Antoni Domański - Instytut Pileckiego
Upamiętniony 28 maja 2021 roku w Rzążewie.
W czasie okupacji mieszkał z ojcem i starszym bratem we wsi Rzążew niedaleko Zbuczyna. Jego matka, Marianna z domu Ługowska, zmarła jeszcze przed wybuchem wojny. Mężczyźni prowadzili duże gospodarstwo rolne, z którego się utrzymywali. Znani byli ze swej pracowitości i życzliwości wobec innych, nigdy nie odmawiali pomocy tym, którzy jej potrzebowali. Antoni był członkiem zarządu miejscowej Ochotniczej Straży Pożarnej.
Gdy Niemcy pod koniec sierpnia 1942 roku rozpoczęli akcję likwidowania gett w Łosicach, Mordach i Siedlcach, wielu Żydów podjęło ucieczkę i poszukiwało kryjówki. Pomimo grożącej kary śmierci Domańscy zdecydowali się pomóc kilku, a może nawet kilkunastu zbiegom, prawdopodobnie z getta w Mordach. W jednej ze swoich stodół, na kolonii wsi Wielgorz, razem z uciekinierami zbudowali podziemny schron, w którym ich ukryli. Pod osłoną nocy dostarczali im żywność. W zamian za pomoc Żydzi, przy zachowaniu ostrożności, pomagali w pracach na roli. Ich obecność została jednak zauważona. Po pewnym czasie do Domańskich zaczęły docierać ostrzeżenia, że wzbudzają zainteresowanie niemieckiej żandarmerii. Ojciec wielokrotnie namawiał Franciszka i Antoniego, by dla własnego bezpieczeństwa wyjechali z Rzążewa – oni jednak zdecydowali się pozostać z Piotrem.
8 kwietnia 1943 roku około południa na posesję Domańskich wtargnęli żandarmi. Całą trójkę brutalnie wyprowadzili na podwórko. Według niektórych relacji wraz z Niemcami przyjechał jeden z ukrywanych Żydów, który miał wskazać osoby udzielające mu pomocy. Gdy Domańscy nie przyznali się do zarzutu udzielenia pomocy Żydom, w zemście zostali poddani bestialskim torturom. Ich oprawcy w czasie bicia spożywali alkohol. Na polecenie nietrzeźwego już żandarma Antoni wraz z ojcem i bratem resztkami sił biegali wkoło domu. Następnie ledwo przytomnych wywieziono do pobliskiego lasu w Radzikowie-Stopkach i zastrzelono.
Piotra, Franciszka i Antoniego Domańskich pochowano we wspólnej mogile na cmentarzu w Zbuczynie. W dniu pogrzebu Niemcy zabronili rodzinie wstępu do kościoła. Nie wiadomo, jaki los spotkał ratowanych Żydów.