Upamiętnienie Ignacego Ambroziaka, Stefana Trzcińskiego i Stanisławy Trzcińskiej oraz Władysława Muchowskiego zamordowanych za pomoc Żydom w czasie okupacji niemieckiej - Instytut Pileckiego

Upamiętnienie Ignacego Ambroziaka, Stefana Trzcińskiego i Stanisławy Trzcińskiej oraz Władysława Muchowskiego zamordowanych za pomoc Żydom w czasie okupacji niemieckiej

10 maja 2023 r. w Złotopolicach odbyła się uroczystość upamiętnienia Ignacego Ambroziaka, Stefana Trzcińskiego i Stanisławy Trzcińskiej oraz Władysława Muchowskiego zamordowanych za pomoc Żydom w czasie okupacji niemieckiej.

Uroczystości upamiętniające

W środę w złotopolickim lesie "Zawołano po imieniu" Stefana Trzcińskiego, Ignacego Ambroziaka i Władysława Muchowskiego, którzy 21 listopada 1943 r. zostali powieszeni przez Niemców za pomoc Żydom. Upamiętniono też Symchę Frosta i powieszonych wraz z nimi trzech mężczyzn, których tożsamości nie udało się ustalić – Żyda i dwóch Polaków, a także zamordowaną kilka tygodni później Stanisławę Trzcińską, matkę Stefana.

W wydarzeniu uczestniczyli m.in. dyrektor Instytutu Pileckiego prof. Magdalena Gawin, naczelny rabin Polski Michael Schudrich, lokalni samorządowcy, w tym starosta powiatu płońskiego Elżbieta Wiśniewska, wójt gminy Załuski Kamil Koprowski, wójt gminy Naruszewo Beata Pierścińska, wójt gminy Płońsk Aleksander Jarosławski, duchowieństwo, wojskowi, dzieci ze szkół, rodziny upamiętnianych.

Uroczystość rozpoczęła się mszą świętą w kościele pw. Opatrzności Bożej w Kamienicy.

Następnie w złotopolickim lesie odsłonięto tablicę upamiętniającą.

Trzydziesty pierwszy kamień, który stanął w Złotopolicach, to kolejny dowód pamięci o tych, którzy podjęli ryzyko ratowania życia drugiego człowieka, narażając własne. Łącznie z ofiarami ze złotopolickiego lasu Instytut Pileckiego "zawołał po imieniu" 76 osób.

List do uczestników uroczystości skierował prezydent Andrzej Duda. Odczytała go dyrektor Instytutu Pileckiego prof. Magdalena Gawin.

Prezydent przypomniał, że już od pięciu lat obchodzimy Narodowy Dzień Pamięci Polaków ratujących Żydów pod okupacją niemiecką.

"To nasz zbiorowy hołd dla rodaków, którzy w czasie najstraszniejszym, kierując się chrześcijańską miłością bliźniego i solidarnością z prześladowanymi, z heroiczną odwagą i ofiarnością nieśli pomoc skazanym na zagładę żydowskim współobywatelom i bliźnim" – napisał prezydent.

"To święto państwowe przypada 24 marca, bo właśnie tego dnia w 1944 r. niemieccy zbrodniarze zamordowali rodzinę Ulmów — Józefa Ulmę, jego ciężarną żonę Wiktorię i sześcioro ich małoletnich dzieci oraz ośmioro ukrywanych przez nich Żydów. Będziemy w tym roku uczestniczyć w wielkim wydarzeniu, jakim na mocy decyzji papieża Franciszka stanie się wyniesienie Rodziny Ulmów na ołtarze. Takich męczenników, zamordowanych w odwecie za najprostsze gesty człowieczeństwa, było jednak wśród naszych rodaków znacznie więcej. Właśnie im poświęcony jest projekt +Zawołani po imieniu+, rozwijany z wielkim zaangażowaniem przez Instytut Solidarności i Męstwa im. Witolda Pileckiego" - wskazał w liście.

Zwrócił uwagę, że "w okupowanej przez Niemców Polsce za pomoc Żydom groziła śmierć, a przecież bardzo wielu Polaków nie wahało się, by śpieszyć z ratunkiem swoim żydowskim bliźnim — przyjaciołom, sąsiadom, ale też często nieznajomym".

Ocenił, że "mamy do wypełnienia ważne zobowiązanie". "Dziś, w niepodległej Polsce, są oni naszymi narodowymi bohaterami — na równi z żołnierzami, którzy walczyli z bronią w ręku o wolność Ojczyzny. Jest naszą powinnością, aby troskliwie pielęgnować pamięć o wszystkich, którzy oddali życie, wspierając żydowskich bliźnich i współobywateli Rzeczypospolitej. Jest naszą powinnością, aby pogłębiać historyczne badania i upowszechniać znajomość tej jakże dramatycznej i chlubnej części naszych dziejów" – podkreślił prezydent.

W imieniu rodzin "Zawołanych po imieniu" głos zabrała Joanna Trzcińska, prawnuczka Stanisławy Trzcińskiej, krewna Stefana Trzcińskiego.

Joanna Trzcińska, prawnuczka Stanisławy Trzcińskiej, krewna Stefana Trzcińskiego

"To miejsce przypomina, że niespełna 80 lat temu świat Ignacego Ambroziaka, Władysława Muchowskiego, Stefana i Stanisławy Trzcińskich oraz wielu innych osób brutalnie się skończył. Świat, w którym podzielenie się posiłkiem, udzielenie schronienia i zwykła ludzka dobroć i chęć pomocy były karane więzieniem, prześladowaniem i śmiercią. W tym nieludzkim czasie wypełnili swoją ludzką powinność próbując ratować czyjeś życie, czyjś mały świat. Z pewnością dumą napawa nas fakt, że wśród tych cichych bohaterów byli nasi ukochani ojcowie, dziadkowie, sąsiedzi. Fundamenty i filary naszego obecnego małego świata" – mówiła wzruszona Trzcińska.

"Z pozoru zwykli ludzie, którzy pomimo strachu i obawy o własne życie, nieśli pomoc nie kalkulując, nie szukając poklasku i zysku, okazując tym samym swoją odwagę i człowieczeństwo. Niech ten kamień będzie dowodem naszej pamięci i wyrazem wdzięczności. Niech będzie przypomnieniem, że dobro jest w nas, że nie trzeba doniosłych czynów, aby zostać prawdziwym bohaterem. Wystarczy pozostać przyzwoitym i zachować człowieczeństwo w każdych okolicznościach życia" – zaznaczyła.

Dyrektor Instytutu Pileckiego powiedziała, że chciałaby, żeby miejsce upamiętnienia było "żywe".

"Żeby 24 marca pamiętając, że jest to data śmierci Ulmów, żeby dzieci z lokalnej szkoły były uczone tej historii. To są cisi bohaterowie, lokalni bohaterowie. Tak, jak powiedział pan prezydent - należy ich traktować tak, jak żołnierzy, którzy walczyli z bronią w ręku".

Odnosząc się do kazania wygłoszonego podczas mszy św. przypomniała, że "obowiązkiem chrześcijanina jest zaprowadzić pokój".

"Wszystkie te osoby, których dzisiaj czcimy pamięć, chciały zaprowadzić pokój. Nie mieli takiej siły, żeby zaprowadzić go w okupowanej Polsce, ani na świecie, ale chcieli go zaprowadzić we własnym domu i w sercach. O tym zawsze powinniśmy pamiętać" - wskazała.

Zwróciła uwagę, że śmierć za pomoc nie skończyła się wraz z okupacją niemiecką. "Dzisiaj trwa wojna na Ukrainie. Rosjanie ostrzeliwują konwoje humanitarne, rozstrzeliwują także aktywistów lokalnych, którzy niosą pomoc innym. Jeśli nie nazwiemy tego zjawiska, to śmierć za pomoc będzie powtarzała się w każdym konflikcie zbrojnym, a sprawcy będą zawsze bezkarni. Jako chrześcijanie mamy obowiązek wybaczyć, ale nie oznacza to amnezji. Musimy pamiętać" – podkreśliła dyrektor Gawin.

List do uczestników skierował także m.in. ambasador Izraela w Polsce Yacov Livne. Napisał, że znamy nazwiska tylko niektórych z zamordowanych ofiar: Ignacego Ambroziaka, Władysława Muchowskiego, Stefana Trzcińskiego i Stanisławy Trzcińskiej. "Mam nadzieję, że mimo upływu 80 lat od tych tragicznych wydarzeń uda się ustalić tożsamość trzech pozostałych osób, które straciły życie tylko dlatego, że były Żydami i dlatego, że odważyły się przeciwstawić złu" - zaznaczył. Podziękował wszystkim za wysiłek włożony w upamiętnienie.

Głos zabierali również przedstawiciele samorządu lokalnego. Wójt gminy Załuski wskazał, że "dzisiejszy dzień stanowi bardzo ważną datę dla całej społeczności lokalnej". "Przez ten symboliczny monument oddamy hołd bohaterstwu i niezwykłej odwadze naszych przodków, braci, którzy padli ofiarą hitlerowskiego okrucieństwa" - powiedział.

Podkreślił, że to na przedstawicielach lokalnych spoczywa szczególny obowiązek dbania o takie miejsca. "Jako wójt gminy Załuski zrobię wszystko, aby to miejsce pamięci ofiar listopada 1943 r. miało szczególne miejsce dla lokalnej społeczności" – zadeklarował.

W trakcie uroczystości odczytano również listy od marszałka województwa mazowieckiego Adama Struzika, a także wojewody mazowieckiego Tobiasza Bocheńskiego. Złożono wieńce i kwiaty po tablicą pamiątkową. Odmówiono także modlitwę.

Uroczystość w Złotopolicach była przygotowana we współpracy z lokalną wspólnotą samorządową – z Powiatem Płońskim, Gminą Załuski, Gminą Naruszewo oraz Gminą Płońsk. Ponadto partnerami upamiętnienia, obok współorganizatorów, zostały Nadleśnictwo Płońsk, Miasto Płońsk oraz Miejskie Centrum Kultury w Płońsku. Program jest objęty Patronatem Honorowym Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudy.

Modlitwę za zmarłych odmówił Naczelny Rabin Polski, Michael Schudrich.

(PAP)


Historia pokazowej egzekucji w złotopolickim lesie

Jesienią 1939 roku północne Mazowsze zostało wcielone bezpośrednio do III Rzeszy. Utworzono tam rejencję ciechanowską (Regierungsbezirk Zichenau), przynależącą do okręgu Prusy Wschodnie. W jej skład wszedł m.in. powiat płoński. We wrześniu 1940 r. w Płońsku powstało getto, w którym Niemcy osiedlili 12 tys. Żydów. Po likwidacji getta w grudniu 1942 r. niemal wszystkich deportowano do Auschwitz-Birkenau. Żydzi, którym udało się uniknąć egzekucji lub wywózki, rozpoczęli dramatyczną walkę o przetrwanie. Wśród Polaków, którzy zaangażowali się w pomoc uciekinierom znaleźli się Stanisława Trzcińska i jej dorośli synowie, pochodzący ze Skwar w gminie Naruszewo, Ignacy Ambroziak, mieszkający z żoną Rozalią i synem Henrykiem w Cholewach oraz Władysław Muchowski, który wraz z rodziną prowadził gospodarstwo w Michałowie.

Trzcińscy pomagali rodzinie Klinów, którą znali sprzed wojny. Dostarczali jej pożywienie i czasowo ukrywali w stodole. 23 sierpnia 1943 r. domostwo Stanisławy zostało otoczone przez oddział niemieckiej żandarmerii. Jeden z Niemców miał ze sobą kartkę z nazwiskami osób pomagających Żydom. Rozpoczęły się brutalne przesłuchania. Stanisławę uderzono kilka razy w twarz, Stefana zaś żandarmi bili i kopali, aż stracił przytomność. Janowi udało się uciec i przetrwać wojnę. Stanisławę i Stefana wywieziono do więzienia karno-śledczego w Pomiechówku.

Zimą 1942/1943 roku rodzina Ambroziaków udzielała pomocy m.in. dwóm młodym Żydom, przedstawiającym się jako Ignac i Julek. W październiku 1943 roku do Ambroziaków przyjechała żandarmeria oraz gestapo. Szukano ukrywających się Żydów. Choć podczas rewizji nikogo nie znaleziono, rodzina została pobita, a Ignacego przewieziono do Pomiechówka.

Niemcy szukali także ukrywających się Żydów u Władysława Muchowskiego. Żandarmeria z Naruszewa dokonała rewizji w obejściu, brutalnie bijąc Władysława i jego syna Henryka. Chcieli w ten sposób wymusić na nich przyznanie się do winy. Choć Niemcy nie znaleźli ukrywających się Żydów, zabrali Władysława i Henryka na posterunek w Naruszewie. Henryk został zwolniony, natomiast Władysława wysłano do Pomiechówka.

Pod koniec października 1943 r. Niemcy zorganizowali odprawę sołtysów z gmin, z których pochodzili aresztowani. Zapowiedzieli, że 21 listopada przedstawiciele poszczególnych wsi mają stawić się na skraju lasu między Złotopolicami a Kamienicą-Wygodą, ponieważ odbędzie się tam egzekucja Polaków, którzy ukrywali Żydów. Tego dnia  Gestapo wraz z żandarmerią przywiozło z Pomiechówka siedmiu skazanych: Stefana Trzcińskiego, Ignacego Ambroziaka, Władysława Muchowskiego, Symchę Frosta, a także nieznanego z imienia i nazwiska Żyda i dwóch Polaków (mogli to być Stefan Dubracki i Jan Wójcik, jednak nie udało się potwierdzić ich personaliów). Żydów powieszono za rzekome napady i przechowywanie broni, a Polaków za ukrywanie i pomoc udzieloną Żydom. Po pewnym czasie sołtysi – na rozkaz Niemców – przystąpili do zdejmowania ciał zamordowanych, które zabrano na cmentarz w Smoszewie. Po wojnie odbyła się ekshumacja zamordowanych mężczyzn. Ignacego Ambroziaka i Władysława Muchowskiego pochowano w Radzyminie. Stefan Trzciński spoczął na cmentarzu w Naruszewie.

Nieznane są dokładne okoliczności śmierci Stanisławy Trzcińskiej, która z więzienia w Pomiechówku miała trafić do obozu koncentracyjnego, jednakże podczas transportu została zabrana przez Niemców na stacji w Modlinie. Prawdopodobnie tam też została zamordowana pod koniec 1943 roku lub na początku 1944 r. Jej ciało nie zostało odnalezione.

W 1991 roku Instytut Yad Vashem odznaczył tytułem Sprawiedliwych wśród Narodów Świata Ignacego Ambroziaka i jego żonę Rozalię, Stanisławę Trzcińską oraz jej synów: Stefana i Jana, a także Władysława Muchowskiego.

Jan Trzciński, syn Stanisławy i brat Stefana, do końca wojny musiał ukrywać się przed Niemcami, Fotografia ze zbiorów rodziny Trzcińskich.
Stanisława Trzcińska, została zamordowana przez Niemców pod koniec 1943 lub na początku 1944 roku za pomoc Żydom, Fotografia ze zbiorów rodziny Trzcińskich.
Wywózka Żydów z getta w Płońsku, 1942 r., Fotografia ze zbiorów Pracowni Dokumentacji Dziejów Miasta MCK w Płońsku.
Stefan Trzciński, został zamordowany 21 listopada 1943 roku w egzekucji w Złotopolicach, Fotografia ze zbiorów rodziny Trzcińskich.

Joanna Trzcińska, prawnuczka Stanisławy Trzcińskiej, krewna Stefana Trzcińskiego opowiada historię swojej rodziny.

Protokół przesłuchania świadka Jan Trzciński z dn. 23 maja 1985 r.

Dowiadywałem się o losie brata i matki i wiedziałem, że najpierw zostali wywiezieni na posterunek żandarmerii w Naruszewie, a stamtąd do więzienia karno śledczego w Pomiechówku. W końcu października 1943 r. gestapowcy zrobili odprawę wszystkich sołtysów z gminy Naruszewo i zapowiedzieli aby dnia 21 listopada 1943 r. spędzili ludność ze swoich wiosek na skraj lasu w Złotopolicach by przyglądali się jak Niemcy postępują z tymi, którzy przechowują Żydów. Nie poszedłem tam, bo ukrywałem się przed Niemcami, ale dowiedziałem się po co rzeczywiście Niemcy spędzili sołtysów w to miejsce. Okazało się, że w Złotopolicach żandarmi z Naruszewa i gestapowcy z Płońska, Nowego Dworu i Płocka powiesili wówczas 7 mężczyzn, wśród których znajdowali się brat mój Stefan Trzciński oraz rolnicy Ambroziak i Muchowski z Cholew, dwóch Polaków z Warszawy czy z okolic Warszawy oraz dwóch Żydów, że zwłoki powieszonych zakopane zostały w dole tuż obok miejsca powieszenia.

Zeznanie świadka Wacławy Mańkowskiej z domu Ambroziak z dn. 25 listopada 1987 r.
Gdy utworzono getta było to w listopadzie czy w grudniu 1939 r. gdy do naszego domu zgłosiło się trzech braci Lajzer Szmul, Moszek i Abram. Zachowywali się ostrożnie. Z zachowania ojca widziałem, że zgadza się na to w komórce przylegającej do naszej kuchni. Mieli tam ułożone posłania, gotowałam obiady razem z matką, które oni jedli, prałam im bieliznę, robiłam dla nich potrzebne im zakupy. Przez całą zimę nie wychodzili z mieszkania, jedli to samo co i my. Gdy było na obiad mięso wieprzowe lub zupy gotowane ze słoniną oni tak samo jedli. Gdy był u nas obiad skromny oni taki sam obiad dostawali. Nie płacili ojcu na pewno, gdyż gdyby płacili ojciec mój powiedział by nam o tym. Do moich zadań i mego brata należało pilnowanie czy we wsi nie przebywają żandarmi lub gestapowcy, a także ostrzeganie tych Żydów aby wchodzili do komórki, gdy w tym czasie ktoś z obecnych przechodził ulicą koło naszego domu lub przebywał na naszym podwórku, nawet ktoś z sąsiadów.

Zeznanie świadka Henryka Ambroziaka z dn. 28 stycznia 1988 r.
Trzykrotnie do nas przyjeżdżała żandarmeria z Naruszewa w poszukiwaniu Żydów. Nie udało im się znaleźć. Za każdym razem jak przyjeżdżali przesłuchiwali nas a ja trzykrotnie zostałem przez nich pobity. Żydzi w czasie dnia nie przebywali u nas, przychodzili tylko sypiać, wtedy kiedy było zimno. Zapewnialiśmy im także wyżywienie. Żandarmi zawsze byli w trakcie dnia, dlatego nigdy nie znaleźli u nas Żydów. Matka pomagała w ukrywaniu Żydów, w ten sposób, że wiedziała o tym, że przebywają oni u nas, przygotowywała dla nich żywność, którą ja im dostarczałem. W tym czasie kiedy ojciec ukrywał w domu Żydów tylko ja byłem w domu z rodzicami. (…)


W ramach programu Zawołani po imieniu Instytut Pileckiego wydobywa z niepamięci historie Polaków, którzy za ratowanie Żydów skazanych na Zagładę zapłacili życiem własnym i swoich najbliższych. Program łączy badania naukowe, edukację historyczną i różnorodne działania w obszarze kultury pamięci. Poszukiwaniom archiwalnym, które służą dokładnemu odtworzeniu przebiegu wydarzeń, towarzyszą wizyty w miejscach zbrodni – najczęściej w małych miejscowościach i wsiach – wywiady ze świadkami oraz zbieranie notacji filmowych. Kluczowe znaczenie ma nawiązanie relacji z rodzinami zamordowanych i potomkami ratowanych Żydów, jeśli tym ostatnim udało się przeżyć. W każdym przypadku punktem kulminacyjnym jest odsłonięcie kamienia. Widniejąca na nim inskrypcja w języku polskim i angielskim upamiętnia zamordowanych Polaków oraz Żydów, którzy zginęli wraz z nimi. Kamień ten staje się trwałym znakiem pamięci o bohaterach tam, gdzie doszło do tragicznych wydarzeń. Integracja środowiska rodzin Zawołanych po imieniu pomaga im zmierzyć się z trudnymi doświadczeniami z przeszłości. Dzięki spotkaniom i warsztatom edukacyjnym społeczności lokalne mogą poznać i zrozumieć własną historię. Kampania informacyjna służy wprowadzeniu losów Zawołanych po imieniu do pamięci zbiorowej w Polsce i na świecie. Program Zawołani po imieniu oddaje sprawiedliwość heroicznej postawie Polaków, którzy świadomie ryzykowali życie własne i swoich najbliższych, aby nieść pomoc żydowskim przyjaciołom, sąsiadom, a czasem nieznajomym, i zapłacili za to najwyższą cenę. Program ukazuje zarazem bezwzględne realia niemieckiej polityki okupacyjnej, która niszczyła wszelkie więzi solidarności między Polakami a Żydami i sprawiała, że najdrobniejszy gest współczucia, każdy ludzki odruch, był karany śmiercią. Zawołani po imieniu niosą także uniwersalne przesłanie mówiące o odwadze, poświęceniu i solidarności z prześladowanymi, wartościach, które wyznaczają miarę człowieczeństwa.

Więcej o programie "Zawołani po imieniu"