że Anna, mimo tortur, nie powiedziała, że one jej pomagały. Po kolejnym przesłuchaniu całej grupy żandarmi wyjechali z Somianki, zaaresztowawszy Rubacha i Żemojtela. Niemiecki kierownik majątku został wkrótce wypuszczony, natomiast Żemojtel pozostał w areszcie w Wyszkowie. Około 10 listopada 1942 r. aresztowano również trzy kobiety pomagające żydowskiemu rodzeństwu, jednak dzięki niezłomności Anny Kowalskiej Niemcy nie mieli dowodów, że pomagały rodzeństwu, co najprawdopodobniej ocaliło im życie.
Czwórka aresztowanych została przetransportowana do Ostrowi Mazowieckiej, a następnie na Pawiak. Stamtąd przeniesiono ich do obozu koncentracyjnego na Majdanku (KL Lublin). Żemojtel trafił tam 13 marca 1943 r. W obozie przetrwał jedynie kilka dni – zginął już 19 marca. Rodzina o jego losie dowiedziała się dwa miesiące później. Aresztowane z nim kobiety zostały zwolnione z obozu pod koniec maja 1943 r. Przetrwały wojnę.
Zwłoki Anny Kowalskiej (według jednej z relacji) pochowano w pobliżu miejsca zbrodni. W 1958 r. zostały ekshumowane i przeniesione na Cmentarz Powstańców Warszawy. Marian Kowalski uniknął aresztowania. Jego los pozostaje nieznany.
Historie „Zawołanych” zawsze są niezwykłe, taka jest też historia z Somianki: Mieczysław Żemojtel, odznaczony Medalem Niepodległości, ojciec rodziny, który dał schronienie w majątku żydowskiemu rodzeństwu; członkowie jego rodziny – syn, który zginął jako żołnierz AK, i córka – uczestniczka tajnych kompletów. Młodziutka Żydówka, znana jako Anna Kowalska, której niezłomna postawa w czasie bestialskiego „przesłuchania” przez niemieckich żandarmów ocaliła trzy uczestniczące w akcji pomocowej pracownie majątku, z których dwie były niemal jej rówieśnicami – mówi Kamila Sachnowska, kierownik działu ds. Zawołanych po imieniu.
Karol Rubach przyczynił się w 1944 r. do zamordowania prawowitego właściciela Somianki – Władysława Müllera. Sam zginął w okresie Powstania Warszawskiego.
Heinrich Sichau, żandarm odpowiedzialny za morderstwo Anny Kowalskiej i innych osób w rejonie Wyszkowa, stanął przed niemieckim sądem w latach 70. W 1979 r. postępowanie umorzono ze względu na jego stan zdrowia. Sichau zmarł w wieku 85 lat w 2003 r.
„Postępowanie […] Prokuratury Düsseldorf przeciwko podejrzanemu Sichau zostało na podstawie § 205 kpk zawieszone, ponieważ podejrzany nie jest w stanie uczestniczyć ani w przesłuchaniu, ani w rozprawie. Cierpi on […] na angina pectoris, hipertonię arterii i lekką cukrzycę. Według opinii lekarza powiatowego w Grevenbroich z 2 września 1975 roku, prof. dr. L. Seipela z 8 grudnia 1976 roku oraz dr. Schnelbacher z 5 lipca 1978 r. podejrzany Sichau nie może uczestniczyć w przesłuchaniu bez bezpośredniego zagrożenia dla życia i zdrowia. Stres związany z przesłuchaniem w każdej chwili może wywołać bezpośrednie niebezpieczeństwo ataku serca lub zawału. Dlatego też postępowanie należy umorzyć”.
Postanowienie prokuratury w Düsseldorfie o umorzeniu postępowania przeciwko Heinrichowi Sichau
Cytowane zeznania złożono w latach 70. XX wieku. Fragmenty pochodzą z materiałów śledztwa w „sprawie zabójstwa w Somiance przez funkcjonariusza z posterunku żandarmerii niemieckiej w Wyszkowie Heinricha Sichau obywatelki polskiej pochodzenia żydowskiego Anny Kowalskiej” (IPN, OKŚZpNP Wa, S. 66/10/Zn).