Upamiętnienie Michała Stasiuka, Sprawiedliwego wśród Narodów Świata, zamordowanego za pomoc Żydom w czasie okupacji niemieckiej | ZAWOŁANI PO IMIENIU - Instytut Pileckiego

Upamiętnienie Michała Stasiuka, Sprawiedliwego wśród Narodów Świata, zamordowanego za pomoc Żydom w czasie okupacji niemieckiej | ZAWOŁANI PO IMIENIU

29 listopada 2022 r. Instytut Pileckiego razem z mieszkańcami i władzami Rzeszowa upamiętnił Michała Stasiuka, Sprawiedliwego wśród Narodów Świata, zamordowanego za pomoc Żydom w czasie okupacji niemieckiej.

Nie mieliśmy dokąd pójść. Byliśmy w gorszej sytuacji niż bezpańskie psy. Część z nas postanowiła zostać ze Stasiukiem. Przed świtem wiedzieliśmy już, że złapano kogoś z mieszkańców bunkra, dlatego pozostawanie w mieszkaniu Stasiuka stało się bardzo niebezpieczne.

Relacja Lotki Goldberg.

29 listopada br. w Rzeszowie Instytut Pileckiego upamiętnił Michała Stasiuka, zamordowanego przez niemieckich funkcjonariuszy za pomoc kilkudziesięciorgu Żydom ukrywającym się w podziemiach rzeszowskiego rynku. To już siedemdziesiąta druga upamiętniona ofiara i trzydziesta uroczystość zrealizowana w ramach programu „Zawołani po imieniu”, poświęconego tym, którzy w czasie niemieckiej okupacji za pomoc skazanym na zagładę Żydom stracili życie. Uroczystości, przygotowanej wspólnie z Urzędem Miasta Rzeszowa, towarzyszyły wydarzenia popularyzacyjne i edukacyjne, dzięki współpracy z Kuratorium Oświaty w Rzeszowie oraz Rzeszowskimi Piwnicami i Estradą Rzeszowską.

Michał Stasiuk urodził się w 1890 roku w położonych nieopodal Lwowa Jakimczycach. W okresie I wojny światowej przebywał w podrzeszowskim Chmielniku, gdzie ze związku z Wiktorią z domu Ciupak urodził się ich pierwszy syn – Marian (ur. 1918 r.). Wkrótce rodzina przeniosła się do centrum Rzeszowa i zamieszkała początkowo w kamienicy przy ulicy Króla Kazimierza 1. Wiktoria i Michał znaleźli zatrudnienie jako dozorcy okolicznych kamienic. W Rzeszowie urodził się też ich drugi syn – Franciszek Zygmunt (ur. 1923 r.).

Przed wybuchem II wojny światowej około 40% rzeszowian stanowili Żydzi, spośród których wielu angażowało się w życie polityczne i kulturalne miasta. Nastanie niemieckiej okupacji przerwało ten stan. Już w pierwszych miesiącach od zajęcia Rzeszowa Niemcy rozpoczęli zakrojone na szeroką skalę prześladowania Żydów, zmierzające do alienacji i wyniszczenia nie tylko mieszkańców miasta, ale również tysięcy przesiedleńców – głównie z Łodzi i Kalisza. Pod koniec grudnia 1941 roku utworzyli getto, zamknięte na początku kolejnego roku. W połowie 1942 roku do getta przesiedlili Żydów z okolicznych miast i wsi, co spowodowało prawie dwukrotny wzrost zaludnienia w jego obrębie i jeszcze większe pogorszenie warunków bytowych. Od początku lipca tego samego roku, w ramach Aktion Reinhardt, Niemcy rozpoczęli zakrojoną na szeroką skalę likwidację żydowskich mieszkańców, wysyłając większość z nich do obozu zagłady w Bełżcu. Od tego czasu liczba Żydów w Rzeszowie malała w zastraszającym tempie – przy życiu pozostawiono głównie robotników w przymusowych obozach pracy. Na wiosnę 1943 roku także przymusowi pracownicy zaczęli być mordowani.

Wówczas to grupa kilku Żydów z obozu pracy na Lisiej Górze zdecydowała się na ucieczkę i walkę o przetrwanie w ukryciu. Byli wśród nich m.in. pochodzący z Kalisza Natan Berliner, Bernard (Jesechiel) Kleinminc i jego matka. Ich wybór padł na podziemia rzeszowskiego rynku. Był to znajdujący się częściowo pod wyburzonymi przez okupanta kamienicami system piwnic i korytarzy, przypominający prawdziwy labirynt, odcięty od świata, pełen trudno dostępnych zakamarków. Już wcześniej żydowscy lokatorzy kamienic w rejonie rynku jako pierwsi zaczęli przygotowywać piwnice pod kątem ich nowej funkcji, a plotki o istnieniu podziemnego azylu wciąż krążyły w środowisku żydowskim.

Kryjówka została nazwana przez nowych lokatorów „Bunkrem”. Ich liczba stopniowo się powiększała. Ostatecznie, w piwnicach pod rzeszowskim rynkiem schronienie znalazło prawie czterdzieści osób.

Bunkrem zarządzał pochodzący z Jarosławia Jakub Jehoshua Springer „Sziko”. Wprowadzono warty, system ostrzegania za pomocą świateł, a nawet urządzono kuchnię. Ukrywający się potrzebowali łączności ze światem zewnętrznym. Zapewniany był on częściowo przez Abrahama Ojzerowicza, pochodzącego z Łodzi Żyda, wyznaczonego przez Niemców na grabarza, dzięki czemu mógł on względnie swobodnie poruszać się po Rzeszowie. Jednak na początku 1944 roku i on, wraz z dwiema córkami – Heleną i Gustą, w obawie przed likwidacją ukrył się w podziemiach. Wówczas rola opiekuna i pośrednika ukrywających się przypadła Michałowi Stasiukowi, znanemu im już wcześniej z racji wykonywanej przez niego pracy dozorcy kamienic.

W 1942 roku Stasiukowie mieszkali u zbiegu ulic Słowackiego i Matejki, w rejonie rynku, niedaleko wejść do podziemi. Dom Stasiuków stał się miejscem kontaktu i przerzutu Żydów do Bunkra. W pomoc zaangażowany był syn Michała, Marian, wyznaczony przez niemiecki urząd pracy na dozorcę budynku rzeszowskiego Gestapo. Dzięki niemu dawny sąsiad Stasiuków – Lejzor Torn, również wykorzystywany przy administrowaniu tym samym budynkiem, uciekł i trafił do podziemnej kryjówki.

Pierwotne wejście do systemu podziemi znajdowało się na rogu rynku, od strony ulicy Mickiewicza, pod kamienicą, w której mieściła się apteka „Pod Nadzieją”. Zostało ono jednak zamurowane ze względów bezpieczeństwa, gdyż wiedziało o nim zbyt wiele osób. Ostrożność lokatorów kryjówki nie uchroniła ich jednak przed nieszczęściem – pod koniec lutego 1944 roku robotnicy pracujący w rejonie pierwotnego wejścia przypadkiem na nie natrafili. Sądząc, że kryjówka została odkryta przez Niemców, ukrywający się Żydzi w panice zaczęli opuszczać podziemia. Część uciekinierów udała się w jedyne znane im przychylne miejsce – do domu Stasiuków, gdzie zostali zauważeni przez granatowych policjantów. Inni od razu zostali złapani przez niemieckich żandarmów i gestapowców. Jedna z uciekinierek, przesłuchiwana i torturowana przez Friedricha Pottebauma z rzeszowskiego Gestapo, wyjawiła szczegóły akcji pomocowej. Wszyscy pojmani Żydzi zostali zamordowani.

Ostatecznie Gestapo aresztowało Wiktorię i Michała oraz Mariana Stasiuków pod zarzutem pomocy Żydom, karanej w świetle okupacyjnego prawa śmiercią. Marian, dzięki pełnionej funkcji dozorcy budynku Gestapo i wstawiennictwu granatowych policjantów, został zwolniony. Również jego matka, Wiktoria, opuściła areszt. Michała Stasiuka natomiast postawiono przed niemieckim sądem specjalnym. 22 marca 1944 roku w Rzeszowie rozwieszono plakaty informujące, że został on skazany na karę śmierci „za pomoc elementom wrogim Rzeszy”. Prawdopodobnie zginął kilka dni później, zamordowany na zamku rzeszowskim przez kata Gestapo – pochodzącego z Katowic volksdeutcha Aloisa Zielińskiego.

Ciało Michała Stasiuka pogrzebano prawdopodobnie w nieoznaczonej mogile na rzeszowskim cmentarzu na Pobitnie; zwłoki Żydów, którym pomagał, zostały wywiezione na cmentarz żydowski w rejonie Czekaju i tam pochowane. Tylko nielicznym ukrywającym się w rzeszowskich podziemiach Żydom, jak Natan Berliner, Lotka Goldberg, czy Helena Ojzerowicz, udało się przeżyć Holokaust.

Wiktoria i Michał Stasiukowie zostali wyróżnieni przez Instytut Yad Vashem tytułem „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata”, przyznanym 19 czerwca 2019 roku.

Relacje świadków

Lejzor Torn w czerwcu 1944 roku [prawdopodobnie powinno być 1943 – przyp. aut.] uciekł z gestapo i ukrywał się u mego ojca razem z drugim Żydem. Później ukrył się w bunkrze w zburzonej kamienicy przy tej samej ulicy, a raczej przy ulicy Mickiewicza, w którym ukrywało się coś około 10 Żydów. Ta kryjówka została odkryta przez Pottebauma na skutek zdradzenia przez jedną z Żydówek, która też się w tym bunkrze ukrywała. Wszyscy ci Żydzi, a między nimi Torn, zostali rozstrzelani. Przed śmiercią Żydzi ci podali, że mój ojciec im pomagał. W związku z tym gestapo aresztowało mego ojca i matkę oraz mnie i ojciec został rozstrzelany. Ja byłem aresztowany tylko przez 48 godzin. Wyratowali mnie posterunkowi polscy nie pamiętnych mi dziś nazwisk, którzy zeznali, że żyłem z ojcem w niezgodzie. Udało mi się wyprosić matkę od rozstrzelania, ale ojciec został rozstrzelany.

Zeznanie pod przysięgą Mariana Stasiuka, 8 września 1969 roku.
Okręgowa Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Rzeszowie, sygn. S 8/80 k. 149.


Niemcy wiedzieli, że bunkier istnieje, i szukali go. Był on jednak naprawdę bardzo dobrze ukryty. Mieliśmy tam podziemne tunele i cały czas kopaliśmy nowe, by przygotować sobie drogę ucieczki na wypadek odkrycia naszej kryjówki. Nasza codzienność opierała się na dyscyplinie. Każdy miał wyznaczone zadania. Dniem i nocą na zmianę trzymaliśmy straż, żeby uniknąć zaskoczenia przez Niemców. Młodszy brat Siudka zamontował światła ostrzegawcze zamiast dzwonków alarmowych i odpowiadał za wystawianie straży. Pani Kleinminc prowadziła kuchnię. Mieliśmy zapas towarów, a Ojzerowicz dostarczał nam świeżych produktów, dopóki nie sprowadził się do bunkra ze swoją rodziną […] Tak upłynęło kilka miesięcy, aż wreszcie pewnego dnia, gdy kopaliśmy nowy tunel, odnieśliśmy wrażenie, że zostaliśmy odkryci. Wieczorem opuściliśmy bunkier i wtedy rzeczywiście nas znaleźli. Nie mieliśmy dokąd pójść. Byliśmy w gorszej sytuacji niż bezpańskie psy. Część z nas postanowiła zostać ze Stasiukiem. Przed świtem wiedzieliśmy już, że złapano kogoś z mieszkańców bunkra, dlatego pozostawanie w mieszkaniu Stasiuka stało się bardzo niebezpieczne. Razem z Avrumkiem Landauem natychmiast opuściliśmy je.

Relacja Lotki Goldberg,

Cyt. za: taż, I Shall Not Die, But Shall Live, (w:) M. Yaari Wald (red.), Ḳehilat Resha: sefer zikaron, Tel-Awiw 1967, s. 105-107.


Szły wieści, że mają zlikwidować obóz w getcie i 8 lutego uciekliśmy z getta na aryjską stronę, gdzie mieliśmy już przygotowany bunkier. Było tam 36 osób. Urządziliśmy podkop do sklepu spożywczego, którego właściciel zobowiązał się dostarczać nam żywności. Nad bunkrem był dom mieszkalny. Raz podczas pracy przy podkopie wpadła do wnętrza sztaba żelazna i ktoś zaświecił latarkę. Przerażeni, że nakryło nas gestapo, uciekaliśmy w popłochu. Podkop był niski i wąski i, by się wydostać, trzeba było pełzać na kolanach i zaledwie małej garstce udało się uciec. W ich liczbie byłam ja z siostrą, ojciec pozostał w bunkrze. Uciekający dowiedzieli się, że to nie gestapo, tylko robotnicy pracujący w suterenach domu nad bunkrem i dali znać reszcie, że mogą pozostać. Jedna z kobiet Klein-Minzowa z Rzeszowa odłączyła się od reszty i ukryła się na strychu swego domu. Zdali ją lokatorzy. Wzięta w ogień krzyżowy pytań, wskazała miejsce ukrycia, w przekonaniu, że tam już nie ma nikogo. Wtedy wyłapali wszystkich […] Ja uratowałam się z siostrą. Ojciec zginął w bunkrze.

Relacja Hanki Gross, 1946 rok.
Archiwum Żydowskiego Instytutu Historycznego, sygn. 301/4044.


Słyszeliśmy hałas, cały dzień. Mieliśmy system pomieszczeń, więc w tym korytarzu nikogo nie było. Oczywiście była wystawiona warta – stała na niej dziewczyna. Spojrzała do góry i zobaczyła latarkę. Okazało się, że u góry muru obsunęła się ziemia i ktoś włożył do środka latarkę. Przybiegła do bunkra krzycząc „Jesteśmy zgubieni”!

Relacja Nathana Berlinera, 26 czerwca 1996 roku.
USC Shoah Foundation, kod wywiadu 16013.


W więzieniu przebywałem w różnych celach, w końcu pracowałem w więziennej stolarni. Zarówno koło cel, w których poprzednio siedziałem, jak koło stolarni były wykonywane wyroki śmierci. Ja widziałem sześć takich egzekucji, względnie widziałem później zwłoki zastrzelonych [...] Widziałem egzekucję 10 lub 12 więźniów m.in. Lamparta z Chmielnika [widnieje na obwieszczeniu o skazaniu na karę śmierci wraz z Michałem Stasiukiem – przyp. aut.], było to po południu i widziałem jak wywożono zwłoki pomordowanych, były one spuchnięte i powykrzywiane. Przypominam sobie też egzekucję kilkunastu Żydów i Żydówek, którzy zostali wykryci w piwnicy domu koło Rynku w Rzeszowie. Widziałem, jak więźniowie wynosili nagie ich zwłoki do trupiarki stojącej na podwórzu więziennym […] Z moich obserwacji wynika, że częstym wykonawcą egzekucji był gestapowiec Zieliński.

Zeznanie pod przysięgą Józefa B., 7 września 1982 roku. 
Okręgowa Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Rzeszowie, sygn. S 8/80 k. 950.

Niemiecki afisz z marca 1944 roku informujący o skazaniu na karę śmierci m.in. Michała Stasiuka, za pomoc Żydom określonym jako „elementy wrogie Rzeszy” (źródło: Archiwum Akt Nowych, sygn. 2/1335/0/8.2/130).

Kamienica pod adresem Rynek 15 („Dom Esterki”, „Dom Schipperów”), pod którą w czasie Holokaustu znajdowała się kryjówka żydowska, nazywana przez jej lokatorów „Bunkrem”. Podczas okupacji w budynku mieściła się apteka „Pod Nadzieją” (źródło: domena publiczna).

Domy przy ulicy Mickiewicza w trakcie rozbiórki (w centrum fotografii). Pod nimi znajdowało się wyjście z Bunkra (źródło: domena publiczna).

Widok z ulicy Matejki w kierunku Rynku. Widoczne z lewej strony balkony należały do kamienicy w której mieszkali Wiktoria i Michał Stasiukowie. W kamienicy po przeciwnej stronie ulicy mieszkał ich syn Marian Stasiuk wraz z rodziną. W tle widoczna część kamienicy pod adresem Rynek 15, pod którą znajdowała się główna część żydowskiej kryjówki (źródło: domena publiczna).

Kamienica przy ulicy Króla Kazimierza 1 w trakcie rozbiórki. W budynku, przed 1941 rokiem, mieszkała rodzina Stasiuków (domena publiczna).

Helena Kramberg z domu Ojzerowicz wraz z mężem Wiliamem (Wolfem) Krambergiem. Wraz z siostrą Gustą oraz ojcem Abrahamem ukrywała się pod Rynkiem. Po ucieczce z Bunkra pomagali im Cecylia i Józef Ciskowie.
Źródło: Zbiory Arthura (Aarona) Goldmana (ur. 1912 w Kańczudze)/ Instytut Historii Miasta Kańczugi

Marian Stasiuk (1918-1985), syn Wiktorii i Michała. W czasie okupacji skierowany do pracy jako dozorca budynku, w którym mieściło się rzeszowskie Gestapo. Zaangażowany wraz z rodzicami w akcję pomocy Żydom (źródło: zbiory rodziny Stasiuków).

Wiktoria Stasiuk (1890-1962), żona Michała, także zaangażowana w akcję pomocy Żydom (źródło: Zbiory rodziny Stasiuków).

 


UROCZYSTOŚCI UPAMIĘTNIAJĄCE, Rzeszów, 19 listopada 2022 r.

29 listopada 2022 roku, w Rzeszowie, Instytut Pileckiego upamiętnił Michała Stasiuka zamordowanego przez Niemców za to, że wraz z żoną Wiktorią i synem Michałem pomagał ukrywającym się w rzeszowskich podziemiach kilkudziesięciu Żydom zbiegłym z rzeszowskiego getta.

Głównym organizatorem uroczystości był Instytut Pileckiego, współorganizatorem było Miasto Rzeszów wraz z podległymi instytucjami – Estradą Rzeszowską i Rzeszowskimi Piwnicami.

Wstępem do tego wydarzenia było odsłonięcie na Skwerze Kultury wystawy opowiadającej o „Zawołanych po imieniu”, a 27 listopada Instytut Pileckiego wspólnie z Urzędem Miasta, Kuratorium Oświaty w Rzeszowie, Rzeszowskimi Piwnicami i Estradą Rzeszowską przedstawił bogaty program edukacyjny – dla lokalnej społeczności, dla uczniów i dla pedagogów.

Upamiętnienie Michała Stasiuka rozpoczęło się mszą świętą w kościele pod wezwaniem św. Wojciecha i św. Stanisława. Część oficjalna – z uwagi na niską temperaturę – odbyła się w rzeszowskim ratuszu, a następnie na Placu Cichociemnych uroczyście odsłonięto tablicę upamiętniającą i złożono kwiaty.
W uroczystościach uczestniczyli przedstawiciele władz samorządowych, środowisk żydowskich, młodzież szkolna oraz służby mundurowe, ale przede wszystkim Rodzina – Anna Stasiuk, żona wnuka Michała Stasiuka, jego prawnuk Łukasz Stasiuk i dwie prawnuczki, Monika Kowalczyk i Agata Czerniak. Do Rzeszowa przyjechali także Jadwiga Wędrychowicz z rodziny „zawołanego po imieniu” Józefa Pruchniewicza z Biecza i Karol Krzyszczuk, krewny „zawołanej po imieniu”’ Apolonii Gacoń z Bukowej/Januszkowic.

Niezwykle poruszającym momentem było przemówienie prawnuczki Michała Stasiuka, Agaty Czerniak, która dostrzegła powiązanie między sytuacją, w jakiej znaleźli się Żydzi w czasie niemieckiej okupacji i obecnym losem Ukraińców w obliczu rosyjskiej napaści.

Agata Czerniak, prawnuczka Michała Stasiuka

Wiktorio, Michale, Marianie, wołam Was i dziękuję, że jestem Waszym potomkiem, tak jak dziękuję za to moja rodzina. To, co przeżyłam w ostatnich dniach było wielkim wyzwaniem dla mnie i dla moich bliskich. Odkryłam prawdę, której nigdy nie znałam. Zawsze podziwiałam wielkich ludzi, wielkich Polaków, ale nigdy nie pomyślałam, że w mojej rodzinie są właśnie tacy ludzie, ludzie o wielkich sercach. Pomagali, bo widzieli krzywdę niewinnych, bezbronnych ludzi. Mamy nową wojnę, nowe ucieczki, nowe tragedie, nowe śmierci. Zaprosiliśmy do naszego domu dwie kobiety z Ukrainy, a po jakimś czasie dowiedziałam się, że jedna z nich jest Ukrainką o korzeniach żydowskich. Kiedy zadzwonił do mnie pan Kamil Kopera z Instytutu Pileckiego i przedstawił Program, nie mogłam uwierzyć, że historia zatacza krąg, że mój pradziadek i mój dziadek pomagali właśnie społeczności żydowskiej. Dziękuję pracownikom Instytutu Pileckiego, że pozwolili mi i mojej rodzinie odkryć szczątki moich najbliższych. Bardzo dziękuję, że obcy ludzie zwrócili nam naszych bliskich – zakończyła prawnuczka „zawołanego po imieniu” Michała Stasiuka.

Prof. Magdalena Gawin, dyrektor Instytutu Pileckiego, a przede wszystkim inicjatorka programu „Zawołani po imieniu” zwróciła uwagę na duchowy wymiar pomocy. Oddała też hołd mieszkańcom Rzeszowa.

prof. Magdalena Gawin, dyrektor Instytutu Pileckiego, inicjatorka programu "Zawołani po imieniu"
Często ginęli Polacy i ginęli ukrywający się u nich Żydzi – chodziło mi o to, żeby ludzie nie zwątpili w sens niesienia pomocy. Oddanie życia za drugiego człowieka ma bardzo głęboki sens. Nie można mówić, że to były nieudane próby ratowania drugiego człowieka , to jest coś znacznie więcej, to bardzo ważne moralne świadectwo dla nas wszystkich. Niedawno Rzeszów został uznane przez prezydenta Zełeńskiego za "miasto-ratownik": dwustutysięczne miasto przyjęło sto tysięcy Ukraińców, przez które przeszły dwa miliony uchodźców. My wszyscy jesteśmy z Was dumni - powiedziała prof. Magdalena Gawin, dyrektor Instytutu Pileckiego, inicjatorka programu "Zawołani po imieniu".
Irv Berliner, syn Natana Berlinera, ukrywającego się w rzeszowskich podziemiach z pomocą Michała Stasiuka

Mój ojciec przeżył dzięki silnej woli przetrwania, a także dzięki Michałowi Stasiukowi, który zadał sobie trud, ryzykując własne życie, by nieść pomoc innym. Żyję dzisiaj dzięki tej pomocy. Nigdy nie miałem szansy podziękować Panu Stasiukowi ani docenić jego poświęcenia oraz poświęcenia innych, którzy powinni zostać „zawołani po imieniu”, więc teraz pragnę powiedzieć: dziękuję - powiedział do uczestników uroczystości w materiale filmowym Irv Berliner, syn Natana Berlinera, ukrywającego się w rzeszowskich podziemiach z pomocą Michała Stasiuka.

Podczas uroczystości odczytano list Pana dr. Yacova Livne, Ambasadora Izraela w Polsce, który tak pisał o Michale Stasiuku:

Za swój bohaterski czyn, za który zapłacił najwyższą cenę, Instytutu Yad Vashem w Jerozolimie w 2019 r. odznaczył Michała Stasiuka oraz jego małżonkę śp. Weronikę Stasiuk najwyższym cywilnym izraelskim odznaczeniem – medalem „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata”.

Sprawiedliwi to nasi wspólni bohaterowie. Zawsze byli, są i będą dla nas wszystkich wzorem do naśladowania, przykładem prawdziwego człowieczeństwa i wierności zasadom moralnym. Wszyscy jesteśmy im winni cześć i pamięć, którą należy przekazywać z pokolenia na pokolenie.

W żydowskiej tradycji o zmarłych mówimy „Niech jego pamięć będzie błogosławieństwem”. Pamięć o Michale Stasiuku, i o tym czego dokonał, będzie na wieki błogosławieństwem dla naszych narodów.

 
Następnie na Placu Cichociemnych, w obecności zgromadzonych gości, odbyła się uroczystość odsłonięcia kamienia pamięci poświęconego Michałowi Stasiukowi i żydowskim ofiarom, którym pomagał.
 

Aktu odsłonięcia tablicy dokonała Pani Profesor Magdalena Gawin, Dyrektor Instytutu Pileckiego i inicjatorka programu „Zawołani po imieniu” oraz wiceprezydent Rzeszowa Krystyna Stachowska wraz z reprezentantami rodziny Michała Stasiuka: Panią Anną Stasiuk, żoną wnuka Michała Stasiuka, Panem Łukaszem Stasiukiem, prawnukiem Michała Stasiuka, Panią Moniką Kowalczyk, prawnuczką Michała Stasiuka, Panią Agatą Czerniak, prawnuczką Michała Stasiuka.

W imieniu społeczności żydowskiej modlitwę odmówił rabin Refael Popack z Chabad Lubawicz w Krakowie.

Po uroczystościach wybrane delegacje przeszły na Plac Ofiar Getta gdzie złożyły hołd żydowskim mieszańcom Rzeszowa, którzy zgineli w czasie Zagłady.

Do pobrania