Piotr Kościelecki - Instytut Pileckiego
Upamiętniony 9 czerwca 2021 roku w Grądach-Woniecku.
W czasie okupacji niemieckiej mieszkał samotnie na uboczu kolonii wsi Grądy-Woniecko. Jego żona – Zofia z domu Pojmańska – zmarła jeszcze przed wybuchem wojny, a syn Jan mieszkał prawdopodobnie w pobliskiej Wiźnie. Dom Piotra znajdował się pod lasem, niedaleko torfowisk, on zaś utrzymywał się z rolnictwa, prowadząc niewielkie gospodarstwo rolne.
Kiedy w końcu 1942 roku Niemcy rozpoczęli akcję likwidacji okolicznych gett, wielu Żydów ratowało się ucieczką i poszukiwało schronienia. Świadomy grożącej za to kary śmierci Kościelecki udzielił pomocy kilku zbiegom, zapewniając pożywienie i możliwość ukrycia w stogu siana na terenie swojego gospodarstwa. 21 listopada 1943 roku ukrywający się Żydzi zostali przypadkiem wykryci. Stało się to podczas polowania, w którym wzięli udział niemieccy żołnierze przebywający na turnusie rehabilitacyjnym w pobliskim majątku w Grądach-Woniecko. Podczas tropienia zwierzyny uwagę łowczych zwróciły liczne ludzkie ślady wokół zabudowań Kościeleckiego, co sprowokowało ich do przeszukania gospodarstwa. Na widok zbliżających się Niemców zaskoczeni sytuacją Żydzi wpadli w popłoch. Dwóch, wykorzystując nieobecność gospodarza, ukryło się w jego domu. Natychmiast zostali odnalezieni i zastrzeleni, mimo prób stawienia oporu. Trzeci Żyd zginął od kuli podczas ucieczki, w odległości 100–200 metrów od domu. Pozostali, w tym jedna kobieta, zdołali zbiec. Zachowane zeznania nie pozwalają na odtworzenie dalszego przebiegu wydarzeń w tym dniu. Według jednego z nich Piotr nie spodziewał się aresztowania i dlatego zdecydował się wrócić do domu. Sądził, że nie grozi mu żadne niebezpieczeństwo i że nie będzie podejrzany o udzielanie pomocy Żydom.
Następnego dnia na posesję Kościeleckiego przyjechało dziesięciu niemieckich żołnierzy z majątku w Grądach-Woniecko i ośmiu żandarmów z posterunku w Rutkach. Komendant żandarmerii wyprowadził Kościeleckiego z domu, okładając go kijem. Dom przeszukano, a Piotra poddano rewizji. W tym czasie sprowadzonym na miejsce cywilom polecono wykopać dół na ciała straconych dzień wcześniej Żydów i przystąpić do rozbiórki zabudowań gospodarczych. Poganiany przez żandarmów Kościelecki został doprowadzony do nieodległego stogu siana i tam zamordowany dwoma strzałami w głowę. Jego ciało zakopano we wspólnej mogile z żydowskimi uciekinierami, 20 metrów od jego domu.
Z rozkazu Niemców został również rozebrany dom, a wszystko, co stanowiło jakąkolwiek wartość pod postacią budulca, oraz cały żywy inwentarz przewieziono na posterunek żandarmerii w Rutkach. Ciało sześćdziesięciojednoletniego Piotra Kościeleckiego zostało niebawem ekshumowane przez jego syna Jana i pochowane na cmentarzu parafialnym w Wiźnie.