Józefa Dmoch - Instytut Pileckiego
Upamiętniona 14 czerwca 2022 roku w Poświętnem
Mieszkała z mężem Józefem we wsi Helenów, niedaleko Stanisławowa na Mazowszu.
Posesję z trzech stron otaczał las, a w pobliżu przebiegały tory kolejowe. Rodzina utrzymywała się z niewielkiego gospodarstwa.
Byli to ludzie bardzo pracowici i zdolni. Mieli siedmioro dzieci, z których jedno przedwcześnie zmarło. Często sprzedawali swoje produkty na targu w Stanisławowie, dzięki czemu mieli wiele kontaktów z przedstawicielami przedwojennej społeczności żydowskiej, którzy zamieszkiwali tamte okolice.
Wraz z wybuchem wojny i nastaniem okupacji niemieckiej w gminie Ręczaje, gdzie ówcześnie leżała wieś Helenów, kwitł ruch oporu. Jan, najstarszy syn Józefy Dmoch, również walczył. Niemieckie formacje w tamtych okolicach działały w stanie podwyższonej gotowości.
Gdy nastąpił czas likwidacji społeczności żydowskiej, między innymi w stanisławowskim getcie, niektórym Żydom udało się zbiec. Ukrywali się w okolicznych lasach i starali się uzyskać tak bezwzględnie wtedy karaną pomoc.
Józefa Dmoch razem z mężem Józefem przyjęli pod swój dach około dziesięciorga Żydów – prawdopodobnie ze Stanisławowa i z Warszawy. Małżeństwo przygotowało im kryjówkę w oborze, powyżej miejsca gdzie znajdowały się zwierzęta. W ciągu dnia Żydzi przebywali w ukryciu - wychodzili tylko wieczorem i nocą.
W lipcu 1943 roku w pobliżu posesji Dmochów pojawiła się niemiecka ekspedycja. Niestety w tym czasie jedna z Żydówek przebywała poza kryjówką, ponieważ robiła pranie. Kobieta, kiedy zauważyła nadciągających Niemców, ostrzegła pozostałych Żydów, którzy zaczęli wybiegać z obory i uciekać w kierunku lasu. Rozległy się strzały. Część Żydów nie przeżyło, ale sześciu udało się zbiec.
Dzieci Józefy i Józefa Dmoch wydostały się z domu przez okna i szukały dla siebie kryjówek w lesie oraz w zbożu.
Niedługo potem Niemcy wtargnęli do domu i rozpoczęli przeszukania. Józefę, jej męża oraz dwóch Żydów aresztowano i przewieziono na posterunek Gestapo w Radzyminie. Po drodze aresztowano również podsołtysa Jana Kowalskiego i jego żonę Ludwikę pod zarzutem nie poinformowania o tym, że Dmochowie pomagają Żydom.
Pojmani Żydzi zostali zastrzeleni bez sądu, a oba małżeństwa zostały poddane przesłuchaniom i okrutnemu biciu. Po kilku dniach wydano wyrok śmierci przez rozstrzelanie, który został wykonany 15 lipca 1943 roku. Zginęli wtedy Józefa Dmoch, jej mąż Józef oraz Jan Kowalski. Ludwika Kowalska, dzięki wstawiennictwu Józefy, została oczyszczona z zarzutów i wypuszczona.
Ciała zamordowanych zakopano we wspólnym grobie w lesie pod Radzyminem.