Marian Siniarski - Instytut Pileckiego
Upamiętniony 10 marca 2024 r. we wsi Lutkówka (województwo mazowieckie).
Marian Siniarski (ur. 10 października 1928) mieszkał razem z rodzicami (Stanisławem i Marianną) i rodzeństwem (Edwardem i Ireną) w domu położonym na uboczu wsi Lutkówka. Marian był synem Stanisława z pierwszego małżeństwa. Siniarscy nie byli zamożni, uprawiali 8 morgów ziemi. Bronisław Zgórzak, krewny rodziny, zapamiętał wygląd ich domu: „Dom Siniarskich był małym, składającym się z dwóch izb, ogacony (ocieplony) słomą. Był to budynek z kamienia. Podwórze Siniarskich, w odległości około 20–25 metrów od domu, było okolone parkanikiem zbudowanym z kamienia, na wysokości około pół metra”[1].
W lutym 1944 roku Siniarscy przyjęli do swojego domu Wolfa i Chanę Lipszyców. Była to młoda żydowska para, która spodziewała się dziecka. Wydzielono dla nich jedną z izb. Na początku marca Chana urodziła syna. Wiadomo, że poród odbył się z komplikacjami, ponieważ Wolf szukał pomocy u miejscowych kobiet, które zajmowały się akuszerką.
Niemiecka zbrodnia z 10 marca 1944 roku
Wczesnym rankiem w piątek 10 marca 1944 roku do Lutkówki, wskutek donosu, przyjechali funkcjonariusze niemieckiej żandarmerii oraz Schupo z Żyrardowa. Oddział liczył kilkanaście osób. Szukali oni domu rodziny Siniarskich, podejrzewanych o ukrywanie Żydów. Z żandarmami był również Józef O., zabrany z żyrardowskiego aresztu, który miał służyć za przewodnika. Nie był on jednak w stanie wskazać, gdzie dokładnie mieszkają Siniarscy. W związku z tym Niemcy zmusili jednego z mieszkańców, aby zaprowadził ich do poszukiwanego gospodarstwa. Gdy funkcjonariusze wreszcie dotarli na miejsce, na podwórku zastali Stanisława Siniarskiego. Jeden z żandarmów zapytał go, czy kogoś ukrywa. Kiedy Siniarski zaprzeczył, został uderzony w twarz.
Józef O. zeznawał w tej sprawie: „Wtedy żandarmi kazali Siniarskiemu podnieść ręce do góry i stanąć twarzą do drzwi stodoły, a mnie kazano stanąć za ścianą stodoły i jeden z żandarmów stanął przy mnie, wtedy zaczęli krzyczeć, by wszyscy wychodzili z domu. Widziałem, jak wyszła żona Siniarskiego, a potem troje dzieci. Wszystkim kazali stanąć pod ścianą stodoły i zaczęli strzelać do domu przez drzwi i okna, dopiero po jakimś czasie widziałem, jak wyprowadzono Żyda w bieliźnie i wtedy kazali wszystkim położyć się na ziemi, Siniarski z żoną i dziećmi położyli się jedno przy drugim twarzami do ziemi, a Żyd o dziesięć metrów dalej […]”[2].
Inny ze świadków zapamiętał: „Nadmieniam, że [Marianna] Siniarska i [Stanisław] Siniarski byli już ubrani, natomiast ich troje dzieci było tylko w bieliźnie, a więc zorientowałem się, że musiały one zostać zabrane z łóżka”[3].
Po tym jak Stanisław i Marianna oraz ich dzieci: szesnastoletni Marian, dziewięcioletnia Irena i ośmioletni Edward, a także Wolf Lipszyc wykonali polecenie Niemców i położyli się na ziemi, jeden z żandarmów zabił ich serią strzałów z broni maszynowej. Następnie Niemcy weszli do domu, gdzie znaleźli leżącą Chanę z noworodkiem. Kobieta i jej kilkudniowy syn zostali zamordowani strzałami z pistoletu.
Po dokonaniu zbrodni żandarmi udali się do dwóch gospodarstw we wsi Wygnanka, ponieważ podejrzewali, że tam także ukrywają się Żydzi. Nie znaleźli jednak nikogo. Wobec tego wrócili do gospodarstwa Siniarskich i przystąpili do grabieży, m.in. wyłapali do worków kury, króliki. Następnie żandarmi odjechali w kierunku Mszczonowa. Dopiero wówczas mieszkańcy Lutkówki mogli zająć się pochówkiem zamordowanych osób. Jeden ze świadków wspominał: „Po wykopaniu dołu dno wyrównaliśmy, zwłoki zabitych Siniarskich przenieśliśmy z ogródka i ułożyliśmy w dole, przykryliśmy te zwłoki dywanami i wtedy dopiero dół ze zwłokami zasypaliśmy ziemią. […] Nieopodal tego prowizorycznego grobu rodziny Siniarskich wykopaliśmy drugi dół, do którego przynieśliśmy zwłoki zastrzelonego mężczyzny, kobiety i noworodka. W dole tym zostali wszyscy troje zakopani”[4].
Ekshumacje
Po zakończeniu wojny przeprowadzono ekshumacje zamordowanych rodzin. W czerwcu 1945 roku, kiedy do kraju wrócił z robót przymusowych syn Stanisława, Zdzisław Siniarski, przeniesiono ciała jego rodziców oraz rodzeństwa na cmentarz w Lutkówce. Natomiast pod koniec lat 80. do Polski przyjechał Chaim Lipszyc, jedyny z rodziny Lipszyców, który przeżył wojnę. Z jego inicjatywy ekshumowano szczątki zamordowanych Żydów. W wydarzeniu tym uczestniczył Tadeusz Małecki: „Ekshumowane szczątki zostały umieszczone w małych trumienkach i przeniesione do grobu na Cmentarzu Żydowskim przy ul. Okopowej w Warszawie. Przy ekshumacji byłem obecny ja sam i mój ojciec Henryk. Mój ojciec był obecny w 1944 r. przy zakopywaniu ciał Lipszyców. Podczas ekshumacji odkryto szkielet kobiety i mężczyzny, ale nie odnaleziono już szczątków nowo narodzonego dziecka”[5].
[1] AIPN, Bu 392/1382, Protokół przesłuchania świadka Bronisława Zgórzaka z dn. 23.11.1972 r., k. 15.
[2] APW, V 1 Sn 643/48, Protokół przesłuchania podejrzanego Józefa O. z dn. 06.06.1945 r., k. 194.
[3] AIPN, Bu 392/1382, Protokół przesłuchania świadka Bronisława Zgórzaka, k. 16–17.
[4] Tamże, Protokół przesłuchania świadka Zygmunta Zgórzaka z dn. 4.07.1972 r., k.10–11.
[5] Fragment rozmowy z Tadeuszem Małeckim przeprowadzonej 3 maja 2021 r. w Lutkówce, zbiór rodziny Siniarskich.